♥ 4 ♥

89 9 5
                                    

Drogi pamiętniczku,

Dzisiaj wstałam znacznie wcześniej miałam zamiar. Chociaż, zwykle tak jest. Aczkolwiek... Jest kurwa weekend, a co robi Judith? Wstaje o jebanej piątej rano! Brawo debilu, brawo.

A co to oznacza? Mam jeszcze więcej cierpienia do odbycia i czasu do zmarnowania. Suuuuper. Normalnie ZAJEBIŚCIE! A chciałam się nie obudzić. Miałam taką nadzieję, że to właśnie ta noc. Że zamknę oczy i już nigdy ich nie otworzę. Kto by się spodziewał, że tak oczywiście się nie stanie. No, ale naprawdę, piąta rano? Serio? Wcześniej się nie dało zegarze biologiczny? Nie? A kurwa szkoda.

Odkąd wstałam przesłuchuję kolejne play listy smutnych piosenek. Ale tak naprawdę nic nie czuję, ani krzty smutku, złości czegokolwiek. Większość moich emocji, nawet podczas pisania są sztuczne, grane, udawane. W środku czuję pustkę kompletne zero. Jakby brakowało tej części mnie, tej odpowiedzialnej za emocje. Chcę poczuć cokolwiek innego oprócz tej nicości. Próbowałam już tak wiele i dalej nic. Tego uczucia nie da się opisać. To działa jak kotwica, kula u nogi, która nie pozwala ci się ruszyć. Trzyma mnie w łóżku, ale nie daje zasnąć. Męczy czarnymi myślami. Głos sumienia powtarza mi jak beznadziejna jestem. Nie kończąca się tortura. Wieczne cierpienie, którego nie umiem przerwać. Widzę tylko jedno rozwiązanie... Nie, nie, nie mogę tego zrobić!
Myślę, że strugaczka pójdzie w ruch, znowu. Jednak muszę uważać, żeby nie zrobić zbyt wiele kresek, bo zauważą. Chyba, że bawię się w atencjusza. Czy chcę znowu zrobić z siebie ofiarę życia? Czy chcę, żeby ludzie traktowali mnie z litością? Zamkną mnie w psychiatryku, tu ojciec ma racje. Zamkną mnie z psycholami. Może tam, któryś mnie zabije. Brzmi super!

Jeffrey przestał dawać znaki życia, chyba powinnam porzucić jakąkolwiek nadzieje dotyczącą jego. W sumie może to i lepiej. Jakby to wyglądało? Piętnastolatka z dwudziestojednoletnim chłopem? Z czego on wydaje się bardzo agresywny i natarczywy. Ledwo się znamy, a on chce wiedzieć o mnie wszystko. To creepy. I jeszcze namawia mnie na spotkanie za wszelką cenę. Zajeżdża pedofilią na kilometr.

Zastanawiam się co mogłabym jeszcze zrobić, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Całkowita pustka...znowu. To już moja codzienność. Cały czas to samo. Wstać, przeżyć, spać. Oczywiście z nadzieją, żeby już się nie obudzić. Gdybym zmarła z powodów naturalnych, może wszyscy wrócili, by do normalności. Chociaż najlepszym wyjściem byłoby usunięcie mojej historii z egzystencji.

No cóż, idę poszukać czegoś produktowego do roboty. Może napiszę coś później. Jakiś rozdział do książki? Wiersz? Wpis? List samobójczy...

Do widzenia pamiętniczku

My Life, nothing specialOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz