12 rozdział | Kocham Cię.

1.9K 179 273
                                    

Pov. Łukasz

Nie byłem psychicznie gotów na to, aby napotkać na swojej drodze tą szmatę. Jakim cudem jej ludzie odnaleźli moją posesję? Być może zrobiła zdjęcie mojej rejestracji od auta, ale to mało prawdopodobne, ponieważ, gdy wsiedliśmy to od razu wyruszyliśmy w drogę, nawet nie zdążyłaby cyknąć tego zdjęcia.

Marek cały się trząsł z nerwów. Przeraziłem się, widząc go w takim stanie. Nie chciałbym, aby zszedł na zawał, czy coś gorszego. Podszedłem do chłopaka i złapałem go za rękę, Marek splótł nasze dłonie ze sobą i wypuścił głośno powietrze. Chyba jest lepiej.

- Dziękuję - rzekł blondyn, mając spuszczoną głowę w dół. - Za to, że kolejny raz uratowałeś mi dupsko.

Uśmiechnąłem się do siebie i zachichotałem cicho.

- Nie masz za co mi dziękować - zacząłem. - To mała błahostka, nic takiego.

Młodszy podniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy, uśmiechając się szeroko. Coraz częściej widzę na jego twarzy uśmiech, co mnie niezmiernie cieszy. On wygląda tak pięknie i uroczo, gdy podczas uśmiechu widać na jego twarzy małe, delikatne dołeczki.

Moje serce na jego punkcie zwariowało - cieszy się każdą najmniejszą rzeczą, jaką wykona Marek.

Chciałbym go takiego widzieć do końca życia...

Nagle Natalia znów wparowała do mojego mieszkania, trzaskając drzwiami i ledwo idąc. Co jak co, ale ta laska mnie strasznie wkurwia.

- Przyszłam po to, co mi się należy - powiedziała, trzymając nos u góry i podpierając się szafki. Wyglądała co najmniej głupio i komicznie.

- Co niby należy do Ciebie? - zapytałem.

- On - rzekła, pokazując na Marka palcem. - To jest moja własność, którą się nie dzielę.

Zmarszczyłem brwi, próbując nie wybuchnąć ze złości. We mnie produkowało się tyle nienawiści do tej baby, że szkoda gadać. Nie wyobrażacie sobie tego, ale utrzymanie złości w sobie było naprawdę trudne.

- Dlaczego traktujesz go jako rzecz? - spytałem, biorąc do ręki szklankę. - On nie jest rzeczą, może decydować sam o sobie.

Blondynka położyła rękę na biodrze i spojrzała na Marka z dziwnym uśmiechem. Wydaje mi się, że ona jest pod wpływem narkotyków i alkoholu.

- Kochanie, wracamy do domu? - spytała piskliwym głosem. Przewróciłem oczami, o mało nie wybuchłem z tej złości, którą produkowałem wewnątrz.

- Nie - powiedział szybko, kładąc ręce na kółka od wózka. - Tu się czuję jak w domu, nie zamierzam wracać do piekła.

Odwróciłem się lekko, uśmiechając się do siebie. Czyli jednak u mnie czuje się bezpiecznie, czuje się jak w domu... Nie spodziewałem się tego.

- Mareczku, co Ty za bzdury pleciesz? - zapytała, śmiejąc się jak głupia. - Zamierzasz przeżyć całe swoje życie z tym głupolem, który do Twojego świata nic nie wniesie?

Już nie wytrzymałem. Kiedy chciałem walnąć Natalię, powstrzymał mnie w ostatniej chwili Marek, który zablokował moje ciało swoją ręką. Spojrzał w moją stronę i puścił oko, tak by ona nie zauważyła. Chyba domyśliłem się, o co mu chodzi.

- Oczywiście - powiedział blondyn, puszczając moją rękę. - Z tym głupolem jest chociaż bezpieczniej, niż z Tobą pod jednym dachem.

Natalia zrobiła zmartwioną minę i spojrzała na niego. Miałem coraz większą ochotę przywalić jej z całej siły w twarz. Chcę, aby zasmakowała bólu i cierpienia.

Mój Anioł; KxK ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz