♥ 68 ♥

9 5 0
                                    

Drogi pamiętniczku,

 Ostatnio, znaczy się no.. już dawno zdałam sobie sprawę, że... Nie ma co ubierać tego w słodkie słówka. Lexi była i "jest" toksyczną przyjaciółką. Jaki był mój tok myślenia? Jak zdałam sobie z tego sprawę? Jakie dochodzenie przeprowadziłam? Nie mam już totalnie co robić, więc wspominam stare czasy i zauważyłam wiele rzeczy. Oj, bardzo wiele...

Poznałam ją w przedszkolu, była pierwszym dzieckiem, które się do mnie odezwało. Już w wieku sześciu lat byłam bardzo wycofana ze społeczeństwa. Cóż się dziwić skoro prawie cały czas siedziałam w szpitalu, w jednoosobowej sali. Ona jednak świeciła blaskiem pewności siebie i odwagi. Była moim ideałem, kimś kim chciałam się stać.

Od tamtej pory stałyśmy się nierozłączne, jednak ona przyjaźniła się też z innymi dziećmi, ja natomiast... by ująć to delikatnie – niezbyt. Potem ja poszłam do szkoły, a ona została kolejny rok w przedszkolu. Jakoś udało mi się zdobyć paru nowych przyjaciół. Teraz zauważyłam, że kiedy nie było przy mnie Lexi byłam jak całkiem inną osoba. Po prostu nie byłam jej cieniem. Byłam otwartym i przyjaznym dzieckiem, dużo mówiłam i chciałam znać wszystkich.

Kolejne trzy lata szkoły, Lexi i ja trafiłyśmy do tej samej klasy, a ja wróciłam do życia w jej cieniu. Przedstawiała mnie nowym dzieciom, ale samotnie rzadko z kim rozmawiałam. Zwykle uczestniczyłam w rozmowie razem z nią i tak mało się udzielając. Za to byłam wspaniałą uczennicą, byłam pilna i całą moją uwagę poświęcałam nauce. Lexi już wtedy często prosiła mnie o pomoc, którą jej dawałam, bo przecież od tego są przyjaciele.

Następne trzy lata szkoły, a ja i Lezi zaczęłyśmy się oddalać. Okazało się, że obydwie zakochałyśmy się w tym samym chłopaku. Ja jako "dobra przyjaciółka" odpuściłam i próbowałam ich zeswatać. Nic z tego nie wyszło, a wtedy on zaczął do mnie zarywać. Na początku poleciałam na to, jednak Lexi mi odradziła zadawania się z nim. Słuchałam jej jakbym była jakimś zwierzakiem. Raz kiedy zaczęłam spędzać więcej czasu z inną dziewczyną niż ona i nazwałam ją przyjaciółką, to Lexi zrobiła mi o to kłótnie. Dosłownie zakazała mi mieć przyjaciół, bo inaczej ona nie będzie się ze mną przyjaźnić. Przestraszyłam się, tak oto przez znowu następne trzy lata nie przyjaźniłam się z nikim poza nią. Ta jednak wolała spędzać czas z innymi dziewczynami, które nazywała przyjaciółkami. Zabolało to bardzo, ale stwierdziłam, że nie będę się odzywać. BO TAK ROBIĄ PRZYJACIELE.

Miałam bardzo zakrzywioną ideologię przyjaźni.

Ona po prostu mnie wykorzystywała, załatwiałam jej dobre oceny poprzez robienie zadań i pomaganie na sprawdzianach. Na lekcjach kradła moje wypowiedzi, których ja po prostu bałam się powiedzieć na głos. Krytykowała moje ubrania, to jak się czeszę, czy jak chodzę. Wtedy myślałam, że próbowała o mnie zadbać, bo byłam w naprawdę opłakanym stanie.

Ostatnie dwa lata szkoły przed "ostatecznym rozdzieleniem" dalej udawałam dobrą przyjaciółkę. W międzyczasie jednak poznałam Lissę i Sophie, które pokazały mi co znaczy prawdziwa przyjaźń. Wtedy też zaczęłam powoli rozumieć, że ja i Lexi... No cóż. Kontynuując, bardzo cieszyłam się na koniec szkoły, bo wiedziałam, że ja i Sophie pewnie pójdziemy do tej samej szkoły, a Lexi nie. Wciąż się bałam, że nie poradzę sobie bez niej, ale przetrwałam to. Jak bardzo się rozczarowałam, kiedy pewnego razu ta pisze do mnie, żebym pomogła jej dostać się do mojej szkoły.

Na szczęście nie trafiłam z nią do tej samej klasy. Jednak od czasu do czasu słyszałam jej, już wtedy bezpodstawne uwagi. Myślę, że była nawet zazdrosna o to, że ja mam Brada oraz dogaduję się z innymi ludźmi. Żałuję, że kiedykolwiek porównywałam ją z Adyson. Młodszą znam znacznie krócej i już teraz wiem, że nie są ani trochę podobne. Z Adyson mogę porozmawiać w każdej chwili o czymkolwiek kiedy Lexi może nie odpisywać mi przez miesiąc.

Podsumowując, Lexi z kochanej osoby stała się toksyczna. Obecnie próbuję zdobyć się na skończenie tej "przyjaźni". O radę poprosiłam Lissę i Zoie, ale obydwie stwierdziły, że muszę to po prostu skończyć.

Mam nadzieję, że w końcu będę wstanie się odciąć.

Do widzenia pamiętniczku

My Life, nothing specialOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz