♥ 11 ♥

40 7 0
                                    

Drogi pamiętniczku

Ostatni dzień szkoły i znowu wracam do domu. Dzisiaj mieliśmy tylko świętowanie w szkole, więc już mogę stwierdzić, że ten dzień jest wolny. Piszę to już w internacie, oczekując mojego ojca.

Bardzo nie chcę wracać do domu, bo wiem, że znowu będzie tak samo jak zawsze. Przyjadę, zrobię to co mi każą, znowu wysłucham jak niczego nie potrafię i tyle. Cały czas tylko krzyki i krzyki. Te kłótnie w końcu mnie wykończą.

Kontynuując, dzisiaj nie było najgorzej o dziwo. Chwilę nam zajęło ogarnięcie wszystkiego. Jak to tradycja szkoły nakazuje, sami zorganizowaliśmy tą wigilię. Zaczęliśmy od przygotowania sali. Jako, że ta jest dość mała, mieliśmy nie mały kłopot z pomieszczeniem dwudziestu sześciu osób. Ale jakoś udało nam się ułożyć stoliki w kwadratowy okrąg (nie, nie interesuje mnie, że coś takiego nie istnieje) w taki sposób, że nikt nie został zasłonięty jednym z czterech filarów.
Jako jedna z dziewczyn, pomagałam przy dekorowaniu wszystkiego i rozkładania plastikowej zastawy. Tymczasem chłopcy zajęli się dzieleniem prowiantu. To też był problem... Wychowawczyni wymyśliła jednak, że podzielimy się na grupy. Ja oczywiście dołączyłam do chłopaków.
Nie za dobrze dogaduję się z większością dziewczyn, praktycznie z żądną. Mogę nawet powiedzieć, że jedno trio mnie nienawidzi. Nie wiem czemu, ale stawiam, że chodzi o oceny - jedna rzecz, która mi wychodzi.

Szkoda, że Sophie nie mogła się zjawić. Biedactwo się rozchorowała tuż przed świętami. Jednak dobrze się bawiłam z resztą klasy pomimo, że dużo się nie odzywałam. Mam całkiem fajne nagrania, na przykład - wieża z plastikowych kubeczków rozwalona przez ostrzał mandarynek. Zgarnęłam też sporo prowiantu, taka nagroda za pomoc w posprzątaniu. Cieszę się, że przekonałam Bradleya, żeby ze mną wrócił do internatu. Sama z tym wszystkim bym się nie zabrała, a tak to miałam tragarza, he, he.

Ogólnie pamiętniczku pozwól, że powiem ci kim on jest. Bradley to mój kumpel z internatu poznałam go kilka miesięcy temu. Inteligencją nie grzeszy, ale niezbyt mi to przeszkadza. Przynajmniej jest śmiesznie. To z nim piszę nocami kiedy nie chce mi się spać. Ogólnie dołączył do naszej "paczki" w internacie, a razem z nim jego kumpel - Denny. Są współlokatorami, a przy okazji Zoie zna się z tym drugim od przedszkola.

Mój ojciec chyba właśnie przyjechał po mnie. Muszę znikać, może napiszę coś później.

Do widzenia pamiętniczku

My Life, nothing specialOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz