32 rozdział | Nasza trójka.

1.2K 162 257
                                    

Pov. Łukasz

Byliśmy już pod domem, właśnie zdążyłem zaparkować mój samochód do garażu i wysiąść z niego. Podszedłem w stronę drugich drzwi od auta i spojrzałem na Marka, który całą swoją uwagę dawał nowemu członkowi rodziny. Odczuwałem niemałą zazdrość.

- Maruś, ja też tu jestem - powiedziałem zrezygnowany, a chłopak podniósł głowę, którą następnie spuścił na dół, spoglądając na małego kotka.

- Nie potrafię się mu oprzeć - rzekł uradowany. - Jest słodki i czarujący.

Położyłem ręce na biodrach i po kilku sekundach skierowałem się w stronę bagażnika, by móc wyciągnąć jego wózek. Rozłożyłem go i ponownie podszedłem do mojego chłopaka, który się w moją stronę uśmiechał.

- Dziękuję kochanie - powiedział szczęśliwym tonem.

Przewróciłem oczami, po czym ja też się uśmiechnąłem. Zbliżyłem się do Marka i podniosłem go, sadzając na wózek. Chyba nabrał trochę ciała, bo wydaje się być cięższy.

Skierowaliśmy się do domu i na starcie blondyn był zaskoczony czystością i porządkiem, jakie panują w naszym mieszkaniu. Pierwszy raz usłyszałem od niego miłe komplementy na temat mojego sprzątania. Kot zszedł kolan Marka i podreptał w stronę mojego ulubionego krzesła i się na nim uwalił. Zaśmiałem się, po czym spojrzałem na blondyna.

- Marek...? - zapytałem cicho, a chłopak skierował na mnie swój wzrok. - Kochasz Ty mnie jeszcze?

Położył na moją rękę swoją, którą po krótkim czasie splótł z moją.

- Dlaczego miałbym Cię nie kochać, co? - zapytał, kładąc drugą rękę na kolanie. - Może i narobiłeś w życiu wiele gupot, ale to nie sprawiło, abym przestał coś głębszego do Ciebie czuć.

Kucnąłem, aby być równy jego wzrostu. Kiedy chciałem mu coś powiedzieć, to podszedł do nas kot, który ocierał się o moją nogę. Muszę przyznać, że jest przesłodki.

- Chyba Cię lubi - skomentował Marek, spoglądając na malca. - Kiedy koty mają zamknięte oczy to znaczy, że nam ufają.

Pogłaskałem zwierzę za uszkiem, a następnie wziąłem go na ręce. Jeden kotek, ale jak potrafi wywołać na czyjeś twarzy uśmiech i radość. Kotek ten zdawał się mieć cały czas szczęśliwą mordkę.

- Może damy mu jeść? - spytałem, a Marek pojechał w stronę kuchni, by wyjąć z lodówki kawałek szynki.

- Zobaczymy czy mu zasmakuje - powiedział, kładąc talerzyk wraz z jedzeniem na podłogę. Kot otworzył oczy i spojrzał w stronę jedzenia i zeskoczył z moich kolan, aby podejść do talerzyka. Powąchał szyneczkę, po czym zbliżył swój ryjek i zjadł kawałek. - Nie wybrzydza, całe szczęście.

- To śmieszne jak zwierzę wpływa pozytywnie na człowieka - uśmiechnąłem się, patrząc na kotka, który się zajadał.

- Mama mi zawsze mówiła, że zwierzak to najlepszy przyjaciel człowieka - rzekł, kierując na mnie swój wzrok.

- Trzeba nadać jej imię - rzekłem, przykładając rękę do brody. - Jakbyś nazwał tego kota?

Marek siedział przez chwilę i się zastanawiał, a po krótkiej chwili na jego twarzy namalował się uśmiech.

- Grzymisława - oznajmił, podpierając się łokciami o swoje kolana.

- Maruś, błagam Cię - skrzywiłem minę. - Takie maleństwo chcesz nazwać tak śmiesznie?

- Co jest nie tak z tym imieniem? - spytał, podnosząc jedną brew do góry. - Imię jak imię, według mnie bardzo do niej pasuje.

Spojrzałem na kotka, który skończył jeść. Oblizał swoją mordkę, obejrzał mnie oraz mojego chłopaka. Zamiauczał, po czym wskoczył na kanapę i próbował zasnąć. Niech śpi, snu nigdy za wiele.

Mój Anioł; KxK ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz