Pov. Łukasz
Zakończyłem zajadać śniadanie i aktualnie odpoczywałem krótką chwilę po posiłku. Marek non stop mnie uganiał, abym zaczął się szykować, ale ja, jak to ja uznałem, że wyglądam dobrze i mogę tak jechać. Rzekł, iż tak z domu nie wyjdę, bo według niego wyglądam gorzej niż typowy dres. No może miałem włosy w nieładzie jak za starych wspomnień, koszulkę trochę za bardzo rozciągniętą i dość szerokie spodnie dresowe, które zsuwały mi się z nóg, lecz muszę przyznać, że nie wyglądam aż tak skandalicznie, jak jemu mogłoby się to wydawać. Na stopach miałem dwie różne skarpety, jedna miała kolor czarny, a druga miała delikatny odcień żółtego koloru. Przecież elegancko wyglądam, nie wiem o co mu chodzi. Marek spojrzał na mnie krzywym wzrokiem.
- Czy Ty jesteś poważny? - zapytał, kładąc ręce na kółkach od wózka. Jego mina mnie rozbawiła.
- Przecież ja zawsze jestem - zaśmiałem się, wciągając koszulkę do portek. - Teraz wyglądam lepiej?
Chłopak obejrzał mnie od stóp do głów i zrobił bardzo nieciekawą minę. Uśmiechnąłem się szeroko, spoglądając na niego. Blondyn podjechał do mnie i wyciągnął moją koszulkę spod spodni.
- To wcale dobrze nie wygląda, Łuki - powiedział, robiąc grymas na twarzy. - Marsz do pokoju i przebieraj się, ale to migiem!
Spojrzałem na niego ostatni raz i przewróciłem oczami, idąc powolnym krokiem w stronę schodów. Zauważyłem kątem oka, że na jego twarzy narysował się promienny uśmiech, który uspokoił mnie na duchu automatycznie, ale sam do końca nie wiedziałem dlaczego.
Wszedłem do pokoju i podszedłem do szafki. Z jej środka wysypały się prawie wszystkie ubrania, miałem je posprzątać kilka miesięcy temu, ale nie mam zbytnio motywacji, aby to zrobić. W dodatku chomikuję rzeczy, przez co tych ubrań mam po prostu multum i nie mam już miejsca, aby cokolwiek tu schować.
Chwyciłem za jakąś szarą koszulkę, która będzie dobrze przylegała do mojego ciała. Złapałem z góry czarne spodenki, które będą pasować do mojej koszulki. Wziąłem również nowe skarpetki do pary i postanowiłem je nałożyć. Chwyciłem za wszystkie ubrania i zdjąłem z siebie resztę. Zostałem w samych bokserkach. Założyłem szybko koszulkę, spodenki i na końcu skarpety. Uczesałem włosy palcami i zszedłem na dół do Marka. Blondyn spojrzał na mnie, oglądając moją osobę dokładnie, wysyłając mi delikatny uśmiech oraz ukazując w powietrzu kciuk w górę.
- Teraz to ja rozumiem, nareszcie wyglądasz jak człowiek - odparł, śmiejąc się cicho. Odetchnąłem z ulgą i przewróciłem oczami.
- No dzięki. Aż tak źle wyglądałem? - spytałem.
- Muszę przyznać, że nie za ciekawie.
- Oj Ty, mogłeś mi od razu powiedzieć - złapałem się za policzek, a Marek od razu się spiął.
- Przecież Ci mówiłem, że wyglądałeś gorzej niż dres! - krzyknął.
- Bardzo proszę mnie nie porównywać do typowych dresów z osiedla! - powiedziałem, unosząc ton, a chłopak siedząc na wózku skrzyżował ręce na piersi. Obrażalski.
- Jedziemy już? Zaraz się spóźnimy - stwierdził, podjeżdżając wózkiem do mnie. Ja również bardziej się do niego zbliżyłem i złapałem za rączki od wózka, wyruszając w stronę samochodu.
- Jasne, tylko będziesz musiał mnie nakierować, bo nie mam pojęcia gdzie mam jechać.
- Jasne, pomogę Ci.
Założyliśmy buty i wyszliśmy z domu, zamykając go na klucz. Podeszliśmy do samochodu i podniosłem Marka, pomagając mu wsiąść do auta. Wózek inwalidzki próbowałem w jakiś sposób złożyć i schować do bagażnika. Po jakimś czasie w końcu mi się udało i zapamiętałem dokładnie jak się go składa. Wsiadłem za kółkiem i uruchomiłem auto. Uśmiech z twarzy blondyna nie schodził.
CZYTASZ
Mój Anioł; KxK ✔
Fanfiction• Zakończone ✔ • Gatunek: Fanfiction/Dramat ✔ • Uwagi: Wątek boy x boy, wulgaryzmy, przemoc, alkohol oraz sceny seksu. • PS: W tej książce Łukasz ma dwadzieścia siedem lat, a Marek dwadzieścia sześć. Piszę tak tutaj, ponieważ mnóstwo osób się myli i...