Na wstępie mówię, iż w tym rozdziale Marek ma sześć lat, a Łukasz siedem.
• • •
Pov. Łukasz
Siedziałem na podwórku u mojego najlepszego przyjaciela Marka i bawiliśmy się samochodzikami. Dzisiaj był wyjątkowo upalny dzień, ale jako iż ja i on jesteśmy uparci jak dwa osły, nie chcieliśmy zostać w domu tylko bawić się na świeżym powietrzu. Nie lubiliśmy siedzieć w domu, to sprawiało, że się dusiliśmy, a przynajmniej takie miałem wrażenie.
Mama Marka - Pani Basia, sadziła kwiaty dookoła swojego ogrodu. Ogród muszę przyznać mieli ogromny, ale tak prześliczny, że nie mogłem oderwać wzroku oraz zabierał dech w piersiach.
- Ha! Przegrałeś! - krzyknął Marek, skacząc z radości. - Wiedziałem, że to ja wygram!
Ścisnąłem ręce w pięść i się oburzyłem. Za każdym możliwym razem przegrywałem z nim, nie potrafiłem chociaż raz z nim wygrać.
- To nie fair! - krzyknąłem, o mało co nie płacząc. - Ty zawsze wygrywasz!
Marek cieszył się jeszcze przez chwilę, a potem podszedł do mnie i dał mi samochód, którym startował w zabawie. Wziąłem zabawkę od niego.
- Teraz na pewno wygrasz - uśmiechnął się i zagraliśmy w grę ponownie.
Nasze samochodziki ruszyły po ziemi i omijały wszelkie przeszkody jakie zrobiłem z blondynem. Między innymi to były kamienie, gumki do ścierania, różnorodne kredki oraz zabawki. Samochodzik mojego przyjaciela poruszał się dość wolno, natomiast mój jechał tak szybko, że sam na początku nie potrafiłem zapanować nad jego szybkością. Udało mi się wygrać, pierwszy raz przekroczyłem linię mety.
- Tak! - krzyknąłem, stając na równe nogi. - Wygrałeeem!
Mogłem ujrzeć uśmiech na twarzy Marka. Po krótkiej chwili do mnie podszedł.
- Jestem z Ciebie dumny - przytulił mnie, a w głębi duszy dalej byłem podekscytowany.
Schowaliśmy wszystko do wielkiego pudła na zabawki i zanieśliśmy go do pokoju razem współpracując. Z powodu upału jaki panował na zewnątrz nie chcieliśmy robić nic, najchętniej teraz byśmy się położyli i usnęli.
Nagle do pokoju blondyna weszła jego mama. Uśmiechnęła się miło do nas.
- Chłopcy, nie chcecie się pokąpać w basenie? - zapytała. Spojrzeliśmy na siebie, mając poważne miny. Zastanawialiśmy się nad tym, jakby to miała być bardzo ważna sprawa.
- W sumie bym się pokąpał - odezwał się Marek.
- Ja też - powiedziałem.
- CHCEMY! - krzyknęliśmy jednocześnie. Jego mama się zaśmiała i złapała nas za rączki, prowadząc ponownie do wielkiego ogródka.
Pobiegliśmy w stronę basenu i prędko zdjęliśmy z siebie niepotrzebne ubrania i wskoczyliśmy do zbiornika. Nurkowaliśmy, chlapaliśmy się nawzajem, bawiliśmy się zabawkami, które przyniosła jego mama. Dzisiaj moja mamusia pozwoliła mi zanocować u Marka, co mnie niezmiernie cieszyło, ponieważ uwielbiam u niego spać. Zawsze po nocach graliśmy w różne gry na PlayStation czy na komputerze. Często się zdarzało, że całe noce nie przesypialiśmy przez nasze zabawy, co nie cieszyło jego mamy, bo potem spaliśmy do czternastej.
Wziąłem pistolet na wodę i napełniłem jego zbiorniczek wodą, oblewając Marka. Na początku był zszokowany, lecz później się zaśmiał i wziął swój, robiąc to samo. Bawiliśmy się dłuższy czas w najlepsze, dopóki w naszą zabawę nie wtrąciła się Pani Kruszel.
- Dzieciaki, wracajcie do domu, bo burza się zbliża - rzekła. Spojrzeliśmy się w górę i krzyknęliśmy równocześnie. Zabraliśmy wszystkie zabawki z basenu i udaliśmy się do jego domu.
Mama Marka zaprowadziła nas do łazienki i podarowała nam ręczniki, abyśmy mogli się nimi okryć, a później wytrzeć. Poszła do blondyna pokoju po nasze ciuchy na przebranie.
- Jesteś wyższy ode mnie - stwierdził blondyn, stając obok mnie na palcach, kładąc swoje dłonie na moją klatkę piersiową. - Nawet jak stoję tak, to jestem niższy - posmutniał.
- Nie martw się Maruś, na pewno jeszcze dużo urośniesz i będziesz ode mnie wyższy - powiedziałem, a chłopak od razu się rozchmurzył i uśmiechnął jak głupi do sera.
Wróciła Pani Basia z naszymi ubraniami na zmianę, po czym nam je podarowała i kazała założyć. Wyszła z łazienki.
Gdy Marek zaczął się wycierać, to ja zacząłem mu się przyglądać, śmiejąc się pod nosem.
- Co Cię tak śmieszy?! - burknął, a ja puściłem ręcznik, którym się owinąłem.
- Będziesz goły! Będziesz golaskiem! - rzekłem słodkim głosem, a młodszy chłopak podszedł w moją stronę, bijąc mnie w brzuch.
- Nie śmiej się ze mnie! To wcale nie jest śmieszne! - powiedział o mało nie płacząc. Spoważniałem od razu.
- Przepraszam - szepnąłem i wziąłem głowę w dół, trzymając się swojego brzucha.
Po kilku minutach byliśmy już ubrani w piżamę. Wyszliśmy z łazienki i ruszyliśmy w stronę pokoju Marka, zostawiając po sobie bałagan.
Bawiliśmy się, graliśmy w różne gry przez dłuższy okres czasu, aż później Marek zaczął mi przysypiać.
- Ty już zasypiasz? - zapytałem, trzymając w ręku jedną z jego figurek.
- T-tak - rzekł, kładąc się na łóżko, przykrywając się kołdrą. - Dobranoc.
Wkurzyłem się i wskoczyłem na jego posłanie, zacząłem szarpać młodszego za ramię. Miał się ze mną bawić, a nie spać!
- Nieee śpij! - krzyknąłem, a Marek ani drgnął.
- Obiecuję, że się jutro pobawimy - uśmiechnął się do mnie i wtulił w swojego misia, którego trzymał obok. Odsunąłem się trochę od niego, spoglądając na niego.
- Obiecujesz na pewno? - dopytałem.
- Tak - powiedział, po czym wygodnie się ułożył i próbował zasnąć.
Zszedłem z jego łóżka i wziąłem przypadkowego pluszaka, kładąc się na swoje łóżko. Mnie też się szybko udało usnąć.
Jednak po kilku godzinach snu zbudziliśmy się i graliśmy całą noc w gry i inne zabawy. Najwyraźniej oboje potrzebowaliśmy kilkugodzinnej drzemki, aby móc wytrzymać do późnej nocy.
To była najlepsza nocka na świecie!
CZYTASZ
Mój Anioł; KxK ✔
Fanfiction• Zakończone ✔ • Gatunek: Fanfiction/Dramat ✔ • Uwagi: Wątek boy x boy, wulgaryzmy, przemoc, alkohol oraz sceny seksu. • PS: W tej książce Łukasz ma dwadzieścia siedem lat, a Marek dwadzieścia sześć. Piszę tak tutaj, ponieważ mnóstwo osób się myli i...