38 rozdział | Jestem Łukaszoseksualny.

1K 151 183
                                    

Pov. Marek

Minęło kilka godzin, a ja dalej ekscytowałem się tym, że moja lewa noga jest już tak naprawdę prawie sprawna. Mam czucie w niej, mogę ją powoli zginać samodzielnie i czuję to, gdy na niej stoję. Mój lekarz będzie mile zaskoczony, pewnie będzie miał taką samą reakcję jak ja i Łukasz.

Łuki otworzył drzwi balkonowe i wypuścił Grzymisławę na ogródek, aby mogła się nawdychać świeżego powietrza. Ja siedziałem aktualnie na kanapie i ćwiczyłem lewą nogę, aby ją bardziej usprawnić. 

Łukasz wrócił się do salonu i spojrzał na mnie uśmiechnięty. Balkon postanowił zostawić otwarty, aby powietrze z dworu mogło wlecieć również do naszego mieszkania. Brunet usiadł obok mnie i spoglądał się wszystkiemu co robię.

— Maruś...? — zapytał cicho, a ja na niego spojrzałem pytającym wzrokiem. — Jak się czujesz?

— Na psychice jest mi jakoś lżej, czuję się szczerze mówiąc świetnie — rzekłem, zakładając skarpetę na stopę. — A czemu pytasz?

Łukasz przewrócił oczami dookoła pokoju, nabierając głębokiego wdechu.

— Chcę wiedzieć jak się z tym czujesz — powiedział, siadając na ziemi naprzeciwko mnie. — A gilgotki na tej nodze masz? — spytał po chwili, podnosząc obie brwi.

— Nie mam zielonego pojęcia, możesz sprawdzić — powiedziałem, a brunet przejechał kilka razy dłonią po mojej łydce, przez co chichotałem cicho.

— Widzę, że czujesz — powiedział jakby z lekką ulgą. Zaczął jeździć opuszkami palców na drugiej łydce, lecz w niej miałem lekkie wahania, raz czułem, a raz nie. — A tu?

— Raz tak, raz nie — rzekłem, kopiąc delikatnie chłopaka w brzuch. — Nie wiedziałem jakie to uczucie kogoś kopnąć.

Łukasz udawał, że coś mu się stało i położył się na ziemi, podnosząc obie ręce przed siebie, machając nimi. Po chwili również zaczął krzyczeć ciche a, co spowodowało, że zacząłem się głośno śmiać.

— Ratunku, pomocy, ten przeogromny, groźny jak i bardzo przystojny Marek mnie kopnął! — krzyknął, spoglądając w moją stronę. Puścił mi oczko i położył głowę ponownie na ziemię. — On chce mnie zabić chyba tymi swoimi kopniakami!

Parsknąłem śmiechem i położyłem głowę na jedną z poduszek. Łukasz nagle wstał i usiadł obok mnie, opierając swoją głowę o moją klatkę piersiową. Ułożyłem swoją lewą dłoń na jego policzek i pocierałem jego twarz kciukiem.

— Miałeś bardzo śmieszny głos — rzekłem cicho, uśmiechając się. — Rzeczywiście Cię zabiję tymi kopami, masz rację.

Brunet się zaśmiał i położył swoją dłoń na moją.

— Tak się cieszę, że już niedługo będziesz mógł ustać na nogach — odparł, kierując wzrok na moją twarz. — Będziemy wszędzie chodzić raz-

— Przyznaj się do tego, że nie możesz się doczekać momentu kiedy będziesz mógł ze mną seks uprawiać — powiedziałem, podnosząc jedną brew ku górze. Łukasz uciekał wzrokiem na prawo i lewo i udawał, że nie słyszał moich słów.

— Eee tam, bzdury pleciesz. Skąd Ci ten pomysł w ogóle przyszedł do głowy? — zapytał, a ja zamknąłem oczy i westchnąłem cicho.

— Może dlatego, że również tego chcę — rzekłem bardzo cichym szeptem, ale on tak wszystko usłyszał. Od razu podniósł głowę z mojej klatki i spojrzał na mnie zaskoczony.

— Czy moje uszy dobrze słyszą? — położył na swojej głowie obie ręce. — Ty też tego chcesz?

— Nie rób cyrku — oznajmiłem stanowczo. — Mam takie same potrzeby jak Ty, tylko inaczej to okazuję.

Brunet zaśmiał się, poprawiając grzywkę, która opadła mu na twarz.

— Wcale mi tego nie okazujesz, skarbie — rzekł, a ja skrzyżowałem ręce na piersi. — Masz ciągle kamienną twarz, jakbyś w ogóle nie miał takich potrzeb — powiedział bardzo chaotycznie. — Maruś, czy Ty przypadkiem nie jesteś aseksualny?

Przybiłem sobie piątkę z czołem i zacząłem się śmiać.

— Gdybym był aseksualny to bym nie chciał mieć z Tobą żadnych bliższych relacji — odpowiedziałem, kierując na niego swój wzrok. — Nie wiem czy istnieje taka orientacja, ale jestem Łukaszoseksualny.

I tu go mam. Spadł z kanapy i zaczął się śmiać jak niedorozwinięta foka oraz wić jak dżdżownica. Jest dorosłym facetem, a zachowuje się bardzo często jak dzieciak.

Ale nie przeszkadza mi ta cecha, mam do niej ogromną słabość.

— Łukaszoseksualny? Jesteś pewny? — zapytał, ledwo łapiąc powietrze do płuc.

— Tak, z czego się śmiejesz? — na mojej twarzy pojawiła się znowu kamienna mina. — Mówiłem w stu procentach na poważnie, a Ty się śmiejesz ze mnie — fuknąłem, odwracając twarz na przeciwną stronę. 

Łukasz głośno westchnął i podszedł w moją stronę, biorąc mnie na ręce jak swoją pannę młodą. Próbował złapać ze mną kontakt wzrokowy.

— Kiedy moja księżniczka przestanie mieć takie humory? — spytał.

— Nigdy, taki się już urodziłem.

— I tak Cię mocno kocham — rzekł, dając mi buziaka w policzek.

— Ja Ciebie też, baaardzo mocno — krzyknąłem, przytulając go z całych swych sił. 

— Guptasek — rzekł, siadając na kanapę. — Nie za dobrze Ci?

— Co masz na myśli? — spytałem, podnosząc jedną brew. 

— Wszędzie Cię niosę, masz zapewnioną moją uwagę dwadzieścia cztery godziny na siedem dni — rzekł, a ja w tym czasie non stop mu się przyglądałem.

— Tak naprawdę się oto nie prosiłem — powiedziałem cicho. — Ale mimo wszystko dziękuję Ci bardzo, że się tak o mnie troszczysz. Takiej troski nie mogłem nawet liczyć od mamy Natalii, która myślała, że zapewni mi wszystko.

— Nie mów mi już o niej, ani jej głupiej córce, bo mnie szlak trafi — burknął. — Ona była siebie warta — oznajmił, patrząc mi głęboko w oczy. — Niby miała dobre serce, ale ona jest tak jak druga Natalia. Nienawidzę ani jednej, ani drugiej.

Zaśmiałem się, spoglądając ciągle na jego twarz.

— Jednej już z nami nie ma, natomiast druga siedzi w kiciu i dała sobie z nami spokój — rzekłem zadowolony, poprawiając włosy. — Więc nie masz powodów do obawy, już nic złego się nie stanie.

— Tak myślisz? — zapytał dla pewności.

— Tak myślę — złapałem jego rękę i splotłem nasze palce.

On momentami dalej żyje przeszłością. Boi się dnia przed wschodem słońca i wciąż sądzi, że to wszystko co się stało trzy miesiące temu to był jeden wielki żart. To nie był kawał, Natalia naprawdę się zabiła, a jej mama naprawdę siedzi teraz w więzieniu, gdyż zabijają ją wyrzuty sumienia. Mimo wszystko obiecała, że jak wyjdzie na wolność to nie będzie nam truć już dupy swoją obecnością. Jak na ten moment wychodzi jej to świetnie.

Jutro czeka mnie rehabilitacja, dzięki której bardzo dobrze usprawnię swoją lewą nogę. Teraz czekam na moment, gdy moja prawa noga będzie miała czucie i władzę, abym mógł odrzucić ten wózek inwalidzki i cieszyć się z tego, że mogę funkcjonować jak każdy zdrowy człowiek. Bardzo mi tego brakowało. 

Teraz będzie tylko lepiej. Wierzę w to.

Mój Anioł; KxK ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz