19.03.2019r.
Wyszedłem z mieszkania z postanowieniem zejścia do Jungkooka poprzednio zamykając drzwi i biorąc potrzebne rzeczy.
Kook był już w zasięgu mojego wzroku, nagle zrobiło mi się słabo a zarazem ciemno przed oczami.Jungkook Pov.
Czekałem na Tae w klatce przy schodach.
Widziałem jak schodzi i ledwo trzyma się na nogach, czyli w sumie tak jak zazwyczaj.
Co by się dziwić, chudzina z niego i na dodatek teraz jeszcze został pobity.
Usłyszałem huk, spojrzałem w stronę w której powinien znajdować się chłopak.
Nie ma go.
Wbiegłem szybko na schody sprawdzić co się stało. Leżał na ziemi przy ścianie.
Najprawdopodobniej zemdlał z osłabienia.
Oddycha, jego klatka piersiowa unosiła się.
Problem w tym że coraz wolniej.
Wziąłem go ostrożnie na ręce tak by nie zrobić mu większej krzywdy. Zaniosłem go do samochodu. Jechałem najszybciej jak mogłem, oczywiście dalej trzymając się zasad.
Co jakiś czas zerkałem na chłopaka w lusterku, siedział z tyłu.Gdy byłem już na miejscu, wysiadłem z auta i jak najdelikatniej mogłem wziąłem go w swoje ramiona. Zamknąłem auto i ruszyłem do szpitala. Zacząłem się rozglądać za jakąś pielęgniarką bądź lekarzem.
Po chwili zaczepiłem jedną z owych pielęgniarek. Tłumacząc co się stało.
Ona szybko poszła po najbliższego lekarza a nam kazała czekać w tym samym miejscu w którym się znajdowaliśmy.
Mężczyzna był już po chwili z dwoma innymi lekarzami i łóżkiem szpitalnym.
Położyliśmy go na nim, a oni pojechali z nim na salę. Szedłem za nimi, muszę wiedzieć gdzie go zawiozą. Usiadłem na krzesełku, gdzie obok było pomieszczenie w którym znajdował się Taehyung.
Może po jakichś piętnastu minutach, wyszła kobieta. Od razu ją zaczepiłem by dowiedzieć się co i jak.- Przepraszam, wiadomo co z nim?
- Jest pan kimś z rodziny? Nie mogę obcym udostępniać takich informacji. - Cholera jasna.
- Umh jestem jego chłopakiem i to ja go tu przywiozłem, mam prawo wiedzieć co się dzieje. Martwię się o niego.
- Oh, no dobrze. Pójdzie pan ze mną wypełnić formularz, dane o nim, co się stało i potem będę mogła przydzielić panu informacji o pacjencie. - Mówiła to z pogardliwym tonem. Kurwa, na dodatek mało o nim wiem a o tym co się stało jeszcze mniej.
Poszedłem za pielęgniarką, wcisnęła mi jakiś druczek do wypełnienia. W miarę moich możliwości wpisałem co trzeba i to co wiedziałem. Oddałem go kobiecie, ta sunęła szybko po nim wzrokiem z lekkim zniesmaczeniem. Położyła go na ladę obok komputera. Spojrzała na mnie i zaczęła mówić.
- Więc tak, narazie wiemy mało o naszym pacjencie. A panu przekazać mogę tyle że żyje.
Poczeka pan, to doktor może wszystko wyjaśni. Pójdzie pan teraz łaskawie pod salę i sobie poczeka. - Pokazała ruchem głowy gdzie moje miejsce.Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę sali gdzie znajdował się chłopak.
CZYTASZ
11 minutes too late *kthxjjk*
Fanficship *kthxjjk* -angst-wulgaryzmy-samobójstwo-autodestrukcja-