Rozdział jest przeznaczony dla osób o mocnych nerwach. W rozdziale pojawia się przemoc psychiczna i fizyczna.
• • •
Pov. Łukasz
Zbudził mnie mocny, chłodny wiatr, dostający się z okna. Dostałem gęsiej skórki i nie potrafiłem się ogrzać za pomocą ciepłej, miłej kołdry. Spojrzałem na bok łóżka i nigdzie nie zauważyłem w nim Marka. Jak on zszedł? Znów doczołgał się za pomocą łokci? Bardzo się zmartwiłem.
Zszedłem z łóżka i zacząłem rozglądać się po całym mieszkaniu. Przejrzałem dokładnie salon, łazienkę, przedpokój, w którym walał się największy bałagan oraz moją sypialnię. Po Marku ani śladu. Zacząłem się bardziej denerwować, nie panowałem nad stresem, który tkwił w moim wnętrzu.
Po raz drugi rozejrzałem się wokół, lecz nic a nic. Zauważyłem tylko ślady krwi na blacie w kuchni. Rozszerzyłem oczy i podszedłem do szafki. Znalazłem obok zakrwawiony bandaż.
Coś się mojemu Markowi stało...
Zaraz stracę nad sobą kontrolę...
Obawiam się najgorszego.
Patrzyłem przez chwilę na ten cholerny bandaż, nie mogąc się normalnie ruszyć. Moje ciało zostało sparaliżowane, a ja sam byłem wściekły i smutny zarazem. Po dłuższym czasie jednak udało mi się osiągnąć władzę nad ciałem oraz swój rozum i pobiegłem szybko do mojej sypialni, aby dorwać się do mojego telefonu, by dodzwonić się do Marka. Może jest na zakupach.
Dzwonię raz.
Dzwonię po raz drugi.
Trzeci.
Czwarty...
Cisza. Nie odbiera ode mnie...
Boję się, że mogło się jemu coś stać.
Nie chcę go stracić drugi raz.
Złapałem za przypadkową bluzę, spodenki, skarpety i nałożyłem je na siebie, wychodząc na ślepo z domu. Zamykając drzwi na klucz, podszedłem szybko w stronę auta, który następnie odpaliłem. Wyjechałem z mojego garażu i postanowiłem jechać w stronę mieszkania, w którym mieszkał Marek. Aktualnie zamieszkuje tam Natalia i wydaje mi się, że to ona w tym wszystkim maczała swoje brudne palce.
Pov. Marek
Spałem sobie spokojnie, wtulony w ciało Łukasza. Czułem, że powoli zacząłem odpływać w krainę snu, lecz poczułem jak ktoś dotyka mnie zimnymi rękoma w stronę bioder.
Pierwszy raz od kilku lat poczułem dotyk w dolnej partii ciała...
Odwróciłem głowę w prawą stronę i zauważyłem smukłą sylwetkę, z długimi włosami. Nie potrafiłem niestety dostrzec kto to mógł być, gdyż było za ciemno. Postanowiłem znów odwrócić się w stronę Łukasza i przytulić się w niego jak najmocniej. Dziewczyna wzięła moje ręce z klatki piersiowej bruneta i zrzuciła mnie z łóżka. Syknąłem cicho z bólu. Spojrzałem się na nią, lecz nadal nic nie widziałem.
- K-kim jesteś? - zapytałem cicho, a dziewczyna wzięła mnie na ręce. Od razu się rozbudziłem.
- Cześć kochanie, to tylko ja - rozpoznam ten głos na kilometr. To przecież Natalia. - Zabieram Cię do naszego, rodzinnego domu.
Rozszerzyłem oczy i otworzyłem buzię, by móc krzyknąć, lecz niestety blondynka mi w tym przeszkodziła, zakrywając moje usta swoją dłonią. Wydaje mi się, że ona znów jest pod wpływem narkotyków i alkoholu...
Natalia wyniosła mnie z pokoju Łukasza. Byłem wściekły, podniosłem wysoko rękę i walnąłem dziewczynę mocno w twarz. Pierwszy raz zrobiłem coś takiego. Kobieta spojrzała na mnie agresywnym wzrokiem i puściła mnie ze swoich rąk. Upadłem z całych sił na ziemię i poczułem ogromny ból w dolnej partii ciała. W moich oczach pojawiły się mroczki, a później łzy, które prędko wyszły spod moich powiek. W ciągu kilku minut twarz miałem całą mokrą.
Za jakie grzechy...?
Natalia zakleiła mi buzię czarną taśmą klejącą i drugi raz wzięła mnie na swoje ręce. Szczerze powiedziawszy bardzo się brzydziłem jej, czułem ogromne obrzydzenie kiedy poczułem jej dotyk na moim ciele, bądź tylko na nią spojrzałem.
- Skarbie, ja Cię zabieram od tego potwora, a Ty się mi tak odwdzięczasz? - powiedziała piskliwym głosem, który tak szczerze nienawidziłem. Którego tak się boję... - Powinieneś mi dziękować i całować po dupie, a nie bić po twarzy.
Mamrotałem coś przez taśmę, lecz niestety ona nic nie rozumiała. Szarpałem się, a łzy leciały coraz gwałtowniej.
Łukasz, dlaczego Ty nic nie słyszysz...
Łukasz, pomóż mi.
ŁUKASZ DO JASNEJ CHOLERY! URATUJ MNIE, BĄDŹ MOIM BOHATEREM!
Gdy już powoli traciłem siły, poczułem tylko mocne walnięcie w tylną część głowy, nic więcej nie pamiętałem...
Straciłem przytomność.
Pov. Łukasz
Byłem już pod domem Natalii. Wysiadłem z samochodu jak poparzony i pobiegłem w stronę drzwi, w które z całych sił waliłem pięściami. Nikt nie otwierał, więc szarpnąłem za klamkę i się okazało, że mieszkanie było otwarte. Wszedłem nieproszony tak jak wcześniej Natalia do mnie.
Na samym starcie zobaczyłem obcasy, które miała w szpitalu rehabilitacyjnym Marka. Jeden obcas oczywiście był złamany, na jej własne życzenie.
Wszedłem głębiej do mieszkania i zauważyłem półprzytomnego Marka na kanapie. Tył głowy miał zakrwawiony, a z kącika jego ust i z nosa spływała krew. Podbiegłem do niego bardzo szybko i złapałem delikatnie go za dłoń, przez co usłyszałem tylko łkanie i mamrotanie, a z jego oczu leciało dużo łez.
Moje malutkie biedactwo...
- Z-zostaw mnie. J-już wolę u-umrzeć - rzekł, nabierając oddech na każde słowo. Było mi go strasznie żal, aż mi do oczu wpłynęły łzy.
- Mareś, to tylko ja, Łukasz - szepnąłem, aby ta głupia suka mnie nie usłyszała.
- Ł-Łuki...? - z ledwością otworzył oczy i delikatnie zwrócił wzrok w moją stronę. Na jego twarzy pojawił się uśmiech i łzy szczęścia. - Ł-Łuki, r-ratuj mnie. Ratuj m-mnie przed n-nią.
Rozejrzałem się wokół siebie, lecz nigdzie jej nie widziałem. Złapałem najdelikatniej jak mogłem Marka i ruszyłem w stronę wyjścia. Gdy spojrzałem kątem oka na jego ciało to zamarłem. Miał całe ciało w siniakach i krwi.
To jednak nie był koniec...
- Nie tak prędko - powiedziała Natalia, przykładając mi pistolet do głowy. - Jeden krok dalej i możesz marnie skończyć.
Stałem jak wryty, nie mogłem się ruszyć.
Czy nadchodzi koniec mojego istnienia...?
CZYTASZ
Mój Anioł; KxK ✔
Fanfic• Zakończone ✔ • Gatunek: Fanfiction/Dramat ✔ • Uwagi: Wątek boy x boy, wulgaryzmy, przemoc, alkohol oraz sceny seksu. • PS: W tej książce Łukasz ma dwadzieścia siedem lat, a Marek dwadzieścia sześć. Piszę tak tutaj, ponieważ mnóstwo osób się myli i...