11 rozdział | Jak nas znalazłaś?

1.6K 159 178
                                    

Rozdział ten zawiera trochę przemocy fizycznej. Czytasz na własną odpowiedzialność.

Pov. Marek

Otworzyłem oczy i ujrzałem czerwony kolor. Okazało się, że koc, którym byłem owinięty leżał na mojej twarzy. Zabrałem go i zobaczyłem Łukasza leżącego obok. Wydaje mi się, że musi być wczesna godzina jak on jeszcze śpi. Pomogłem sobie rękoma wstać i zauważyłem nad drzwiami zegarek. Aktualnie była szósta dwadzieścia pięć, więc tak jak mi się wydawało - bardzo wcześnie. Przetarłem dłońmi oczy, poprawiając koszulkę, która odkrywała mi brzuch. Zajrzałem do bruneta przez ramię, sprawdzając czy oczy ma zamknięte. Miał, musiałem tylko czekać aż się zbudzi.

Chcąc nie chcąc, położyłem swoją dłoń na jego gołym ramieniu, patrząc na jego włosy. Stworzyłem w tym miejscu kółeczko i zabrałem rękę. Ułożyłem ją znów, spoglądając na poduszki, które leżały nade mną. Łukasz ruszył się, odwracając swoje ciało na drugą stronę, więc mogłem ujrzeć jego buzię. Nie wiem co mnie podkusiło, lecz leżałem tak, oglądając bruneta twarz. Wyrażała ona spokój. Podniosłem ponownie swoją dłoń, kładąc ją tym razem na policzek Łukasza, badając jego reakcję. Ani drgnął. Wziąłem głęboki oddech i posmyrałem kciukiem jego policzek, na co on zareagował dziwnym, uroczym grymasem na twarzy.

- N-nie rób tak... - szepnął, drapiąc miejsce, w którym go dotknąłem. Mimowolnie się uśmiechnąłem i zachichotałem cicho.

- Śpisz? - zapytałem szeptem, a on nic nie odpowiedział, tylko zaczął pochrapywać. To urocze.

Złapałem za róg koca i przykryłem go do samej szyi, przytulając go. Zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć.

Zbudziłem się i zauważyłem Łukasza siedzącego na telefonie. Zmrużyłem oczy, gdyż światło dostające się z jego telefonu było bardzo jasne i raziło.

- Nie rażą Cię oczy? - spytałem, a brunet spojrzał na mnie, uśmiechając się. Ja swoje usta ukryłem pod kocem.

- Cześć Maruś - powiedział, odkrywając moją brodę. - Nie, jest w sumie okej.

Odwróciłem wzrok na poduszki, które leżały nade mną. Dziwię się, że się nie zburzyły, bądź na mnie nie spadły.

- Wygodnie tutaj - rzekłem, podpierając się łokciami. - Mógłbym spać tutaj wiecznie.

- Ja też, ale ta baza zajmuje cały mój pokój i nie ma miejsca.

Zaśmiałem się, łapiąc za pierwszą lepszą poduszkę i rzucając mu ją w twarz.

- Czepiasz się ciągle tego miejsca - zacząłem. - No dajże spokój!

Łukasz usiadł, odkładając na bok telefon i spoglądał mi prosto w oczy, na co ja się speszyłem. Wziąłem kolejną poduszkę i położyłem mu ją na twarz.

- Nie patrz na mnie, idioto gupi.

- Nie mogę się oprzeć - powiedział, chichocząc jak foka w poduchę. Przewróciłem oczami. - Jesteś śliczny.

Zabrałem podusię z jego buzi i spojrzałem mu prosto w oczy. Skrzywiłem trochę minę, przez co brunet chyba poczuł się zdezorientowany.

- Masz wadę wzroku - rzekłem poważnie. - Przecież nie jestem śliczny.

- Dlaczego? Wytłumaczysz mi?

Przegryzłem dolną wargę z nerwów. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, a zwykłe bo tak nie usatysfakcjonuje go. Po kilku sekundach jednak do głowy wszedł mi jakiś pomysł.

- Spójrz na te pryszcze - wskazałem palcem wskazującym krosty, które ostatnio pojawiły mi się na policzkach oraz czole. - Te wory pod oczami oraz... blizna na brwi.

Łukasz odwrócił wzrok, spoglądając na poduszki. Wstał z posłania i podszedł do jednego z pluszaków, rzucając go we mnie, przez co upadłem na plecy. Oburzyłem się.

- Pryszcze znikną, tylko jak będziesz o nie dbał - zaczął. - Wory również, jak się wyśpisz, słonko - kontynuował. Teraz gwałtownie przełknął ślinę, próbując patrzeć mi w oczy. - A niestety... na bliznę nie mam sposobu. Puder?

Skrzyżowałem ręce na piersi i zamknąłem oczy.

- Hę? A co ja dziewczyna? Chyba sobie ze mnie żartujesz! - wkurzyłem się, a na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech.

- Nie, nie żartuję. Po prostu puder by Ci pomógł zdemaskować tą ryskę - powiedział, a ja spojrzałem na niego.

- To już wolę chodzić z tą blizną na twarzy, niż mieć to gówno na mordzie - odwróciłem się tyłem, a Łukasz złapał mnie w talii i próbował podnieść, psując bazę z koców. Do moich oczu napłynęły łzy. - B-baza...

- Oj przeżywasz, to tylko baza - odparł, a na mojej twarzy narysowała się złość. Podniosłem dłoń i walnąłem go w głowę.

- Łukasz, to jest AŻ BAZA! Nie rozumiesz?! - krzyknąłem.

- Głuptas - zaśmiał się. - Przy okazji tak mnie walnąłeś, że prawie nic nie poczułem.

Uniosłem rękę ponownie, patrząc na niego.

- A chcesz jeszcze raz dostać? - zniżyłem ton głosu, aby wyglądać na straszniejszego.

- Nie dzięki, nie chcę - powiedział, aż nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Kto przychodzi do nas o takiej porze?

Zeszliśmy na dół, Łukasz posadził mnie na wózku i oboje podeszliśmy do drzwi wejściowych. Otworzyłem je i moje oczy nie potrafiły uwierzyć w to co zobaczyły...

- No, no, no... Kogo moje oczy widzą. Nie spodziewałam się Marek, że będziesz się z tym idiotą w geja bawić - rzekła oschle Natalia i jakby nigdy nic, weszła do środka. Łukasz chwycił ją za nadgarstek.

- Co tu robisz suko? Jak nas znalazłaś?

Blondynka się zaśmiała. Zabrała swoją rękę od ręki Łukasza i walnęła go mocno w twarz. Z nosa bruneta poleciało trochę krwi. Odszedłem kawałek do tyłu z wózkiem.

- Mam swoich ludzi - zaczęła piszczącym głosem. - Oni pomogli mi was odnaleźć - uśmiechnęła się.

Łukasz nie wytrzymując walnął Natalię z całej siły w twarz i upadła, przewracając się na trawnik. Zareagowałem od razu.

- Łuki, ona straciła przytomność! Co Ty do cholery robisz?! - krzyknąłem, a brunet miał generalnie całą sytuację w dupie i nie chciał jej pomóc.

- Ocknie się zaraz, mówię Ci - powiedział spokojnie, jakby nigdy nic się nie stało. - Wystarczyło, że spojrzałem na jej twarz i już mnie wkurwiła.

Bawiłem się rękoma i moja głowa poszła w dół. Przestraszyłem się całego zwrotu akcji, to wszystko stało się tak szybko.

Nagle kątem oka zauważyłem, że Natalia odzyskała przytomność, podnosząc się słabo na swoich rękach. Z jej nosa poleciało sporo krwi, zakryłem dłonią buzię. Nie potrafiłem patrzeć na to, w jakim ona była stanie...

- Zapłacisz mi za to - powiedziała, nabierając powietrze na każde słowo. - To wszystko Twoja wina, potworze! - wstała i chwiejnym krokiem zbliżała się w moją stronę, na co Łukasz stanął przede mną, chroniąc mnie swoim ciałem. Skrzyżował ręce na piersi. - Maruś, co Ty widzisz w tym całym Łukaszu? Przecież to zwykły prostak, debil i śmieć.

Co ja w nim widzę...?

Mój Anioł; KxK ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz