♥ 62 ♥

18 6 0
                                    

Drogi pamiętniczku,

 Ostatnio dorwało mnie uczucie nostalgii, oglądałam bajki z dzieciństwa. Pomijając wszystkie podteksty, które wyłapałam wróciłam wspomnieniami do tego uczucia szczęścia. Wtedy kiedy byliśmy jeszcze w miarę normalną rodziną.

Przykładowo wieczorynka, czekałam na tą specjalną godzinę i zaczęłam biegać po całym domu krzycząc "Wieczorynka!". Wszyscy schodziliśmy się przed telewizor. Ojciec albo matka brali mnie na kolana i puszczaliśmy bajkę. Russel od czasu do czasu rzucał jakimś komentarzem. Potem ojciec kładł mnie do łóżka i nawet całował w czoło. Przed zaśnięciem znowu krzyczałam wszystkim na dobranoc i zawsze dostawałam odpowiedź.

Albo kiedy udało mi się kogoś ubłagać, żeby puścił mi bajkę na DVD. Moją ulubioną był Shrek, teraz nie mogę się zdecydować. Do teraz kocham drugą część. Czemu? Bo tam poznajemy kota w butach. Mojego idola z najmłodszych lat. Umiałam każdy jego tekst na pamięć, nawet zakładałam koc jako pelerynę, a parasol był moją szablą.

Uwielbiałam kiedy ojciec lub brat brali mnie na barana, bo w końcu mogłam więcej zobaczyć. Bardzo nie lubiłam chodzić. Miałam też dywan z obrazkiem miasta, więc to oczywiste, że bawiłam się samochodzikami. Byłam niby ułożoną dziewczynką, ale zawsze wolałam chłopięce rzeczy.

Jak każde dziecko miałam ulubionego pluszaka. Średni, wypchany miś z białym brzuszkiem i pyszczkiem, a reszta ruda. Stąd też jego ( tak to chłopak ) imię "Rudy". Towarzyszył mi w każdej zabawie i zajmował miejsce lalki w wózku. Mówiłam, że jest moim synem.

To wspomnienia z mojego wczesnego dzieciństwa. Im bliżej byłam pójścia do szkoły ojciec zaczął pokazywać mi różne filmy dokumentalne. To im zawdzięczam większość mojej wiedzy. Pamiętam jak obstawialiśmy, na którą antylopę rzuci się lwica. Nie lękałam się niczego, krwawe sceny nie były specjalnie straszne. Może stałam się nieco przewrażliwiona przez te filmy, ale nie żałuję. Dzięki nim jestem gotowa na wszystko. Do teraz zdarza nam się oglądnąć wspólnie film dokumentalny albo katastroficzny. Im więcej ludzi umiera tym bardziej nas to interesuje.

Jeszcze w temacie ojca, nie pamiętam od kiedy, ale uczył mnie walczyć, a raczej bronić. Już wtedy miałam przewagę nad chłopakami w naszych zabawach. Gonitwy w berka, piłka nożna, kolory, policjanci i złodzieje, szpiedzy oraz rycerze i magowie, to wszystkie zabawy, które pamiętam. Najlepsza byłam w alchemii i gotowaniu, nie byłam też najgorsza w klasy i znajdywałam najładniejsze kamyki. Wszyscy chwalili moje patykowe miecze, wygrywałam każdy pojedynek, a w chowanego byłam mistrzynią, najlepsze kryjówki są moje.

Prawie zawsze chodziłam na różne wydarzenia w naszym miasteczku. Zwykle z matką, ale wtedy jeszcze ją kochałam. Brr.. to słowo ledwo przechodzą mi przez myśl, a co dopiero przez tchawicę. Pamiętam sorbety, zawsze bolało mnie po nich gardło, ale wciąż je brałam. Moimi ulubionymi atrakcjami był dmuchany zamek, trampolina i malowanie twarzy. Biłam się też z chłopakami na placu zabaw gdzie uciekaliśmy kiedy było nudno. Od najmłodszych lat ciągnęło mnie do chłopaków pomimo przestróg ojca. Nie lubiłam bawić się z dziewczynami, one były nudne.

Potem była szkoła, wtedy zaczęłam się stopniowo od wszystkich oddalać, a moje w miarę szczęśliwe dzieciństwo się skończyło.

Tak bardzo chcę tam wrócić....

Do widzenia pamiętniczku

My Life, nothing specialOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz