Rozdział 45

1.2K 75 59
                                    

Westchnęłam, mieszając łyżką płatki w misce pełnej mleka.

-Kochanie, jesteś jakaś dzisiaj niemrawa. Wszystko w porządku?-ciocia Hilda po patrzyła na mnie z troską w oczach.

-Em... Tak, po prostu się zamyśliłam i tyle-wzruszyłam ramionami.

Ciocia widząc moją minę, postanowiła odpuścić, co sprawiło mi wielką ulgę, bo przecież nie powiem jej: "Ciociu, tak stało się! Roztrzaskałam przedwczoraj lusterko, ze skrzyni, którą zabroniłyście mi otwierać, a z jego wnętrza wyleciała dziwna czerwona mgła, która  następnie po prostu zmyła się przez okno!". No naprawdę,  byłoby to mega mądre posunięcie.

-Jak twoja relacja z Faustusem?-zapytała ciotka Zelda.

-Po tym, jak z nim porozmawiałam, dał mi spokój i odpuścił sobie gnębienie mnie
-uśmiechnęłam się kącikiem ust, przypominając sobie sytuację w jego gabinecie, która niedawno miała miejsce.

-Naprawdę? Co ty mu tam powiedziałaś kuzyneczko?-zapytał rozbawiony Ambrose.  

-Nic takiego!-machnęłam lekceważąco ręką.

-Na pewno -prychnęła Sabrina.

-Nie ważne, jak go przekonałam, ważne, że podziałało-uśmiechnęłam się, tym samym kończąc temat.

Ciąg dalszy śniadania ogólnie minął spokojnie, w miłej atmosferze. Po opróżnieniu miski z płatkami odłożyłam ją na swoje miejsce, po czym, żegnając się z resztą domowników słowami "Do później ", poszłam do siebie.

Po wejściu do środka, moje oczy skierowały się na szafkę, skąd po całym pokoju  roznosiły się wibracje, telefonu komórkowego.

-Hej, co tam?-spytałam podchodząc do wcześniej wspomnianego miejsca, odbierając przy tym telefon.
-Cześć kochana, Elijah powiedział mi, że dzwoniłaś, ale nie było mnie wtedy w domu, dlatego oddzwaniam.
-Ah tak, faktycznie.
-Miałam sprawę, ale załatwiłam ją już z Elijah'ą.
-Przynajmniej zadzwoniłaś do niego, a nie Kola-parsknęła.
-Nawet mi do głowy nie przyszedł, taki pomysł -zaśmiałam się, a ona wraz ze mną.
-Ale mniejsza, dzięki że oddzwoniłaś-odparłam.
-Nie ma sprawy, odezwę się do ciebie później, bo teraz jestem do czegoś potrzebna Nikowi, okej?
-Jasne, do potem-powiedziałam, rozłączając się.

Resztę tego nudnego popołudnia spędziłam na szkicowaniu w swoim notesie i robiłabym to dłużej, gdyby nie wiadomość sms, która przerwała mi te czynność.
Ze zirytowaniem spojrzałam na ekran urządzenia, aby zobaczyć kto śmiał przerwać mi moje zajęcie. Ku mojemu zdziwieniu pojawił się na nim nieznany numer.

Od nieznany:
Wyjrzyj przez okno.
L.M.

L.M? Pomimo, że nie znałam tych inicjałów, od razu skojarzyły mi się z jedną osobą... Kiedy podeszłam do okna i odsłoniłam zasłony ujrzałam dokładnie te osobę, o której myślałam.

Do nieznany:
Co robisz pod moim oknem???

Wysłałam wiadomość,  patrząc ze zdziwieniem na Lucyfera, który z telefonem w dłoni stał na dole i spoglądał w moją stronę ze swoim typowym, seksownym uśmiechem.

Od nieznany:
Czekam na ciebie. Zejdź na dół, tylko cicho i nie mów nikomu, gdzie idziesz.
L.M.

Odczytałam wiadomość, a następnie zmarszczyłam brwi, "przetrawiając" tekst wiadomości.

Czemu mam być cicho i nikomu nic nie mówić???

To zdecydowanie było dziwne, ale po chwili w wpatrywania się w siebie nawzajem, postanowiłam jednak ruszyć się i sprawdzić czego ode mnie chce, dlatego zasłoniłam okno i zabrałam telefon, udając się na dół.

-Wybierasz się gdzieś?-zapytała ciotka Zelda, zerkając na mnie z kuchni.

-Tak, idę się przejść. Niedługo wrócę -zapewniłam, co spotkało się jedynie,  kiwnięciem głową z jej strony.

Nie czekając na więcej pytań ze strony, któregokolwiek z domowników, wyszłam na dwór, zamykając za sobą drzwi.

-Co chcesz? I tak w ogóle skąd ty masz mój numer telefonu?!-spytałam lekko oburzona, na co on się zaśmiał.

-Mówiłem ci już, że jesteś urocza, jak się złościsz?-zapytał rozbawiony.

-Nie irytuj mnie bardziej-mruknęłam, ale i tak nie mogąc się powstrzymać, uniosłam kancik ust do góry. 

-Odpowiadając na twoje pytanie, idziemy na spacer-wzruszył ramionami, na co ja popatrzyłam na niego, jak na idiotę.

-Dobrze ty się czujesz?-popatrzyłam na niego uważnie.

-Tak, nie rozumiem co cię tak zdziwiło-zmarszczył brwi, co w jego wykonaniu było cholernie słodkie...

-Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się po tobie tego, że po prostu zaprosisz mnie na spacer -zachichotałam.

-Jeszcze wiele razy cię zaskoczę kochanie, więc lepiej zacznij się przyzwyczajać-stwierdził puszczając mi oczko, na co wywróciłam oczami.

-Okej, ale czemu miałam nikomu nic nie mówić?-zainteresowałam się.

-Nie potrzebujemy zbędnych uprzejmości twoich ciotek. To tylko strata czasu-odparł wystawiając w moją stronę swoje ramie.  

-Coś w tym jest... -zgodziłam się, po chwili przyjmując jego ramię.

-Ale dokąd idziemy?-spytałam, gdy tylko ruszyliśmy przed siebie.

-Zobaczysz, jak będziemy na miejscu. Lecz na pewno możesz wykluczyć, jakiś klub, nie macie tu żadnego, który byłby godny uwagi-stwierdził lekko niezadowolony.

-Czyli władca piekieł lubi bawić się po klubach -wywnioskowałam uśmiechając się zadziornie.

-Tylko tych najlepszych -znów puścił mi oczko. 

-A jaki klub możesz nazwać tym "najlepszym"? Jest jakiś konkretny, który przypadł ci do gustu?-spytałam patrząc na niego zainteresowana.

-Owszem-uśmiechnął się szeroko.

-Kiedyś cię do niego zabiorę-dodał tym razem spoglądając na mnie z tym swoim błyskiem w oczach, który zawsze pojawiał się wtedy, gdy coś knuje.

-A jeśli nie będę chciała?-zapytałam, uśmiechając się prowokacyjnie.

-Nie przyjmę odmowy-odparł z takim samym uśmiechem, na co w odpowiedzi, wywróciłam oczami.

Reszta drogi, która jak się okazało ku mojemu zdziwieniu, prowadziła do, jakiegoś parku, minęła w całkiem miłej atmosferze.

-Park?-zdziwiłam się, rozglądając wkoło.

-Tak, pomyślałem, że spodoba ci się to miejsce -wzruszył ramionami, kierując swój wzrok na piękną altankę w stylu gotyckim. 

-Jest pięknie -odparłam zgodnie z prawdą.

To miejsce pomimo swojego uroku i piękna, przypominało mi trochę o wycieczce z Klausem, dlatego westchnęłam, kiedy fala wspomnień mnie zalała.

-Cassidy?-zza myślenia wybudził mnie głos Lucyfera.

-Wszystko okej!-zalała mnie nagła fala energii, która nie wiadomo skąd przybyła, ale nie chciałam się teraz nad tym zastanawiać.

Dlatego, kiedy tylko w pełni wróciłam do rzeczywistości, od razu pociągnęłam Lucyfera w jej stronę. On nie opierając się, pozwolił prowadzić mi się, gdzie tylko zechce.

-Wino?-spytałam rozbawiona patrząc na ławkę, na której leżała szklana butelka i dwa kieliszki.

-Tym na pewno mnie nie upijesz-zaśmiałam się, na co on popatrzył na mnie z diabelskim uśmiechem.

-O nie! Właśnie odkryłaś mój plan! -udał rozpacz, na co ja, ku jego zadowoleniu,  wybuchłam śmiechem.

-Wolałabym whisky, albo Bourbon, ale wino też może być-powiedziałam, gdy tylko się uspokoiłam.

-Będę pamiętać, że moja diablica woli mocniejsze trunki-posłał mi swój typowy uśmieszek, nalewając trunek do kieliszków.

-Dziękuje -zabrałam od niego jeden z kieliszków.

-Za moją piękną towarzyszkę -zanim zdążyłam zaprotestować, stuknął swoim kieliszkiem o mój, więc nie pozostało mi nic innego jak przemilczeć ten toast i wypić zawartość naczynia.

Po jakiś dwóch godzinach siedzenia i rozmowy, zadzwonił mój telefon.

-Wybacz-odparłam, odbierając połączenie.

-Witaj Cassidy, mam pewne informację na temat twojego snu, przyjedź proszę, jak najszybciej-powiedział.
-Hej, tak jasne, będę jeszcze dzisiaj, do zobaczenia-odpowiedziałam, słysząc w tle, jakieś dziwnie znajome głosy...
-Do zobaczenia-rozłączył się.

-Ehh musimy coś załatwić, chodź-spojrzałam na mężczyznę siedzącego obok.

-MY?-zapytał z uśmiechem, chcąc się upewnić, czy na pewno dobrze usłyszał.

-Tak, MY-powtórzyłam.

-Jadę do miejsca zamieszkania mojego byłego, więc jeśli będę chciała go rozszarpać, powstrzymasz mnie-stwierdziłam, idąc przed siebie do wyjścia z altanki.

-Oczywiście, jeśli sam tego nie zrobię... -usłyszałam jego słowa, które jednak postanowiłam zignorować.

Niedługo potem byliśmy pod moim domem, gdzie wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w kierunku domu pierwotnych.

*****

I kolejny rozdzialik!
Jak wam się podoba?
Macie nerwy przed jutrzejszym dniem?
Piszcie w komentarzach!

Buziaki Ink-Angel😘

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 31, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Chilling Adventures of Cassandra Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz