Rozdział 16

1.1K 72 23
                                    

-Witaj ciociu, okropna pogoda, jest dzisiaj - powiedziałam wchodząc do Cerberusa.

-Cassidy?
Ty też tutaj-spytała, a ja popatrzyłam na nią pytająco, ale zaraz zrozumiałam.

Byli tu wszyscy, ciocia Zelda, Ambrose, Sabrina, Susie z Rosie oraz Harvy'm, a nawet Nick.

-Woow, jakieś zebranie? -spytałam rozbawiona.

-Nie, pani wróży z Tarota i wszyscy, u niej byli -powiedziała z uśmiechem.

-Zaprowadzisz mnie, do tej pani? -spytałam zaciekawiona, a ciocia pokiwała głową.

-Witaj, pewnie chcesz, aby ci powróżyć -powiedziała.

-Tak, zgadza się.
Jeśli można - powiedziałam, a ona wskazała, na krzesło.

Usiadłam wygodnie, wcześniej ściągając płaszcz, i wieszając go, na oparciu.

Kiedy tylko usiadłam, kobieta zaczęła, rozkładać karty z,  których niewiele rozumiałam.
Nigdy, nie byłam, z takich rzeczy dobra, i raczej nigdy,  nie będę.

-Wkrótce, w twoim życiu,  nadejdą zmiany.
Spotkasz kogoś, kto odmieni,  twoje życie -powiedziała, i spojrzała na mnie.

-Kim jest, ten ktoś? -spytałam, będąc coraz bardziej, zaintrygowana.

-To mężczyzna-powiedziała.
-Da ci wybór, być na szczycie,  lub pozostać, na dnie.
To, co wybierzesz, będzie zależeć tylko, od ciebie-powiedziała, i wyciągnęła kolejną kartę.

-Proszę poczekać, jak on wygląda? -spytałam pospiesznie.

-Wysoki, szczupły, prawdziwy diabeł - powiedziała, a ja westchnęłam z politowaniem.
Naprawdę, kolejny Bad Boy?

Po chwili, naszła mnie dziwna myśl, że może, to być Klaus, ale szybko, ją odgoniłam.

-Ty również, ulegniesz bardzo dużej, zmianie.
Ale pamiętaj, aby nie zapominać, kim tak naprawdę jesteś-powiedziała.

-Kiedy, on się pojawi? -spytałam.

-Już wkrótce-stwierdziła,  patrząc na kartę.

-Czy ja go znam? -popatrzyłam na nią.

-Karty, nie odpowiadają, na takie pytanie -popatrzyła na mnie.

-Dobrze, mam jeszcze jedno pytanie, czy ta zmiana mnie, ona bardzo wpłynie, na moje życie? -popatrzyłam na nią,  lekko przerażona.

-To zależy tylko, od ciebie i tego, czy będziesz uległa -powiedziała, a ja nie do końca, rozumiałam trzy ostatnie, słowa.

-Ah, Dziękuje- powiedziałam,  wstając.

Byłam zdezorientowana.
Mężczyzna? Wysoki?
Do opisu, pasuje mi trochę Klaus, ale nie do końca.
Bo Nick, na pewno odpada, nie jest bardzo wysoki, a raczej średniego wzrostu.

Westchnęłam zirytowana, i dosiadłam się, do Susie, a raczej, od niedawna Theo, oraz Harvy'ego i Rosie.
Bo Sabrina, gdzieś zniknęła, od kilku dni, bardzo często,  przebywa w towarzystwie Nick'a, przez co czuje się,  troszkę samotna.

Tak bardzo, brakuje mi Matt'a, Rebekah no i  Katherine, oraz tego idioty,  Kol'a.
Za Elijah'ą też tęsknie, ale bardziej, byłam zżyta, z tamtą czwórką.

-Hej Cassidy, wszystko w porządku? -z zamyślenia,  wyrwał mnie głos Theo.

-Ah, tak wszystko w porządku, ale dziękuje, że pytasz Theo-powiedziałam, posyłając chłopakowi uśmiech.

-Sabrina, ostatnio się zmieniła -powiedziała Rosie.

-Tak, wiem-mruknęłam.

-Na co dzień, też jest taka? -spytała.

-Tak, ostatnio zaczęła trzymać, z dziwnymi siostrami.
To takie, trzy dziewczyny, z Akademii -wyjaśniłam.

-A ten Nicholas? -zapytał Harvy.

-Ahh Nick, to nasz znajomy, chodź ostatnio, tak samo jakby, bardziej trzyma, z Sabriną-skomentowałam.

-Nie czujesz się dziwnie? -spytał Theo.

-Dziwnie, to znaczy? -popatrzyłam na niego,  niezrozumiale.

-No tak, samotnie skoro oni trzymają razem, a ty z tego co mówiłaś, niezbyt lubisz te siostry -powiedział

-No może troszkę, ale nie przejmuje się, tym zbytnio-skłamałam.

-A co wam, przepowiedziała ta wróżka? -spytał Harvy.

Wszyscy milczeli.
Chyba niekoniecznie, chcieli o tym, rozmawiać.

-To może, ja zacznę -zaproponowała Rosie.

-Widziałam tam siebie, jak operacja się udała, i odzyskałam wzrok. Wtedy,  zapisałam się, na wolontariat.
Była tam dziewczyna, której podobno, zabrałam oczy-ostatnie zdanie wyszeptała.
-I dlatego, powiedziałam tacie, że poczekam z tą,  operacją-mruknęła.

-To okropne - stwierdziłam, a ona pokiwała głową.

-No to, ja widziałem siebie, jak pojechałem, na wakacyjny obus.
Mieszkałem w pokoju, z chłopakiem, który w nocy,  rysował jakieś potwory, one wychodziły z szafy.
W niej był, jakby portal-powiedział Harvy.

-Demony? -spytałam, a on przytaknął.
-A ty, co widziałeś Theo? -popatrzyłam na niego.

-Chciałem być, prawdziwym chłopcem, i wtedy pojawiła się, ciotka Dorotheya, która kazała mi, włamać się do was, i znaleźć zaklęcie, które mi to umożliwi. Na początku,  wszystko się udało, ale potem, moja ręka, zaczęła robić się drewniana, więc mi ją ucięli -powiedział, lekko przerażony.

-Jak naprawdę, będziesz miał zamiar, to zrobić, to po prostu, do mnie przyjdź, coś wymyśle -powiedziałam, a on niepewnie, pokiwał głową.

-No a ty? -spytał Harvy, patrząc na mnie.

-Powiedziała mi, że czekają mnie, wielkie zmiany, i ode mnie zależy, jakie one będą.
Nic konkretnego
-powiedziałam.

-To dziwne -stwierdziła Rosie.

-Wiem, ale nic na to, nie poradzę.
Zostało mi jedynie, siedzieć i czekać, na te zmiany-powiedziałam.

-Przestało padać-zauważył Theo.

- W takim razie, ja się będę zbierać-powiedziałam.

-Pa- usłyszałam Rosie.

-Pa-odpowiedziałam, a następnie, wyszłam z księgarni.

Będąc w domu, postanowiłam zadzwonić, do Matt'a, nie robiłam tego, od czasu, kiedy przyjechałam.

-Halo? -usłyszałam głos Matt'a, w słuchawce.
-Hej Matt-powiedziałam.
-Cassidy? -spytał.
-Nie, misiu Yogi
-zachichotałam
-Nie dzwoniłaś, od czasu, kiedy wyjechałaś - skomentował.
-No wiem, przepraszam.
Miałam dużo na głowie-wyjaśniłam.
-Niech ci będzie, nie potrafiłbym się, na ciebie gniewać-zaśmiał się.
-Co słychać, w Mystic Falls? -spytałam.
-Nic ciekawego.
Zaraz po tym, jak wyjechałaś,  Pierwotni też się zmyli.
Bonnie i Caroline, miały ochotę, przebić cię kołkiem, za to co zrobiłaś
-skomentował, lekko rozbawiony.
-Szkoda, że nie widziałam,  tych min-jęknęłam.
-No dobra, ale opowiadaj, co u ciebie -powiedział.
-No więc... -zaczęłam wszystko opowiadać, i skończyłam, dopiero po, jakiś dwudziestu minutach.
-No powiem ci, że nieźle-zaśmiał się.
-A dzisiaj, jakaś wróżbitka, przepowiedziała mi z kart, że w moim życiu, pojawi się wysoki mężczyzna, prawdziwy diabeł
-zachichotałam.
-Noo-usłyszałam gwizd.
-Jeju, oj no, nie śmiej się - stwierdziłam, udając oburzenie.
-Dobra, dobra.
Muszę już kończyć, zadzwoń jeszcze -powiedział.
-Jasne, papa-powiedziałam, i się rozłączyłam.

Byłam zadowolona, że zadzwoniłam do Matt'a.
Przynajmniej ta rozmowa, z nim poprawiła, mi humor.















Miałam wrzucić go wcześniej, ale no wiecie, dobra książka+muzyka wciągają😂❤
Mam nadzieję, że się wam podobał.
No i oczywiście piszcie w komentarzu, co sądzicie o tej całej wróżbie😏

Do Zoba

I

Buziaczki x_Cassidy_x 😘😘😘

Chilling Adventures of Cassandra Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz