Pov. Łukasz
Poczułem jak ktoś przygniata moją klatkę piersiową. Otworzyłem oczy i zauważyłem Grzymisławę śpiącą sobie w najlepsze. Westchnąłem, po czym za ramię szturchnął mnie Marek, który miał niezadowoloną minę.
— Ile Cię można budzić, śpiochu mały? — zapytał zbulwersowany, a ja się uśmiechnąłem, przecierając powieki.
— Budziłeś mnie? — zapytałem głupio, a chłopak spojrzał na mnie jak na idiotę.
— Nie, wcale Cię nie budziłem — rzekł, odwracając wzrok. — Mam dzisiaj kolejną rehabilitację i nie wypada, abym się spóźnił.
Oprzytomniałem i spojrzałem poważnie na Marka. Blondyn skrzywił minę.
— Ile czasu nam zostało? — spytałem, drapiąc się po głowie.
— Godzina, więc luzik — odpowiedział siadając.
— Całe szczęście — powiedziałem, odkrywając się. — Gorąco mi.
Marek spojrzał na mnie i śmiał się cicho pod nosem.
— U góry czy na dole? — dopytał, uśmiechając się zadziornie.
— Co? — zapytałem retorycznie, chichocząc. — Wszędzie gupolku mały, nie nakręcaj mnie.
Blondyn uśmiechnął się w moja stronę, po czym sięgnął za bluzkę, którą miał obok łóżka. Niby taki z niego czyścioch, ale sam robi burdel obok wyra swoimi ubraniami.
— Ubieraj się, zaraz musisz mnie zawieźć — powiedział, a ja przekręciłem się na drugi bok, przez co Grzymisława spadła z mojej klatki. Leżała po środku, wokół nas.
— Możesz pojechać przecież autobusem, dojedziesz pod sam szpital — rzekłem, dogryzając mu. Nie będzie zadowolony.
— Boję się ludzi — oznajmił, mówiąc cichym głosem. — A w autobusie tych ludzi jest mnóstwo — dodał. — Łuuukasz no, ja się ich boję! Nie chcę nigdzie jechać bez Ciebie!
Uśmiechnąłem się pod nosem i skierowałem ciało w jego stronę. Chłopak miał wyraźnie przerażoną twarz, wygląda na to, że uwierzył w to co mu niedawno powiedziałem.
— Misiek, przecież wiesz, że żartuję — oznajmiłem, łapiąc go za dłoń. — Nie puściłbym Cię sam, bo nie daj boże Natalia Cię znajdzie i mi Cię znów odbierze.
Marek na krótką sekundę skrzywił minę, po czym zaczął się śmiać.
— Natalia nie chce mieć ze mną już nic wspólnego — powiedział. — Sama ostatnio do mnie dzwoniła, aby mi to powiedzieć.
Podrapałem się po głowie i spojrzałem na mojego chłopaka, mając zdziwioną minę. Nie sądziłem, że ona podejmie się takiej decyzji, ale coś mi się wydaje, że ona może znów coś kręcić, bo po niej nic nie wiadomo.
— A jeśli coś planuje? — spytałem z ciekawości. — Przecież Natalia ma swoje dziwne, głupie sposoby.
— Mi się wydaje, że do niczego nie dąży — odpowiedział z lekką chrypką w głosie. — Była świadoma tego co mówi. Mówiła do mnie takim tonem głosu, jakiego nigdy nie słyszałem — powiedział, podnosząc brwi ku górze. — Zresztą zobaczymy czy czegoś ona jeszcze od nas chce.
Kiwnąłem twierdząco głową i wstałem z łóżka, aby podejść do szafki i ubrać na siebie przypadkowe ciuchy. Oczywiście, otwierając szafę wywaliły się na mnie prawie wszystkie ubrania. Spojrzałem na ciuchy, a potem na wzrok Marka, który wypalał na moich plecach ogromną dziurę. Wiedziałem, że zadowolony nie będzie.
CZYTASZ
Mój Anioł; KxK ✔
Fanfiction• Zakończone ✔ • Gatunek: Fanfiction/Dramat ✔ • Uwagi: Wątek boy x boy, wulgaryzmy, przemoc, alkohol oraz sceny seksu. • PS: W tej książce Łukasz ma dwadzieścia siedem lat, a Marek dwadzieścia sześć. Piszę tak tutaj, ponieważ mnóstwo osób się myli i...