Jeongguk
W pierwszym chwili nie wiedziałem co zrobić. Wziąć chłopaka do szpitala czy poczekać aż sam się ocknie. To mogło być chwilowe, ale przez myśl przeszło mi, że coś mu się może stać. Nie byłem lekarzem, nie miałem pojęcia jak to wszystko tak właściwie wygląda i jak powinienem się zachować. Może nie było potrzeby jechania do szpitala, ale i tak to zrobiłem. Tak jak ostatnio wziąłem go na ręce, tym razem kładąc go na tylnym siedzeniu.
Ponownie chłopak został przyjęty, a ja siedziałem i się zamartwiałem. Zadzwoniłem do Namjoona i przedstawiłem mu całą sytuację. Mężczyzna od razu zapewnił, że pojawi się w firmie i wszystkim się zajmie. Powiedział też, że powinienem zawiadomić policję. Miał rację, to było coś co jako pierwsze powinno nasunąć mi się na myśl, ale przez cały stres, nawet o tym nie pomyślałem.
Ale od razu to nadrobiłem, bo jak tylko Namjoon się rozłączył, wybrałem odpowiedni numer i poinformowałem o całym zajściu, opowiadając po krótce o wszystkim. Zostałem zapewniony, że zaraz ktoś pojawi się w szpitalu, aby porozmawiać nie tylko ze mną, ale również z Jiminem.
Tym razem dużo szybciej mogłem wejść do chłopaka. Miał podłączoną kroplówkę i spał. Przynajmniej tak powiedziała mi pielęgniarka. Niby wszystko było z nim w porządku, ale martwiłem się. Chciałem usłyszeć jego głos, który mówi, że nic mu nie jest.
Dwóch policjantów zjawiło się kilkanaście minut później, prosząc abym opowiedział o tym jak i kiedy doszło do poronienia, a także powtórzył dokładnie to co usłyszałem podczas rozmowy telefonicznej. Mimo moich próśb, aby nie budzić blondyna ci i tak to zrobili, mówiąc, że bez jego zeznań nic nie zrobią. Fantastycznie po prostu.
Jimin w pierwszym momencie był strasznie skołowany i nie wiedział co się dzieje, a ci zamiast dać mu chwilę zaczęli zasypywać go pytania, które wcale nie należały do przyjemnych. Zresztą jakie mogły być w świetle takich okoliczności. Blondyn, zestresowany, ze łzami w oczach i łamiącym głosem odpowiadał na ich pytania.
Po prawie, godzinnym ich pobycie, stwierdzili, że mają wszystko czego potrzebują. Poprosili też o adres Kima, chcą pojechać do niego i od razu skonfrontować całe zajście.
No całe szczęście, pomyślałem. Zdawałem sobie sprawę że mają pewne procedury, których muszą przestrzegać, ale jednak nie tak łatwo mi się o tym myślało kiedy sprawa dotyczyła mnie i mojej omegi.
- Jak myślisz dlaczego on to zrobił? - spytał, siadając na łóżku i łapiąc moją dłoń w tą swoją.
- Nie mam pojęcia skarbie - odparłem, ciężko wzdychając.
- Ja naprawdę chcę zrozumieć - westchnął. - Co ja mu takiego zrobiłem?
- Nic - zapewniłem, chowając go w swoich ramionach. - To z nim jest coś nie tak. Ty nie zrobiłeś nic złego, kochanie.
Chłopak trochę popłakał, głównie zapewne z bezsilności i złości, a ja sam nie byłem lepszy, bo i z moich oczu poleciało kilka łez.
- Chcę jechać do domu - poprosił, patrząc na mnie błagalnie.
- Pójdę pogadać z lekarką czy możemy iść - powiedziałem i dając mu szybkiego buziaka, wyszedłem z pokoju, szukać lekarki.
Nie było to trudne, bo akurat stała niedaleko i rozmawiała z jakimś starszym mężczyzną, który trzymał w dłoni masę papierów. Odczekałem aż zostanie sama i dopiero wtedy do niej podszedłem. Przedstawiłem sytuacje, mówiąc, że Jimin chce wrócić do domu. Kobieta nie wydawała się być zadowolona i zaleciała obserwację przez noc. Uparłem się jednak, a że jego stan był dobry i nic mu nie zagrażało, ostatecznie powiedziała, że zaraz przyniesie wypis.
Zadowolony wróciłem do chłopaka, przekazując mu dobrą wiadomość. Uśmiechnął się do mnie lekko i podniósł z łóżka.
- Musimy poczekać na wypis - przypomniałem, a on pociągnął mnie na korytarz.
- Poczekamy na korytarzu - odparł, poprawiając włosy. - Mam dość tej sali.
- Jasne - skinąłem głową.
W oczekiwaniu na lekarkę, trochę rozmawialiśmy. Jimin był dużo spokojniejszy, ale mogłoby być też to zmęczenie, bo trochę narzekał, że chcę się już położyć w łóżku, a oczy same co chwile mu się zamykały.
- Jak myślisz co się stanie z Tae? - zapytał nagle kiedy głowę miał opartą o moje ramię.
- Powinien trafić do więzienia - powiedziałem i pocałowałem go w czoło.
- Mam nadzieję - mruknął i mocniej się do mnie przytulił. Bałem się nawet myśleć co właśnie działo się w jego głowie. Wystarczyło to, że w mojej trwał istny armagedon.
W kolejne chwili przed nami pojawiła się lekarka z wypisem. Jimin od razu odżył, ledwo wysłuchał wszystkiego co kobieta miała do powiedzenia, a on już szybkim krokiem szedł w kierunku samochodu. Jakby jeszcze wiedział gdzie ono stoi.
Do domu dotarliśmy kilkanaście minut później i praktycznie tak szybko jak zamknąłem drzwi, zostałem zaciągnięty do łóżka, gdzie Jimin kazał mi się rozebrać, a następnie przytulać go i zostawiać na nim swój zapach. Co oczywiście zrobiłem, a on nie pozostając biernym robił to samo.
Podczas całego wieczoru z naszych oczu uleciało kilka łez, ale koniec końców zasnęliśmy spokojnie, wtuleni w siebie.
Nie zdając sobie sprawy czego dowiemy się kolejnego dnia.
miłego wieczoru♥
CZYTASZ
office | jjg+pjm
Fanfiction"you know you're in love when you can't fall asleep because reality is finally better than your dreams" abo jjk&pjm; angst; fluff; smut możliwe, że pojawią się wiadomości między bohaterami, ale będzie tego bardzo mało