♥ 8 ♥

46 7 2
                                    

Drogi pamiętniczku,

Kolejny dzień spędziłam w domu. Połowę przespałam lub przesiedziałam oglądając głupie filmiki na youtube. Najbardziej pracowity dzień mojego życia. Jeeej....
Najchętniej nie ruszałabym się z tego łóżka aż do śmierci. A zgon sam w sobie najchętniej bym przyśpieszyła. Dodatkowo internet w tym domu jest równie zjebany, co ludzie go zamieszkujący. Myślałam, że dosłownie wybuchnę, czekając ponad dwadzieścia minut na załadowanie pięciominutowego filmiku! No serio!? Tak ciężko jest zrobić coś dobrze chociaż raz?!

Jakieś dwa, trzy dni później wróciłam do internatu. Do tego czasu niczego nie czułam, żadnych emocji. Kiedy tylko zobaczyłam moje współlokatorki na mojej twarzy od razu zagościł szczery uśmiech. W końcu jakaś odmiana. Zanotować, lekarstwo na przygnębienie - przyjaciele. Adyson i Zoie też bardzo się ucieszyły. Nie mogłyśmy przestać gadać. Opowiedziały mi wszystko co działo się podczas mojej nieobecności. Jak zwykle wszystko dzieje się wtedy kiedy mnie nie ma.

Było świetnie, nawet wychowawcy nie wkurwiali mnie tak bardzo jak zwykle. Kto by się spodziewał, że ludzie mnie nie lubią. Cały czas łamię jakieś zasady, połowy z nich nawet nie znam. Pewnie były napisane małym druczkiem, przeklęta biurokracja.

Nie poszłam spać tak późno jak miałam zamiar, a szkoda. W sumie to w ogóle miałam nie spać. Choroba musiała mnie wykończyć, a przecież w tym zjebanym domu nie da się wyspać. Ciągle ktoś drze morde, waści panowanie nawet nie ściszą TV.

Teraz zaczynam nowy dzień, jestem właśnie na śniadaniu, ledwo żywa jem kanapki. Chyba się zeżygam.

Co przyniesie mi ten dzień? Mam nadzieję, że śmierć w wypadku.

Do widzenia pamiętniczku

My Life, nothing specialOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz