-27-

213 22 4
                                    

20.03.2019r.

- Zauważyłem że humor pogarsza ci się po sprawdzeniu czegoś na telefonie.

- Ah, to nic takiego. - Zaśmiałem się smutno.

Usłyszałem dźwięk powiadomienia po raz kolejny. Wyciągnąłem powolnym ruchem telefon z kieszeni. To znów on.

Jimin :
Widziałem was.
Pewnie myślisz że masz jakieś szanse u niego pedale. Mylisz się, jesteś paskudny i nikt cię nie pokocha. Nigdy.

Położyłem gwałtownie nie zablokowany telefon na ławkę, obok mnie. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Ja nawet nie próbowałem robić sobie nadziei.
Kook jest hetero a ja jestem pedałem.
Teraz nie ważne było to co się stało między nami. Byliśmy po prostu pijani a on tylko chciał spróbować, nic więcej prawda?

Spuściłem głowę w dół, tępo wpatrując się w beton. Zobaczyłem kątem oka Jungkooka sięgającego po mój telefon. Cholera.
Czemu go nie zablokowałem.

- Oddaj mi go, nie czytaj! - Wykrzyknąłem błagalnie w stronę chłopaka. Próbując przy okazji wyrwać mu z rąk moją własność.

- Widzę że coś jest nie tak. Twoje reakcje podczas czytania tego mówią same za siebie.
Chce wiedzieć o co chodzi. - Czułem jakbym miał zaraz zemdleć, było mi nie dobrze na myśl że zaraz on przeczyta te wiadomości.

- Czy to ten chłopak cię pobił? - Nie odpowiadałem.

- Taehyungie, mów teraz. Jak na spowiedzi. - Kiwnąłem głową na znak zgody.

- Tak to on. Ale to nie ważne.

- Jak to nie ważne! A co jeśli znów ci coś zrobi? Nie daj Boże coś gorszego. Nie chcę żebyś cierpiał... - Przy ostatnich słowach ściszył głos. Ale doskonale mogłem wszystko usłyszeć.

- Spójrz na mnie. - Nie miałem takiego zamiaru. Byłem na skraju rozpłakania się.

- Powiedziałem coś. - Chwycił moją twarz w dłonie. Mój wzrok uciekał wszędzie tylko po to by nie spojrzeć mu w oczy.

- Tae, popatrz się na mnie. - Po chwili to zrobiłem. Czułem się strasznie niekomfortowo . Lecz jego czarne jak węgiel oczy miały w sobie coś, coś co powodowało że nie mogłem od nich oderwać wzroku.

Twarz Jungkooka była coraz bliżej mojej.
Przez chwilę zapomniałem jak się oddycha. Serce waliło mi niemiłosiernie. Był tak blisko że mogliśmy wymieniać się swoimi oddechami.
Motyle w brzuchu dawały o sobie znać.
Ujrzałem jak jego wzrok zjechał na moje usta a po chwili na oczy, jakby miały zapytać moich o zgodę. Nie wiem czy tego chciałem.
Dobra, pragnąłem tego.
Skinąłem głową, a ten musnął moje usta swoimi. Gdyby nie ławka, dawno już bym leżał siedem metrów pod ziemią.
Jedną ręką zjechał na moje udo, a drugą trzymał wciąż na policzku.
Przejechał językiem po mojej wardze, tym samym prosząc o wstęp.
Rozpływałem się pod jego dotykiem.
Nasze języki po raz drugi toczyły między sobą walkę o dominację. Przegrałem i oddałem się Kookowi. Brakowało nam już powietrza, więc odsunęliśmy się od siebie o kilka milimetrów.
Jego oczy błyszczały jak niebo pełne gwiazd.
Chłopak ponownie zbliżył się do mnie po kolejny pocałunek. Musną lekko moje usta, ponieważ odsunąłem się od niego.
To było za wiele, i dopiero teraz zrozumiałem że jesteśmy w miejscu publicznym.
W miejscu gdzie chodzi wielu ludzi, a oni na pewno krzywo na nas patrzyli i wytykali palcami. Wtedy to się nie liczyło.
Liczyliśmy się tylko my.
Chłopak dalej trzymał rękę na moim udzie.

- Dopilnuję by nikt cię nie skrzywdził. Dobrze? - Skinąłem nieśmiało głową.

11 minutes too late *kthxjjk*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz