30

3.2K 217 19
                                    

Jimin

Jeongguk długo opierał się i mówił, że tak naprawdę to tylko mi się wydawało i, że jego reakcja była normalna, tylko po prostu się nie spodziewał. Poprosił, żebym zostawił ten temat, ale gdybym tak zrobił nie byłoby sobą dlatego cisnąłem go o to praktycznie non stop, aż w końcu, dość niechętnie uległ, mówiąc, że na imprezie sylwestrowej zaproponowała mu coś, jak on to nazwał, niezbyt moralnego i po prostu nie jest zadowolony, że Seokjin ma zamiar wpakować się w związek z taką osobą.

Rozumiałem to i teraz miała sens jego reakcji. Stwierdziłem, że trzeba porozmawiać o tym z Seokjinem, ale Jeon stwierdził, że i tak nam nie uwierzy, dlatego przekonałem go, żeby uderzył o to do Namjoona. W końcu Nam i Seokjin, przyjaźnili się, więc jemu powinien uwierzyć.

Przez to całe dochodzenie i prace, przestałem tak bardzo myśleć o tym co mnie spotkało, dlatego porzuciłem pomysł psychologa. Zapisałem jego numer w telefonie, ale jak na razie nie miałem w planach z niego korzystać. Mając Hoseoka i Jeongguka i całą masę rzeczy do zrobienia dużo łatwiej było mi ruszyć dalej.

Kilka razy próbowałem umówić się z Taehyungiem, na jakąś kawę, ale chłopak nigdy nie miał czasu. Wiem też, że jego kontakt z Hoseokiem uległ pogorszeniu. Raz próbowałem podpytać też o Wonho, ale starszy stał się lekko agresywny i wyszedł z pokoju. Dlatego w końcu porzuciłem chęć utrzymywania z nim kontaktu i skupiłem się na swoim dobrym samopoczuciu i związku z Jeonggukiem. Nie zapominając oczywiście o moim najlepszym przyjacielu, który zawsze był przy mnie, gdy go potrzebowałem.

- Jedziesz dziś ze mną po garnitur? - spytał Jeongguk kiedy wrócił z rozmowy z zarządem.

- Po co ci kolejny?

- Na wesele - odparł, a następnie machnął na mnie ręką, pokazując mi tym samym, że mam pójść z nim do jego gabinetu.

- Odbędzie się? Miałeś porozmawiać z Namjoonem i tak dalej - powiedziałem niezadowolony. Starszy przyciągnął mnie na swoje kolana, przytulając do siebie.

- Seokjin powiedział Namjoonowi, że ich związek jest czysto biznesowy i że wie, że Rina nie potrafi trzymać rąk przy sobie. Wszyscy mają wierzyć, że ten ślub jest z miłości - wytłumaczył, łapiąc mnie za biodro, aby przysunąć mnie jeszcze bliżej. - Namjoon jest trochę tym podłamany, liczył na to, że jego przyjaciel w końcu znalazł miłość życia.

- Popierzone to - mruknąłem, a nosem zacząłem pocierać o szyję starszego, przenosząc na niego mój zapach. Mężczyzna ostatnio pachniał trochę inaczej. Bardziej intensywnie albo tak przynajmniej mi się wydawało.

- No niestety - odparł brunet i spojrzał na mnie. Jego oczy świeciły na czerwono, co przyprawiło moje serce o szybsze bicie. - To co jedziesz ze mną?

- Tak - skinąłem głową. I właśnie wtedy coś mnie naszło. - Kiedy masz ruję?

- Czemu pytasz?

- Mocniej pachniesz - wyjaśniłem. - Więc pomyślałem, że to może być powód.

- Za kilka dni, może tydzień.

- Nie planowałeś mi powiedzieć?

- Nie bardzo wiem w czym problem, nie możesz na te kilka dni iść do Hobiego? - jego pytanie zabolało chyba bardziej niż powinno. Wiem, że nie miał nic złego na myśli, ale jednak zabolało, co od razu wyczuł w moim zapachu. - Jiminie to nie tak, że Cię nie chcę. Bardzo chcę żebyś był wtedy ze mną, ale nie chcę żebyś czuł się niekomfortowo, nie chcę nieświadomie zrobić Ci krzywdy.

- Ale ja chcę z Tobą być - zapewniłem, zmieniając pozycję tak, że siedziałem na nim okrakiem. - Pozwolisz mi?

- Wiesz, że kiedy tak na mnie patrzysz i tak słodko pachniesz to Ci nie odmówię - odparł, łapiąc mnie za pośladki. - Tylko przemyśl to jeszcze.

- Okej, ale wiem, że i tak nie zmienię zdania - zapewniłem. - Dobrze się składa, że masz tą ruję, bo tak to byś mnie jeszcze długo nie dotknął.

- Wiesz, że możesz mi mówić czego chcesz? - upewnił się

- Nie chcę, żebyś obchodził się ze mną jak z jajkiem, chcę żeby było jak dawniej, a nie że boisz się mnie dotknąć, myśląc, że będzie mi niekomfortowo. - powiedziałem, zarzucając dłonie na jego ramiona.

- Nie możesz mówić takich rzeczy, bo jeszcze się na Ciebie rzucę - zaśmiał się. - Nawet nie wiesz jaką mam na Ciebie ochotę.

- Możesz mi pokazać jak tylko wrócimy do domu - zaproponowałem, a jego zapach stał się intensywniejszy niż dotychczas, co spodobało się nie tylko mi, ale również mojej omedze, która bardzo tęskniła za bliskością swojego alfy. - Ale teraz już chyba pójdę, bo w końcu jesteśmy w pracy.

- Może jednak dokończymy teraz? - mruknął, całując moją szyję. Słyszałem jak jego alfa warczy z zadowolenie przez co jeszcze trudniej było mi trzeźwo myśleć. Potrzebowałem zebrać w sobie naprawdę ogromną ilość silnej woli, żeby go od siebie odsunąć, a nie paść przed nim na kolana. Było to dodatkowo trudno, bo sam miałem ochotę, a moja omega, która ostatnio dostawała za mało, według niej uwagi, teraz miała cała jej masę i nie chciała z tego rezygnować.

- W domu - odparłem, ale sam słyszałem jak niepewnie to brzmiał, przez co na twarzy starszego pojawił się uśmiech.

- Po ten garnitur pojedziemy w weekend okej? - upewnił się kiedy w końcu udało mi się wstać z jego kolan.

Miałem nadzieję, że w najbliższym czasie nikt nie wejdzie do pomieszczenia, bo nasze zapachy były tak mocne i znajdowały się dosłownie wszędzie, że ludzie pomyśleliby tylko o jednym. Pracownicy podejrzewali, że coś nas łączy, ale żaden z nas tego nie potwierdził, więc mogli się jedynie domyślać i szczerze mówiąc, tak chciałbym, żeby zostało. Przynajmniej na razie.

- Okej - skinąłem głową i zanim wyszedłem, dałem mu szybkiego buziaka.

Już nie mogłem się doczekać, aż wrócimy do domu.



miłego wieczoru♥

kolejny raczej dopiero pod koniec tygodnia, ale planuję dodać koło czwartku/piątku nowe opowiadanie też o tematyce abo, ale zobaczymy jak to wyjdzie

office | jjg+pjmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz