40

3K 195 82
                                    

proszę przeczytajcie notkę na dole


Jimin

Na obiedzie przysiadł się do nas Seokjin wraz z Riną, głównie aby zapytać jak się bawiliśmy. Porozmawialiśmy trochę o wczorajszej ceremonii i ogólnie naszych odczuciach co do zabaw czy jedzenia. Kim był ewidentnie zadowolony, że dobrze się bawiliśmy, zapewnił też, że jak będzie w Korei i na pewno gdzieś wyjdziemy na miasto.

Nie zabawili z nami długo, bo już po około dziesięciu minutach poszli dalej rozmawiać z gośćmi.

- Mam nadzieję, że jak się u nas pojawi to będzie rozwiedziony - stwierdził Jeongguk i zabrał się za kontynuowanie jedzenia.

- Nie mów tak - powiedziałem twardo. - Może się między nimi ułoży.

- Tak na pewno - wywrócił oczami. - To jest zaaranżowane i oboje biorą to czysto biznesowo. Oni nie chcą żeby coś między nimi było. Poza tym Seokjin jest zakochany w Namjoonie od sam nie wiem jak dawna. Skoro po tylu latach to się nie zmieniło mimo rzadkiego kontaktu i sporej odległości to teraz też nie sądzę, że coś to da.

- Czekaj co? Jak to Seokjin jest zakochany w Namjoonie? On o tym wie? Skąd ty o tym wiesz? - zapytałem będąc zszokowanym ową informacją. Jeongguk westchnął i oparł się na krześle.

- Kiedyś przypadkiem, jak był trochę podpity to mi się wygadał. Namjoon wtedy był już z Sally, a Seokjin nie chciał żeby wiedział, bo nic dobrego by z tego nie wyszło.

Przez chwilę milczałem, aby wszystko przetrawić. Nie bardzo wiedziałem co powiedzieć. Współczułem mężczyźni. Bycie zakochanym bez wzajemności i wiedzieć, że nie ma opcji, że coś się zmieni i uda im się być razem, to na pewno okropna wizja. Nawet nie chciałem myśleć o tym co Kim musiał czuć patrząc na, jakbym nie było, miłość swojego życia z kimś innym.

Ostatecznie nic nie odpowiedziałem i wróciłem do posiłku, ale całkowicie ode chciało mi się jeść, więc bardziej pogrzebałem w talerze, aniżeli cokolwiek zjadłem.

Po posiłku postanowiliśmy z Jeonggukiem iść jeszcze na plaże wykąpać się i skorzystać ze słońca. Dziś był nasz ostatni dzień tutaj, a jutro z samego rana mieliśmy samolot do Korei.

- Na samą myśl o powrocie do firmy, mi się nic nie chcę - powiedział brunet kiedy pływaliśmy obok siebie w wodzie. - Ale chociaż wyjaśniła się kwestia pieniędzy. Całe szczęście to tylko nieporozumienie i bałagan w papierach w księgowości.

- To dobrze - przyznałem i podpłynąłem do niego. Dałem mu szybkiego buziaka. - Ja w sumie cieszę się z powrotu. Już się na odpoczywałem.

- Będę musiał poszukać kogoś na miejsce Taehyunga - stwierdził nagle, łapiąc mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie.

- Wiesz czy jest jakiś postęp w sprawie? - zapytałem, zarzucając ręce na kark starszego, a nogami oplotłem go w pasie.

- Nie - pokręcił głową. - Nikt nie dzwonił, ale jak jutro jak wrócimy to się z nimi skontaktuję.

Nic nie odpowiedziałem tylko mocniej wtuliłem się w jego ciało. Starszy poprawił mnie sobie na rękach i ruszył się z miejsca, zapewne po to, żeby nie wyglądało to jakbyśmy robili coś czego w takim miejscu nie powinniśmy.

- Kocham Cię - usłyszałem przy uchu, a następnie poczułem usta starszego na szyi. - Bardzo.

- Ja Ciebie też - odparłem, patrząc mu w oczy, aby po zaraz po tym połączyć nasze usta.

- Musimy przestać - powiedział nagle, dając mi ostatniego, krótkiego buziaka i odsunął się ode mnie. Spojrzałem na niego zaskoczony i lekko niezadowolony. - Zaraz mi stanie - zaśmiałem się i pokręciłem głową.

office | jjg+pjmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz