37 rozdział | Zostań moim terapeutą, Łukasz.

1.1K 141 276
                                    

Trzy miesiące później, dwudziesty dziewiąty listopad.

Pov. Łukasz

Mój związek z Markiem wciąż trwa. Podczas tych kilku miesięcy nie stało się nic złego, mama Natalii nie posądziła Marka o nic złego, lecz sama wzięła całą winę na siebie. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałem się tego po niej, wydaje mi się, że ma taki sam charakterek jak jej zmarła córka.

Grzymisława jest już dość duża i jest bardzo do nas przywiązana. Nie lubi przebywać sama w domu, bo za każdym razem miauczy i rozwala wokół siebie rzeczy. Przez tę małą istotkę musiałem wymienić dywan w salonie aż cztery razy... No cóż, takie życie.

Z Markiem też wszystko w porządku. Lekarz powiedział, że za nie lada moment Marek powinien ustać na nogach i zacząć chodzić. Jego układ nerwowy się bardzo dobrze rozwija. Czekam razem z nim na ten moment, jak młoda, upieczona mamusia na swoje dziecko, które trzyma w brzuchu.

Aktualnie siedzieliśmy z blondynem w salonie, a między nami leżała Grzymisława, która usnęła. Z nią trzeba się użerać jak z własnym bobasem, które trzeba wychować i nauczyć pewnych zasad, których i tak nie przestrzega. Pewnymi momentami nie pozwala nam spać w nocy, gdyż kręci się ciągle na łóżku, z miejsca na miejsce, bo nie może znaleźć swojego kącika do snu. Marka ulubiony kącik do spania jest tuż obok mnie, gdzie tuli mnie z całych sił, przez co nie mogę się swobodnie ruszać. Jak on odzyska władzę w nogach to będzie mnie dodatkowo oplatał swoimi nogami wokół moich. Będę musiał się do tego przyzwyczaić.

Położyłem na głowę Marka swoją dłoń, psując mu fryzurę. W buzi trzymał słomkę i popijał gorącą czekoladę, którą mu przygotowałem. Niedługo nadejdzie zima i mojej księżniczce uczucie zimna będzie spotykać na co dzień, gdyż on jest niesamowitym zmarzlakiem. Ja mogę zimą chodzić na krótkim rękawku i dalej będzie mi ciepło, dla mnie to bez różnicy. Marek nieco skrzywił minę i wypluł słomkę z buzi, by móc zrobić groźną minę. Śmiesznie mu to wyszło, przez co zacząłem się śmiać.

— Zepsułeś mi włosy, gupku — powiedział, kierując wzrok na telewizor. Oglądaliśmy jakiś film, lecz dla mnie był mało istotny. — Przez Ciebie wyglądam teraz na pewno źle.

— Bzdury pleciesz — rzekłem uśmiechając się szeroko. — Dla mnie i tak będziesz najprzystojniejszy.

Marek mruknął, a ja zbliżyłem swoje usta do jego ucha.

— Jesteś słodki — szepnąłem, a blondyn wzdrygnął. — Nie waż się myśleć inaczej — przegryzłem jego płatek.

Mój chłopak wyraźnie się zawstydził, bo widziałem na jego policzkach mocny kolor czerwieni. Próbował nie zwracać na mnie uwagi, ale ja tę uwagę chciałem od niego dostać.

— Przestań idioto gupi — powiedział zawstydzony. — Nie teraz, nie próbuj, bo zepsujesz całe moje ćwiczenia.

Spojrzałem na niego troskliwym wzrokiem.

— Z tym możemy chwilę poczekać, możemy się zabawić w inny sposób — powiedziałem, a Marek podniósł jedną brew do góry, spoglądając w moją stronę. — Nie patrz tak na mnie, wiem, że tego potrzebujesz.

— Nie potrzebuję Twojego najlepszego przyjaciela w mordzie, frajerze gupi — burknął, marszcząc brwi. I to ja jestem zboczony?

— Nawet nie to miałem na myśli — szepnąłem znów, a Marek odsunął moją głowę od jego ucha. 

Zastanawiałem się przez kilka minut o co mu chodzi, lecz nie chciał wydusić z siebie ani słowa. Ta niezręczna cisza powodowała, że czułem się źle, gdyż moje myśli podpowiadały, że to przeze mnie nie chce się odzywać. Skrzyżowałem ręce na piersi i spoglądałem na niego kątem oka, który również na mnie zerkał. Co jest nie tak?

Mój Anioł; KxK ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz