♥ 61 ♥

18 6 0
                                    

Drogi pamiętniczku,

 Jestem z Bradem już ponad pół roku w związku. Co prawda, większość to głównie relacja na odległość, ale dajemy sobie radę. Chyba....

Właśnie o tym dziś chcę napisać, o tym "chyba", o moich wątpliwościach. Dotyczą one oczywiście naszej dwójki. Najpierw były wątpliwości w momencie kiedy nas rozdzielono. Bałam się, że wszystko nagle runie w gruzach jak mój pierwszy pseudo-związek na odległość. Szczerze, tego nie liczę jako coś poważnego.

Natomiast tutaj, było kilka kłótni i poważnych rozmów. Obgadaliśmy to na spokojnie i uzgodniliśmy, że jak tylko wrócimy do szkoły to przeprowadzimy "spowiedź". Czyli będziemy sobie nawzajem opowiadać autobiografie. Szczerze się denerwuję. Raczej normalne, w końcu mam opowiedzieć całą historię mojego zjebanego życia mojemu chłopakowi.

Od tamtej pory staram się być całkowicie szczera, wyrozumiała i cierpliwa w stosunku do niego. Nie biorę też wszystkiego na serio. Potem przeszliśmy na kolejny ważny temat. Kolejny krok. Obecnie nasza relacja wygląda prawie na czysto przyjacielską, moim zdaniem. Mamy po szesnaście lat, jesteśmy w tym wieku, gdzie no.... Wiadomo... Pszczółki i kwiatki, brzmi znajomo? Nie chodzi może dokładnie o to, ponieważ wolę zachować moje dziewictwo co najmniej do osiemnastki, a potem to nie wiem. Długa historia krótką, po prostu zapytał czy chcę czegoś spróbować, szczegóły zostawię dla siebie. Ja – najbardziej wstydliwy człowiek na świecie, nie wiedziałam co odpowiedzieć. Miałam wybrać albo tak albo nie, wybrałam nie wiem. Z czego znowu musiałam mu tłumaczyć, że "nie wiem" nie oznacza ani nie ani tak. Dłuuuuga rozmowa.

Oczywiście Brad zaakceptował mój "wybór", ale jednak nie mogę przestać o tym myśleć. Z mojej wcześniejszej "relacji" mam przeświadczenie, że jeśli nie dam chłopakowi tego czego chce to znajdzie inną, od której to dostanie. Oczywiście Bradley taki nie jest i dobrze o tym wiem. Jednak strach pozostaje. W sumie chcę spróbować.... ale po pierwsze boję się, po drugie jest ryzyko, że w środku "czegoś" po prostu zrezygnuję. Niby normalne, ale musiałabym się pewnie tłumaczyć co się stało. Ten temat jednak poruszymy pewnie kiedy indziej. Poczekam chwilę i zobaczę co się stanie.

Przy okazji tego tematu, przypomniały mi się koszmary z nim w roli głównej i dostałam nawet ataku paniki. Nie chcę mu mówić o nich, ale jeśli przez najbliższe dwa tygodnie takowy koszmar wystąpi to mu powiem. Albo jeśli dostanę ataku paniki przy nim, a on zapyta czy coś mogło go wywołać.

To głupie, że boję się własnego chłopaka. Oczywiście można to tłumaczyć wydarzeniami z przeszłości, itd. No ale serio, od ilu już dziewczyn słyszałam jaką jestem szczęściarą, że trafiłam na tak idealnego chłopaka. Te słowa mają mnie napawać dumą? Na początku nawet nie chciałam tego związku, a teraz słysząc takie rzeczy coraz bardziej czuję, że na niego nie zasługuję. Ale o tym pewnie też pogadamy dopiero jak się spotkamy.

Wszystko wspaniale się układało póki nie poznał tej całej Sky. Pojawiła się dosłownie znikąd i nagle wyznaje mu miłość. Tak, Brad grzecznie odmówił i w ogóle, ale odkąd usłyszałam, że idzie do naszej szkoły w głowie rozbrzmiewa mi alarm. Z tego co chłopak mi opowiadał ona często ogląda się za chłopakami. Na język przychodzi tylko jedno słowo, ale postaram się być "grzeczna" (Psst, dziwka! Chodzi o słowo "dziwka"!). Znałam kilka takich dziewczyn i wiem jak to działa. Jak znajdą sobie cel, który odmówi takiego zaszczytu jak bycie z nimi w związku przez tydzień, może stać się wiele rzeczy. Odpuści sobie i znajdzie kolejny, będzie się mścić i na nim i na jego dziewczynie/przyjaciołach/rodzinie, będzie próbowała go odbić. Wszystko zależy od moralności laski. Im bardziej jebnięta tym gorzej.

No... tak trochę... Aczkolwiek, mogę się mylić (choć w to wątpię). Kontynuując, Sky niby z honorem (pff, dobre sobie) przyjęła odmowę, nie odzywała się do niego przez jakiś czas albo ignorowała. Potem nagle wielka koleżanka chce jego pomocy w internacie. Bradley oczywiście nie widzi jak bardzo zajeżdża to fałszem i toksycznością, aczkolwiek ja i moje dziewczęta już tak. Problem w tym, że po pierwsze mi nie wierzy, po drugie nie wierzy dziewczynom, po trzecie zapewnia mnie, że nigdyyyy, przenigdyyy, by nie pozwolił, żeby ona go nawet podrywała. Taaa... Czasami naprawdę brak mi tych jego okularów, może widział by więcej. Kontynuując, Zoie, z którą to jakąś chwilę temu przedyskutowałam i wyszło z tego jedno – nie lubimy jej, a Zoie zrobi wszystko, żeby ją oddalić od naszej ekipy. Będzie ciekawy rok szkolny. Jednak po tym jak ona napisała o tym do Bradleya, poczułam się winna. Dlatego idę teraz wszystko wytłumaczyć.

To na tyle, ale odezwę się wkrótce.

PS: Śmierć Sky!!

Do widzenia pamiętniczku

***

 Judith zamknęła program do edycji tekstu. Na telefon przyszło kolejne powiadomienie, o czym informował głośny dźwięk. Trzęsła się, bała się takich rozmów. Zoie zrobiła coś bez jej wiedzy, a ona musiała wziąć za to odpowiedzialność.

Będzie zły, że w ogóle o tym jej powiedziałam - z nerwów przeczesała szybko włosy palcami.

Chłopak bywał czasami nerwowy. Była pewna, że nie spodoba mu się ponowne poruszanie tego tematu. Już kilkakrotnie próbował jej wytłumaczyć, że tylko ją kocha. Jednak nastolatka uważała inaczej, miała przeczucie. W końcu drżącą dłonią chwyciła telefon. Przez rosnącą panikę kilka razy wpisała zły kod. Po kolejnych czterech próbach zdołała odblokować telefon. Wzięła ostatni głęboki wdech i kliknęła w powiadomienie. Od razu została przeniesiona do odpowiedniej konwersacji. Zanim zabrała się za przeczytanie nowych wiadomości zerknęła na swoją ostatnią wypowiedź.

Brad♥ (Online)

Judith ♥ : Muszę się przyznać, że znowu myślałam o Sky. Znowu robię problem z niczego, ale inaczej nie potrafię. Dodatkowo ciebie nie było, a ja chciała o tym z kimś porozmawiać. Pojawiła się Zoie i.. i... Przepraszam

21:01

Brad: Spokojnie, nic się nie stało

Kochany jak zawsze – pomyślała, uśmiechając się słabo do małego ekranu.

Judith : Na pewno?

Brad : Tak na pewno. Nie masz się o co martwić

Judith : Ale przecież już o tym rozmawialiśmy a ja tylko cały czas wracam do tego

Brad: Może to i dobrze? Nie wiem

Dziewczyna westchnęła przeciągle, wpatrując się w ostatnią wiadomość chłopaka. Nigdy nie odpowiadał jej jasno. Zawsze była jakaś tajemnica. Tymczasem ona traciła ku niemu zaufanie. Przeczucie nie dawało jej spokoju, a serce biło niespokojnie.

Judith : Ja tym bardziej

Brad : No wiem

Odłożyła telefon i oparła się całymi plecami o fotel. Patrzyła tępo w sufit. Wiele myśli przebiegało przez jej umysł. Cała ta sytuacja wydawała jej się dziwna. Bardzo dziwna. Przeczuwała też, że czeka ją znowu bezsenna noc.

My Life, nothing specialOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz