-25-

212 18 7
                                        

20.03.2019r.

Otrzymaliśmy już swoje zamówienia.
Kook dostał tteokbokki i jakiś napój.
A ja swój bibimbap i wodę.
Zacząłem mieszać jedzenie by za chwilę je skonsumować. Gdy czułem sam zapach, wiedziałem że będzie to dobre. Ale jak tylko powędrowało to do mojego otworu gębowego.
Ah.
Dawno nie jadłem czegoś tak pysznego.
Czułem jakbym był w siódmym niebie.
Jedząc to musiałem pewnie robić dziwne miny i wydawać niepokojące dźwięki.
Jak tylko się ogarnąłem zauważyłem że przypatrywał mi się Jungkook i kilkoro ludzi także zasiadających w tym lokalu.

- Smakuje? - Usłyszałem rozweselony głos Konia.

Wziął krzesło i przysiadł się do nas.
Patrzył się raz na chłopaka a raz na mnie.

- Tak jest przepyszne.

Uśmiechnął jeszcze bardziej promiennie, nawet nie wiem czy bardziej się da ale chyba jednak tak.

- Dobra, a teraz opowiadajcie. Chce wiedzieć wszystko. - Mówił to ocierają dłonią o dłoń.

- Nie dasz nam zjeść, prawda?

- 100 punktów dla Pana Jeona *bip*

Skąd ten człowiek bierze tyle energii? Niech mi da namiary na swojego dilera.

- To jest Taehyung, mój chłopak. - Co kurwa.

Oplułem się wodą którą aktualnie piłem a Koń wstał. Przeszedł wokół kilku stolików i  usiadł. 

- Chłopaka? Przede mną? Przecież ty jesteś hetero. - Hetero, coś we mnie pękło. Znaczy ja na nic nie liczyłem i się tego spodziewałem. Ale jak tylko przypomnę sobie tamten wieczór.
Nie Taehyung, uspokój się.

- A myślałem że tak tylko powiedziałeś żeby jakoś dostać się w szpitalu do mnie.

- W szpitalu? Co tu się dzieje? Czyli nie jesteście razem?

- Aaa taki żarcik kosmonaucik Hobiaszu. Szkoda że nie widziałeś swojej reakcji.

- Tyle pytań a tak mało odpowiedzi. - Oparł ręce o stolik a następnie na nich swoją wielką głowę.

- Hoseok! Do roboty a nie rozmawiasz ze swoimi psiapsiułami. - Kojarzyłem skądś ten głos.

- Już lece Bogumie! - Bogum? Czy to ten Bogum o którym myślę. Nie to by było nie możliwe. W Korei napewno jest dużo koreańczyków o tym imieniu. Zresztą nie jesteśmy w filmie by coś takiego miało miejsce.

- Żaden Bogumie tylko szefie bo ci z pensji odejmę. - Wychylił się w tą stronę i mogłem zobaczyć jego twarz. Nie wierzyłem swoim oczom. Mój były tu pracuje...

- Tae, żyjesz? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha. - Zaśmiał się nerwowo i podrapał po karku.

- Tak, nic mi nie jest. - Zabrałem się za dokończenie jedzenia które było już prawie zimne.

11 minutes too late *kthxjjk*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz