Jimin
Tak jak się wcześniej umówiłem się z Jeonggukiem, mężczyzna przyjechał po mnie wczesnym rankiem we wtorek, abyśmy razem mogli pojechać na lotnisko.
Byłem strasznie podekscytowany. W stanach byłem tylko raz, dwa lata temu. Było to z Hoseokiem i grupach znajomych z roku, ponieważ jeden z nich miał wujka w Bostonie i tak naprawdę musiałem zapłacić tylko za bilet. Zakochałem się w tamtym miejscu, aczkolwiek nie wiem czy na tyle aby kiedyś zamieszkać tam na stałe. Korea miała jednak swój klimat, który uwielbiałem.
Jeongguk mimo, że prowadził, rozmawiał też przez telefon z Namjoonem, który również z nami leciał, ale pojawiły się jakieś komplikacje z jego paszportem i teraz na szybko próbowali to rozwiązać.
Czułem w jego zapachu, jak bardzo stresuję się całą sytuacją. Nie ma w tym nic dziwnego, starali się o podpisanie kontraktu i tym samym, wybudowanie kolejnej fili, na Manhattanie. Jeongguk na pewno poradziłby sobie sam, ale jednak z Namjoonem, byłoby to łatwiejsze.
Położyłem dłoń na jego ramieniu, masując je delikatnie, wydzielając uspokajające feromony, co trochę podziałało. Było to widać na jego twarzy, ale także dało się wyczuć to w zapachu.
- Dobra Nam, my za chwilę będziemy. Postaraj się to ogarnąć, ewentualnie spróbuj skontaktować się z konsulatem - powiedział, a następnie rozłączył się. Dalej swój wzrok skupił na drodze.
- Nie martw się, pewnie okaże się że to nic takiego i wszystko będzie dobrze - zapewniłem, z delikatnym uśmiechem, co niestety, pierwszy raz nie został odwzajemnione.
- Mam nadzieję.
Po tym jak dojechaliśmy na miejscu i oddaliśmy walizki, szybko znaleźliśmy się przy bramkach do odprawy, gdzie stał już Namjoon z dokumentami i torbą podręczną. Na twarzy miał uśmiech co musiało znaczyć, że jednak wszystko było w porządku.
- Jesteś najgorszym przyjacielem, wiesz jak się stresowałem - to pierwsze co Jeongguk powiedział kiedy stanęliśmy przy Kimie.
- To nie moja wina - zarzekał się, machając jednocześnie rękami. - Tylko tej babeczki, która sprawdza dokument, nawet nie wiem co i jak zrobiła, że coś było nie tak.
- Najważniejsze, że wszystko jest dobrze - wtrąciłem się, z lekkim uśmiechem.
- Słyszysz, Jimin dobrze gada. Nie ma co rozpamiętywać - przytaknął Namjoon, klepiąc mnie po ramieniu, na co Jeon wywrócił oczami.
Pierwszy raz znajdowałem się w takim samolocie. Na tyle ile było to możliwe, było dużo miejsca, a fotele były spore, wygodne i rozkładane. Siedziałem sam, ale nie przeszkadzało mi to. Miałem zamiar obejrzeć film, który ściągnąłem poprzedniego wieczora, podsłuchać muzyki i resztę przespać. Jeongguk siedział przede mną i widziałem że czytał jakąś książkę, a w uszach miał słuchawki. Namjoon miał miejsce po drugiej stronie, kilka rzędów przede mną, więc nie byłem wstanie zobaczyć co robi.
*
Nie wiem ile przespałem, ale kiedy się obudziłem było jasno, więc domyśliłem się że jesteśmy już bliżej niż dalej. Wyjrzałem do przodu, aby zobaczyć starszego, który przeglądał coś na telefonie, ale najwidoczniej poczuł że mu się przyglądam, bo spojrzał na mnie, szeroko się uśmiechając.
- Jak się spało? - spytał, odkładając urządzenie i obracając się bardziej w moja stronę.
- Dobrze - zapewniłem. - Daleko jeszcze?
- Coś koło dwóch godzin. Chcesz coś do jedzenia? Zamówię Ci - powiedział, nie dając mi dojść do słowa. Aczkolwiek byłem wdzięczny, bo byłem potwornie głodny, a pewnie zapewniałbym go, że nic nie potrzebuje, bo byłoby mi głupio.
Jeongguk zamówił mi kanapkę i sałatkę, a do tego kawę. W podzięce posłałem mu uśmiech i zabrałem się za posiłek.
- Wiesz - zagaił, kiedy skończyłem jeść i rozmawialiśmy. - Wyglądasz strasznie uroczo gdy śpisz. Jesteś jeszcze słodszy niż normalnie.
- Jeongguk - mruknąłem zawstydzony, klepiąc go w ramię. - Nie mów takich rzeczy, zawstydzasz mnie.
- Wiem - powiedział, śmiejąc się cicho, na co ja tylko przewróciłem oczami i odsunąłem się, aby móc wygodnie się oprzeć. Nie mogłem jednak powstrzymać delikatnego uśmiechu, jaki pojawił się na moich ustach.
*
Hotel usytułowany był w samym środku Manhattanu. Był ogromny i już z zewnątrz wyglądał drogo. Nawet nie chciałem myśleć ile musiałbym zapłacić, za jedną noc w takim miejscu. Jeongguk rozmawiał o planie spotkań na najbliższe dni, ale ja bardziej byłem zainteresowany widokiem za oknem, aniżeli tym co mówił mężczyzna.
Staliśmy przy recepcji, ale tak jak wcześnie w ogóle nie byłem zainteresowany tym co się działo, rozglądając się dookoła, skupiając swój wzrok na restauracji. Poczułem jak głodny jestem. Znowu. Już chciałem odłożyć rzeczy i iść coś zjeść, ewentualnie rozejrzeć się w okolicy, bo przecież najbliższe spotkanie jest dopiero jutro, w południe.
- Mam już klucze, chodź - usłyszałem przy ucho głos Jeongguka, który wziął także moją walizkę.
- A gdzie Namjoon? - spytałem, gdy okazało się, że nigdzie go nie widzę.
- Ma pokój po drugiej stronie - wyjaśnił, na co skinąłem głową.
*
Jeongguk
Jimin był mocno zdziwiony kiedy okazało się, że będziemy dzielić pokój, ale jednocześnie nie wyglądał na niezadowolonego. Przez dłuższy czas nic nie mówił ani na mnie nie patrzył, ale na jego policzkach zagościł słodki, delikatny rumieniec. Kiedy się rozpakowywał swoją walizkę, zaczął też mówić, że chciałby się przejść i zjeść coś na mieście. Cieszyłem się, że jednak wizja wspólnego spania mu nie przeszkadza, bo tak naprawdę postawiłem wszystko na jedną kartę, działając spontanicznie i nie pytając go kompletnie o zdanie.
Sam szybko się ogarnąłem, aby móc mu towarzyszyć. Namjoon i tak stwierdził, że dziś nie ma zamiaru nic robić, poza odpoczywaniem, a dla mnie to dodatkowy plus, bo spędzę więcej czasu z blondynem.
- Jestem gotowy - oznajmiłem, biorąc wszelkie potrzebne rzeczy i stanąłem przy drzwiach. - Idziemy?
- Tak, chodźmy - przytaknął z uśmiechem.
Żałowałem tylko, że przyjechaliśmy tutaj w sprawach zawodowych, a nie prywatnych, gdzie mógłbym spędzać cały czas z młodszym.
miłego dnia♥
CZYTASZ
office | jjg+pjm
Fanfiction"you know you're in love when you can't fall asleep because reality is finally better than your dreams" abo jjk&pjm; angst; fluff; smut możliwe, że pojawią się wiadomości między bohaterami, ale będzie tego bardzo mało