-15-

234 22 16
                                    

17.03.2019r.

Cicho wzdychałem gdy chłopak składał delikatne pocałunki na mojej szyi.
Przegryzł lekko moją skórę pod żuchwą, zasysając się i najprawdopodobniej zostawiając w tamtym miejscu czerwony ślad.
Swoje dłonie które trzymał na mojej talii, wsuną pod koszulkę błądząc po moim ciele.
Jego dotyk powodował u mnie dreszcze przyjemności. Moja zimna skóra połączona z jego gorącem tworzyła coś cudownego.

Przycisnął mnie do siebie, a ja byłem w stanie poczuć przy swoim kroczu, jego problem.
Pocałował mnie w policzek. Po chwili w drugi. Chwyciłem jego twarz w moje dłonie i połączyłem nasze usta, w pełnym energii pocałunku.
Poczułem chłód w okolicach pleców, Jungkook zaczął podnosić moją koszulkę.

W tej chwili opamiętałem się. To wszystko już wystarczająco zaszło za daleko.
Odepchnąłem go od siebie, teraz patrzył na mnie zszokowany. Jakby nie wiedział dlaczego przerwałem. Zszedłem z jego ud i usiadłem na końcu kanapy, z dala od niego.
Pomimo mojego pijanego organizmu, miałem wyrzuty. Zostawiłem go w takim stanie, znaczy mój kolega też się odezwał.
Mniejsza o to, gdyby zaszło to dalej, czułbym się z tym fatalnie.

Jeszcze nigdy tego nie robiłem, nawet o tym nie myślałem. Nie chcę, nie. Ledwo go znam, to miał być zwykły całus a nie to.
Już nie było mi tak gorąco, chwyciłem się za głowę, zaczęła mnie mocno boleć.
Poczułem jak Kook głaszcze mnie po plecach, wzdrygnąłem na jego dotyk.

- Chcę spać. - Wypaliłem. Zmęczyłem się zaistniałą sytuacją.

- Jasne, idź spać do mojego pokoju. Ja zostanę tu na kanapie. - To ja powinienem tu spać a on u siebie w pokoju. Nie ma mowy bym drugi raz zajął mu łóżko.

- Nie, nie. Ty idź do pokoju, a ja będę tym razem spać tu. - Nie miałem najmniejszego zamiaru się stąd ruszać.

- Przestań, ty tu jesteś gościem. Idź że tam albo sam cię zaniosę. - Zostaje tu, a on nie da rady mnie zanieść, zapuściłem tu korzenie.

Jungkook widząc jak trzymam się kanapy, wstał. Chwycił moje dłonie które trzymały się kanapy i wziął mnie na swoje ręce.
Nie możliwe że jestem taki łatwy.
Byliśmy do siebie twarzą w twarz, chwycił mnie pod uda, a moje nogi otulały jego talię.
Dłonie zarzuciłem mu na kark, i by nie czuć zażenowania schowałem swoją twarz w zagłębieniu jego szyi.

Zaniósł mnie do swojego pokoju, i położył na łóżku. Przykrył kołdrą, tak ładnie tu pachnie.
Widziałem kątem oka że zamierza wyjść z pomieszczenia. Usiadłem i spojrzałem na niego.

- Chodź też tu spać. - Nie wiem co mnie na to wzięło. Ah, no tak, oczywiściee ALKOHOL.

- Pójdę do salonu.

- Zostań tuuu. - Mówiłem do niego błagalnym tonem głosu. Ten tylko wzdychnął, położył się obok i odwrócił do mnie plecami.
Postanowiłem że odwrócę się w jego stronę.
Wtuliłem się w niego jak w misia.
Poczułem jak lekko się spiął, a po chwili rozluźnił.

Przymknąłem oczy i nie wiedziałem nawet kiedy zniknąłem w krainie snu.

11 minutes too late *kthxjjk*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz