34 rozdział | Ona się zmieniła...

1.2K 145 398
                                    

Bardzo wzruszający rozdział. Lepiej przygotować chusteczki przed przeczytaniem tego.

• • •

Pov. Łukasz

W mojej głowie powstał ogromny mętlik i nie potrafiłem się na niczym skupić. Bolała mnie głowa. Nie wiem czy mam się cieszyć z tego, że Natalia w końcu zniknie z tego świata i nie będzie nam dupy truła, czy mam się z tego powodu smucić. Kompletnie zapomniałem też o tym, że miałem odebrać Marka po czternastej, więc ten zdenerwowany zadzwonił do mnie. Ruszyłem prędko do szpitala i zauważyłem blondyna pod daszkiem przy wejściu. Kiedy zauważył mój samochód od razu się zbliżył i prosił, abym otworzył przednią szybę od mojej strony. Otworzyłem, a Marek zdezorientowany spoglądał w moją stronę.

— Co się stało? Dlaczego masz taką minę? — zapytał zaciekawiony, ale i również zmartwiony. Zastanawiam się jak mu to powiedzieć.

— Niby to tylko błahostka, nic wielkiego — zacząłem, nabierając głębokiego wdechu. — Dzwoniła do Ciebie mama Natalii i postanowiłem odebrać. Udawałem Twój głos, bo znając życie nie powiedziałaby mi nic, gdybym powiedział, że jestem Łukaszem, a nie Tobą... I jej mama powiedziała mi, że Natalia miała próbę samobójczą, która jej nie wyszła i aktualnie leży w szpitalu. Podobno chce Cię widzieć w ostatnich chwil swojego życia.

Na Marka twarzy namalował się strach i złość. Strach przed tym co się wydarzyło, a złość pewnie z tego powodu, iż odebrałem i udawałem jego osobę. Odwrócił wzrok i odjechał nieduży kawałek od mojego auta. Nie tracąc chwili, wysiadłem z samochodu i podszedłem w jego stronę, aby go wziąć na ręce. Wciąż na mnie nie spoglądał, przez co było mi bardzo przykro. Dlaczego on to robi? Przecież nic złego nie zrobiłem, naprawdę nie chciałem źle dla niego. Martwię się tylko tym, że jak on pojedzie do niej, ona zrobi maślane oczka, zachowa się jak na kobietę przystało i Marek zdecyduje się do niej wrócić. Chociaż jeśli on prawdziwie mnie kocha, to nic takiego nie zrobi chyba, prawda?

Włożyłem go do auta i zapiąłem mu pasy, nie odzywając się. Ta cisza była najbardziej niezręczną chwilą mojego życia. Byłem wciąż zmieszany i nie miałem pojęcia co mam w tej sytuacji zrobić. 

Zasiadłem na swoim fotelu po drugiej stronie i odpaliłem samochód. Czekałem krótką chwilę aż auto się trochę nagrzeje i wyjechałem z parkingu, wjeżdżając na drogę. Spojrzałem kątem oka na Marka i wydawał się mieć zmieszaną minę, nie potrafiłem z niej nic wyczytać. Przycisnąłem gaz, przez co blondyn się wzdrygnął.

 — Łuki proszę, nie tak szybko — rzekł, nie spoglądając na mnie tylko na przednią szybę. — Nie chcę, aby zdarzył się kolejny wypadek...

Zwolniłem trochę i postanowiłem zatrzymać się gdzieś na poboczu, aby z nim porozmawiać. On chce mieć na mnie focha na zawsze, czy co?

— Dlaczego stoimy? — spytał, oglądając się wokół.

— Bo chcę z Tobą pogadać — westchnąłem, przegryzając dolną wargę. — Nie ufasz mi? — zapytałem, kierując na niego swój wzrok.

Chłopak również na mnie spojrzał i był bardzo zaskoczony słowami, jakie w jego stronę skierowałem.

— Co? Dlaczego miałbym Ci nie ufać? — zapytał, bawiąc się dłońmi.

— Powiedziałeś, że nie chcesz, abym wyrządził jakiś kolejny wypadek — powiedziałem, zamykając oczy. — Przynajmniej ja to tak odebrałem. Trafiłeś w samo sedno, głęboko w moje serce, robiąc jeszcze większą ranę. Marek, to mnie zabolało.

Mój Anioł; KxK ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz