14 rozdział | Śpiący, niekontaktujący Marek.

1.8K 178 232
                                    

Pov. Marek

Gdy tylko wróciliśmy do domu, to Łukasz siadł ze mną na kanapie, wtulając się w moje drobne ciało. Bardzo przyjemne uczucie, zwłaszcza kiedy on potrafi mnie rozgrzać, gdyż zaliczam się do osób, którym wiecznie jest zimno, niezależnie od pogody, czy pory roku. Udało mu się rozgrzać moje serce i duszę.

Po jakimś czasie zacząłem odpływać w jego ramionach. Zamknąłem oczy i mocniej oparłem głowę o jego ramię. Poczułem jak całuje mnie w czoło, przez co gwałtownie się ocknąłem, dotykając miejsca gdzie mnie pocałował.

- Moja księżniczka już zasypia? - zapytał, a ja znów się wygodnie ułożyłem. Jego ciało jest niebywale wygodne.

- Tak, śpiący jestem - rzekłem, kładąc moją zimną dłoń na moje kolano. - Nie mam za grosz siły.

Chłopak odkleił się od mojego ciała i wstał, biorąc mnie na ręce. Wtuliłem się w niego prędko, czując jego miłe, przyjemne ciepło.

Rany, ale mi zimno.

Łukasz podarował mi buziaka w policzek i ruszył w stronę sypialni. Ledwo co kontaktowałem, odczuwałem ogromne zmęczenie. W pewnym momencie mój chłopak ustał i odkleiłem głowę od jego ramienia, abym mógł zobaczyć przez mgłę co się dzieje wokół mnie.

- Dlaczego stoisz? - zapytałem, przecierając dłońmi powieki.

- Czekałem aż będę mógł spojrzeć na Twoją piękną twarz - uśmiechnął się szeroko, po kilku sekundach odwzajemniłem to.

- Łuki, Ty naprawdę masz wadę wzroku, musimy iść koniecznie do okulisty - powiedziałem szybko. Łukasz się zaśmiał.

W tym samym czasie otworzył drzwi od pokoju i wszedł do niego wraz ze mną. Położył mnie jak niemowlaka na łóżku. Spoglądałem na niego maślanymi, zaspanymi oczami. Czułem się jakbym miał kilka promili we krwi, nie miałem w ogóle kontroli nad własnym ciałem i umysłem.

- Nie ma takiej potrzeby - rzekł, uśmiechając się szeroko w moją stronę. Pierwszy raz widzę kiedy się tak ogromnie cieszy, chciałbym widzieć go tak jak najczęściej.

- Nie jestem śliczny - odparłem, robiąc poważną minę. Mimo wszystko Łukasz z pewnością nie wziął moich słów na poważnie.

Starszy chłopak zawisł nade mną, patrząc mi głęboko w oczy. Szukałem w jego oczach odpowiedzi, widziałem tylko lśniące iskierki szczęścia. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że on chce być ze mną, to że jemu nie przeszkadza moja niepełnosprawność.

Nasze twarze były niebywale blisko siebie, ale szczerze powiedziawszy nie przeszkadzało mi to w żadnym stopniu, pasuje mi taka kolej rzeczy. Dotknął swoim nosem mój, chichocząc.

- Zachowujesz się jak mały dzieciak - rzekłem cicho. Złapałem za łóżko i podciągnąłem się w górę, oddalając się od niego, śmiejąc się w niebo głosy.

- Przecież ja jestem malutkim dzieckiem - powiedział, prostując plecy. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, bardzo mu pasuje...

- Nie powiedziałbym - mruknąłem, siadając na łóżku. - Jesteś dużo wyższy ode mnie.

Łukasz spojrzał na całe swoje ciało, robiąc zdziwioną minę. Po kilku sekundach spojrzał na mnie.

- Metr osiemdziesiąt trzy to wcale nie tak dużo - powiedział, rozciągając się. Szeroko otworzyłem oczy.

- Człowieku, ja mam ledwo metr siedemdziesiąt! - krzyknąłem, ściskając prześcieradło na łóżku.

- No cóż - zaśmiał się, zamykając oczy. - Może mi jeszcze urośniesz.

Mój Anioł; KxK ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz