♥ 75 ♥

16 6 0
                                    

 Średniego wzrostu dziewczyna szła ciemną ulicą. Ledwo stała na nogach, zmęczona po długim dniu, ale wciąż brnęła naprzód. Wracała właśnie ze spotkania ze swoją przyjaciółką Lissą. Wariowały wspólnie, włócząc się na obrzeżach miasta. Wyciągnęła telefon z kieszeni bluzy, którą na siebie zarzuciła przez chłodne powiewy wiatru. Musiała oświetlić drogę, gdyż by dotrzeć do domu musiała wejść w ciemny zaułek. Podczas włączania latarki zerknęła na godzinę – dwudziesta pierwsza. Wytrzeszczyła oczy zdziwiona, całkowicie straciła rachubę czasu. W końcu doczołgała się do małego domku. Chwyciła metalową klamkę, ale drzwi ani drgnęły.

Zamknięte od środka – stwierdziła, resztką sił podniosła rękę, by zapukać w szybkę. – Nigdy nie namówię ojca na ten zajebany dzwonek.

Chwilę jej zajęło przypomnienie sobie "kodu, który wymyślił jej rodziciel. W końcu wystukała rytm samego początku Habanera. Czekała około minuty zanim usłyszała dźwięk przekręcanego zamka, a drzwi otworzyły się na oścież. Uśmiech trwający dotychczas na jej malinowych ustach zniknął w przeciągu sekundy. Przed nią stał o głowę wyższy mężczyzna, który ciągle kiwał się na boki. Jej ojciec znowu mocno się upił. Dziewczyna tylko zacisnęła zęby i przemknęła obok niego. Jednak nie udało jej się uciec przed paskudnym odorem alkoholu. Szybkim krokiem pokonała i salon aż w końcu zatrzasnęła za sobą drzwi do pokoju. W międzyczasie jej oczy spotkały się ze wzrokiem Russela. Mina brata wyrażała wszystko, był równie nie zadowolony ze stanu ojca co ona. Rzuciła plecak obok biurka i ściągnęła bluzę, która trafiła na oparcie fotela. Sięgnęła także, by otworzyć okno. W tej chwili drzwi uchyliły się, a w nich stanął alkoholik.

– Głodna jesteś? – w jego jakże nagle miękkim głosie było słychać pijacki bełkot, a pokój powoli wypełniał odór wypitych substancji.

– Nie – odpowiedziała oschle, posyłając mu ostre spojrzenie.

– Aha okej – usłyszała mruknięcie mężczyzny, który wyszedł i zamknął za sobą drzwi.

Dziewczyna westchnęła ciężko i rzuciła się na łóżko. Wszystkie obolałe mięśnie po sporym wysiłku odezwały się właśnie. Jęknęła głośno przez ten dyskomfort i próbowała znaleźć odpowiednią pozycję. W końcu położyła się na wznak.

Nie mogę zamknąć drzwi, bo nie mam klucza – stwierdziła zmęczona, nie miała ochoty patrzeć na swojego rodziciela w tym stanie. Niby powinna być przyzwyczajona, ale za każdym razem to bolało tak samo. Zaczęła analizować postawę swojego ojca. – Znowu użala się nad sobą. Pierdolił coś do siebie, ale miałam na to wywalone.

Nastolatka nakryłam się kocem, który leżał na łóżku od jej przebudzenia. Jako że nie zaświeciła światła, było bardzo ciemno w pokoju. Dziewczyna wzięła kilka głębokich oddechów. Próbowała ukoić nerwy, zamknęła oczy, skupiając się na swoim tętnie.

Jeden alkoholik nie może mi zepsuć tak dobrego dnia – stwierdziła zdeterminowa, przywołując miłe wspomnienia.

Z transu uspokajania wybudziły ją wibracje telefonu, przechodzące przez całe biurko. Odłożyła tam urządzenie przed ściągnięciem bluzy. Jako, że biurko stało zaraz obok jej pojedynczego łóżka bez większego problemu sięgnęła po telefon. Światło z małego ekranu zaatakowało zmęczone oczy brunetki przez to ta szybko zmniejszyła jego jasność. Okazało się, że to właśnie Lissa napisała do Judith. Ta nieco zdziwiona zaczęła czytać konwersację.

Lissu (Online)

Lissu : Kurwa, mówie matce, że lepiej by było jakbym poszła do interka. A ta, że nie, bo kto jej głupich bachorów bedzie pilnował. No to teraz walczę z sobą żeby się nie pociąć

My Life, nothing specialOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz