24 rozdział | Ona się nie zmieni.

1.3K 158 129
                                    

Pov. Marek

Obudziłem się, gdyż poczułem zimne okłady na moim czole. Kiedy chciałem się podnieść do zauważyłem Łukasza, który nie pozwalał mi się ruszyć z łóżka. Mój chłopak złapał moją dłoń, zmieniając okłady. Syknąłem z bólu, ponieważ takie coś nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy.

- Wiem, że to nieprzyjemne, ale zaraz będzie wszystko dobrze - uśmiechnął się, głaszcząc wewnętrzną stroną kciuka moją dłoń.

Miałem tak bardzo osłabiony organizm, że do końca nie wiedziałem co się wokół mnie dzieje. Było mi zimno, moja szczęka się trzęsła niemiłosiernie. Ból głowy nie ustał, wręcz się nasilił.

- Chcę pić... - szepnąłem, a Łukasz podał mi szklankę z sokiem pomarańczowym. Spojrzałem na szafkę dziwnie.

- Co jest? - zapytał, zerkając na mnie.

- To ja już piłem ten sok, że tutaj stał? - zapytałem, mrużąc oczy.

- No tak, nie pamiętasz?

Zmarszczyłem brwi, spoglądając na bruneta. Musiałem w środku wszystko poukładać do kupy.

- Nic nie pamiętam - rzekłem cicho, poprawiając okład, który opadał mi na powieki.

Łukasz się zaśmiał, przykrywając mnie po samą szyję. Próbowałem jakoś kontaktować, wiedzieć co się wokół mnie dzieje, ale co chwila mój organizm błagał, abym niczego nie słuchał i dał mu odpocząć.

- Ogólnie... słyszałem jak telefon dzwonił - powiedziałem. - Kto to był?

Starszy chłopak odwrócił wzrok, spoglądając na ścianę, która była obok niego. Głośno westchnął.

- Natalia dzwoniła - mruknął, zabierając ode mnie pustą szklankę. - Tłumaczyła jak bardzo źle jest w więzieniu.

- Co mówiła? - dopytałem zaciekawiony. Patrzyłem prosto w oczy Łukasza, które mnie zahipnotyzowały.

- Że nie może iść do kosmetyczki i to jest koszmar - zaczął. - Złamały się jej wszystkie paznokcie i została pobita przez jakichś typków.

Było mi z jednej strony szkoda Natalii, ale z drugiej w pełni sobie na to zasłużyła. Zraniła mnie do nieprzytomności, a w Łukasza strzeliła bronią i gdyby nie operacja to jego by tu już nie było. Nie wybaczę jej tego, że skrzywdziła mojego skarba.

A jeśli chodzi o kosmetyczkę to ona bardzo często ją odwiedzała, potrafiła mieć codziennie inne paznokcie. Nigdy jej w domu nie było, a są niektóre rzeczy, których sam nie dam rady zrobić. Miałem od tego opiekunów oraz raz na jakiś czas odwiedzała mnie mama Natalii, która była odmiennym charakterem tej dziewczyny. Ona była kochającą, miłą i troskliwą kobietą, która chciała, aby mnie nic się nie stało, natomiast Natalia z biegiem czasu przestała się mną interesować, tego samego dotyczyło jej matki... Już nawet trzyletnia siostra Natalii, Lilka, była dla mnie o wiele milsza niż blondynka. Byłem ślepy i głupi, że się zakochałem w takiej szmacie.

- Ona się nie zmieni - odparłem spokojnie, odwracając głowę w prawą stronę. - Siedzenie w pierdlu nie sprawi, że stanie się człowiekiem.

Łukasz na mnie spojrzał i kiwnął twierdząco głową.

- Wiem o tym - powiedział, podając mi termometr. - Zmierz temperaturę.

Uniosłem się, wkładając przedmiot pod pachę, czekając cierpliwie.

- A jak się czujesz? - zapytał, a ja podparłem lewą dłonią moją głowę.

- Bez zmian - stwierdziłem. - Czuję się tak samo źle.

Łukasz zrozumiał, przytakując i robiąc smutny wyraz twarzy. Wiem, że raczej moje słowa go nie cieszą, ale przecież nie mogę go oszukiwać w żywe oczy.

- A kochasz mnie? - spytał, uśmiechając się pod nosem.

- Skąd to pytanie? - zacząłem, marszcząc brwiami. - Bardzo Cię kocham.

- Lubię jak od czasu do czasu mi mówisz te trzy słowa - rzekł uradowany, a ja się ani razu nie uśmiechnąłem.

- Guptas jeden - powiedziałem, kładąc swoje ręce na czubek jego głowy. - Tych słów nie można nadużywać, one mają wielką, magiczną moc.

- Magiczną moc posiadają tylko wtedy, gdy wylatują one z Twoich ust - rzekł, a ja się zarumieniłem. Nie spodziewałem się takich słów.

- Aj tam, gadasz gupoty... - zawstydziłem się, zakrywając się kołdrą.

Gdy wysłałem do Łukasza sms-a o treści, czy chce się ze mną spotkać, to nie sądziłem, że to jedno spotkanie zmieni mnie o sto osiemdziesiąt stopni. Przez jego troskę i miłość stałe się zależny od niego, polegałem na nim i nie potrafię się od niego odwiązać. Szczerze mówiąc - nie zmieniłbym tego. Nie żałuję, cieszę się, że mam go, jego uśmiechy, śmiechy, smutki, płacze... że mam jego całego.

Dla mnie dalej zadziwiające jest to, że on zakochał się w takiej osobie jak ja. Zaliczam się do osób, które na psychice są słabe. Boli mnie każde złe słowo i czyn, nie potrafię sam się obronić, bo nie jestem w stanie... On mi w tym wszystkim pomaga...

Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się pierwszy raz w tym dniu. Wydaje mi się, że nie spodziewał się takiego gestu z mojej strony.

- Kocham, gdy się uśmiechasz - przyznał. - Wyglądasz wtedy uroczo i bardzo przystojnie.

Znów się zarumieniłem, jednak dzięki jego słowom zrobiło mi się cieplej. Cieplej na sercu.

- Ty też się uśmiechaj jak najczęściej, kochanie - zachichotałem, siadając na łóżku i przytulając się do niego z całej siły.

On jest najlepszym chłopakiem na świecie.

Nie potrafię żyć bez niego.

Kocham go mocniej, niż się jemu wydaje.

Nie chcę go nigdy stracić.

Mój Anioł; KxK ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz