♥ 38 ♥

24 6 4
                                    

Drogi pamiętniczku,

 Dzisiejszy dzień jest.... Jakby to określić? Dziwny. Zaczął się jak zwykle okropną pobudką. Ledwo stanęłam na nogi, a poczułam się okropnie. Wyzwiska ze strony debili nie pomagały. Czyli, innymi słowy – załamanie wersja już nie wiem która. Po prostu robiłam swoje, próbując zagłuszyć wszystko ciężką muzyką.

Około czternastej Lissa zaproponowała spotkanie w standardowym składzie. Miałam sporą ochotę odmówić, jednak przypomniałam sobie o jej osobistym piekle. Nie mogę jej zostawiać długo samej. Boję się, że coś sobie zrobi. A z Sophie nie widziałam się już wieki.
No i końcowo opłaciło mi się. Dziewczyna skutecznie poprawiła mi humor. Tylko pod koniec zrobiło się strasznie drętwo i poważnie. W pewnym momencie Sophie opowiedziała, że bardzo chciałaby być w związku. Było to dość niespodziewane wyznanie z jej strony, gdyż jest aseksualna. Czyli nie jest zainteresowana sexem, a bardziej relacją opartą na uczuciach i niczym innym. Stwierdziłam, że musi być już bardzo źle skoro tak mówi. Szybko przypomniało mi się ile chłopaków już mnie skrzywdziło i jest to przeważająca liczba. Chciałam uchronić moje dziewczyny od tego co ja przeszłam, ale jest to praktycznie niemożliwe. Niedługo po naszej rozmowie na ten temat pożegnałyśmy się i każda poszła w swoją stronę. Gdy tylko przekroczyłam próg domu poczułam się znowu jak w piekle.

Mój brat i ojciec stracili zainteresowanie naśmiewaniem się ze mnie i zaczęli się kłócić. Najpierw brzmiało to jak zwykła sprzeczka, ale po kilku sekundach byli gotowi dać sobie po mordzie. Nic nowego. Ze względu, że już od dłuższego czasu jestem na granicy szaleństwa postanowiłam ich rozdzielić. Na nich tylko działa krzyk, więc tak też zrobiłam. Ojciec w przypływie adrenaliny postanowił odpowiedzieć mi tym samym. Duży błąd, który go dużo kosztował. Bez zawahania zaczęłam z podniesionym głosem wyrzucać z siebie wszystkie emocje. Kiedy już skończyłam salon wypełniała głucha cisza, a moje łzy powoli skapywały na podłogę. Nim któryś z nich zdążył zareagować odwróciłam się na pięcie i poszłam do pokoju. Po drodze uderzyłam pięścią w jedną z szafek, żeby wyrzucić z siebie resztkę gniewu. Wciąż boli, a knykiecie są zaczerwienione. Pod wpływem adrenaliny jestem przerażająca silna i nie panuję nad tym.

Żeby zapomnieć o tamtej sytuacji postanowiłam popisać na grupie z Lissą i Sophie. Oczywiście nic nie wspominałam o zaistniałej kłótni, chowając się za maską kłamstw. Wiem, że nie powinnam tak robić, ale nie chcę ich dodatkowo martwić. I tak nie mogą mi pomóc, nikt nie może.

Jedyne czego teraz pragnę to zamknąć oczy i zostać w moim świecie już na zawszę. Ale to niemożliwe, niestety. Obiecałam dziewczynom, że posiedzę dziś z nimi nieco dłużej. Muszę też poćwiczyć pisanie, myślę że wkrótce w końcu wykreuję mój styl.

Tyle do roboty, a ja umieram ze zmęczenia.  

Do widzenia pamiętniczku

***

 Judith zapisała ostatnie słowa pożegnania, tak jak zawsze. Zamknęła szybko pamiętnik i schowała go na dnie jednej z szuflad. Natomiast na blat biurka wyciągnęła plik kartek w kratkę.

Czas działać – stwierdziła rozgrzewając palce i nadgarstki.

Gdy już miała zacząć przelewać swoje przeróżne wymysły wyobraźni na papier do jej uszu dobiegł dźwięk przychodzącej wiadomości. Szybko sięgnęła po prostokątne urządzonko. Powiadomienie okazało się pochodzić z grupy zatytułowanej "KCL". Tajemniczy skrót nie miał większego znaczenia, pewien żart pomiędzy trójką dziewcząt.

No tak, przecież miałam z nimi dzisiaj popisać. Jak mogłam o tym zapomnieć?! Przecież dopiero co napisałam to w pamiętniku – nastolatka mentalnie przybiła sobie piątkę w czoło.

My Life, nothing specialOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz