17

4K 229 51
                                    

Jimin

Do mieszkania wróciłem dopiero w niedziele, wieczorem. Byłem szczęśliwy, dawno się tak nie czułem. Zapomniałem nawet o Hoseoku, z czego się cieszyłem, ale z drugiej strony miałem wyrzuty sumienia. Sytuacja była poważna, a zamiast starać się mu pomóc, to świetnie bawiłem się z Jeonggukiem. To że Jung nie chciał mojej pomocy nie znaczyło, że ja miałem zamiar się poddać. Właśnie po to chłopak mnie miał i nie miałem w planach zawieść.

Ściągnął buty i odwiesiłem kurtkę, a następnie chciałem iść się przebrać, ale Hoseok wleciał na mnie, przytulając mnie do siebie, jakbyś nie widzieli się co najmniej kilka lat. Nie bardzo wiedząc co się dzieje ani o co chodzi, odwzajemniłem uścisk.

- Gdzieś Ty był? Wiesz jak się martwiłem - powiedział z przerażeniem wymalowanym na twarzy.

- Napisałem Ci przecież, że idę na imprezę - odparłem, ponownie go do siebie przytulając.

- Ale to było w piątek, a jest niedziela, już miałem iść na policję - wyznał i podniósł mnie, żebyśmy po chwili mogli siedzieć na kanapie w salonie.

- Przepraszam, zostałem u Jeongguka, nie chciałem żebyś się martwił - mruknąłem i pogładziłem go po włosach. Miałem wrażenie, że na wzmiankę o starszym trochę się spiął, ale przekonałem się w myślach, że zapewne mi się wydawało.

- Już nie ważne - pokręcił głową i odsunął się ode mnie. - Najważniejsze, że jesteś cały i zdrowy.

Później zaproponował, żebyśmy obejrzeli coś w telewizji i zamówili pizzę, na co od razu się zgodziłem, bo nie pamiętam kiedy ostatni raz spędziliśmy razem wieczór, na nic nierobieniu. Każdy z nas poszedł się wykąpać i przebrać w piżamę. Podczas kiedy ja byłem pod prysznicem, Hobi zamówił jedzenie i rozłożył kanapę w salonie, aby było nam wygodniej. Przyniósł też koc z mojego pokoju i kilka poduszek, bo te które znajdowały się na sofie były niewygodne.

Jako że Hoseok uwielbiał superbohaterów, a ja zgodziłem się, żeby to on wybierał filmy, skończyliśmy oglądając od początku wszystkie części Avengersów. Nie miałem nic przeciwko, zwłaszcza, że owe filmy całkiem przypadały mi do gustu, dodatkowo było pyszne jedzenie i najlepszy przyjaciel obok.

- Spróbuję się z tego wyplątać - powiedział nagle. Zaskoczył mnie, więc potrzebowałem chwili, żeby zrozumieć o czym mówił. - Z dilerki, ale nie będzie to takie proste.

- Domyślam się - skinąłem głową. - Jeśli mogę jakoś pomóc to powiedz - powiedziałem, obracając się w jego stronę i chwytając go za dłoń. - Jak to się w ogóle zaczęło?

Widziałem, że zastanawia się nad tym czy powinien mi powiedzieć czy nie. Już chciałem się odzywać, żeby zapewnić, że jeśli nie chce to nie musi nic mówić, ale Hoseok mnie ubiegł.

- Po tym jak obroniliśmy tytuł, poszliśmy na imprezę do klubu, ale ty szybko wróciłem do domu, bo byłem zmęczony i nie najlepiej się czułeś - skinąłem głową kiedy nagle na mnie spojrzał, dając mu tym do zrozumienia, że pamiętam. - Ja zostałem i wtedy poznałem Minji i Dohyuna, przyrodnie rodzeństwo, którego ojciec jest bossem narkotykowym. Zacząłem się z nimi zadawać i jak jakiś durny nastolatek zapragnąłem mieć tyle kasy jak oni. Albo po prostu tyle, żebym nie musiał się niczym przejmować. Zaproponowali mi szybką, łatwą kasę bez żadnej umowy ani wiązania się. Na początku mówili, że mogę odejść w każdym momencie, ale jak każdy normalny i rozsądny człowiek, można się było domyślić, że tak to nie działa. Pewnie mogę iść na policję i ich wsypać, ale wtedy oni pociągną mnie za sobą, a tego wolałbym uniknąć.

- A mają jakiekolwiek dowody?

- Nie wiem pewnie tak, skoro mi tym zagrozili to pewnie tak. A nawet jak nie i to blef to znajdą kogoś to zezna, że ode mnie kupował prochy. Nie mam zamiaru ryzykować.

office | jjg+pjmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz