19.03.2019r.
Otworzyłem oczy. Od razu poczułem przeszywający mnie ból.
Nie obudziły mnie promienie słońca ani budzik, a ból który przebywał ze mną przez całą noc. Nie miałem wczoraj nawet siły na zasłonienie rolet. Dzięki ich braku zauważyłem że pogoda za oknem była tak chujowa jak moje życie. Nie padało ale było po deszczu, teraz niebo zasłaniały szare chmury, a korony drzew tańczyły w rytm porywistego wiatru.Próbowałem się podnieść ale nie miałem na to kompletnie sił. Odwróciłem głowę w stronę gdzie powinien znajdować się mój telefon. Sięgnąłem po niego ręką, przy podnoszeniu prawie mi upadł, lecz po chwili mordęgi udało mi się go zdobyć.
Zobaczyłem na wyświetlaczu wiadomości od Jungkooka, i na moje szczęście nie było już żadnej od Jimina. Odblokowałem telefon by móc je odczytać.Kook :
Mam nadzieje że dotarłeś do domu i nie wróciłeś znów na dach, hah.Kook :
Może już śpisz, mam nadzieje że żyjesz.Kook :
Wydawać się może dziwne, bo znamy się tak krótko ale strasznie Cię polubiłem...Kook :
Jak będziesz chciał to odpisz, jak będziesz czegoś potrzebował to też napisz a pomogę ƪ(˘⌣˘)ʃNa mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Od bardzo dawna nikt się o mnie nie martwił i mną nie interesował. Zrobiło mi się ciepło na serduszku. Pasowałoby żebym mu coś odpisał.
Nie chcę żeby się martwił.TaeTae :
Wszystko jest w porządku.Rzuciłem telefonem obok mnie, przedtem go zablokowując. Próba wstania v2 okazała się powodzeniem a zarazem pojawieniem się jeszcze większego bólu.
A może jednak coś złamałem? Nie, wtedy to bym pewnie ryczał i się nawet nie ruszył. Spróbowałem pójść do łazienki, udało się.
Spojrzałem w lustro, na oku miałem sporej wielkości fioletową plamę i rozciętą dolną wargę. Ściągłem ubrania by móc wziąć prysznic. Zobaczyłem liczne rany jak i siniaki na moim ciele. A na szyi malinkę, która dalej trzymała się po tamtym pamiętnym wieczorze. Mój wzrok przykuło dziwnie wygięte żebro. Dotknąłem go, to był błąd bo zaczęło boleć jeszcze mocniej. Chyba jest złamane. Zacząłem śmiać się jak opętany.
I ja jeszcze kurwa na nim leżałem...
Cała ta sytuacja jest taka absurdalna.Umyłem się, nie powiem, było ciężko.
Pasowałoby pójść do lekarza.
Nie mam wystarczająca pieniędzy by pojechać do szpitala, nie mam auta a na nogach tam nie dojdę. Wyszedłem z łazienki i poszedłem do pokoju. Wziąłem telefon w dłoń, może znajdę w nim coś ciekawego. I się nie myliłem, kolejna wiadomość od Jungkooka.Kook :
No myśle. Cieszę się że odpisałeś.TaeTae :
A ja się cieszę że w ogóle postanowiłeś do mnie napisać.Kook :
Czemu miałbym tego nie zrobić?TaeTae :
Może dlatego bo to jestem ja? A ja jestem beznadziejny XDKook :
Weź nie pierdol.TaeTae :
Ale za to ty byś mógł.TaeTae :
ZnaczyTaeTae :
To autokorektaKook :
Ja już wiem swoje ( ͡° ͜ʖ ͡°) XDDDStrzeliłem buraka, chociaż tyle że nie widzi mojej twarzy. Co mnie wzięło żeby mu to napisać.
Eh.
Jak ja mam pojechać do tego szpitala.
Może on mógłby mi jakoś pomóc?TaeTae :
Kook?Kook :
Tak?TaeTae :
Mam pytanie. No bo, okłamałem Cię że jest w porządku...Kook :
O co chodzi? Co się stało?TaeTae :
Długa historia żeby ją pisać, a nie jest ze mną najlepiej. Muszę jakoś dostać się do szpitala.Kook :
Podaj adres a zaraz u Ciebie będę.
CZYTASZ
11 minutes too late *kthxjjk*
Fanfictionship *kthxjjk* -angst-wulgaryzmy-samobójstwo-autodestrukcja-