27

2.9K 215 30
                                    

Jeongguk

Wstałem koło ósmej, kiedy to do pomieszczenia weszła pielęgniarka, chcąc sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Liczyłem na to że wydarzenia z nocy to tylko nie przyjemny sen, po którym pozostanie tylko wspomnienie. Niestety, wszystko to okazało się prawdą. Mój wilk cierpiał jeszcze bardziej niż ja, co sprawiało, że miałem podły humor. Zdecydowanie moja alfa, nie chciała się pogodzić z tym że dziecka już nie ma, a ciche skomlenie odbijało się od ścian pokoju, w którym panowała cisza.

Skorzystałem z okazji, że młodszy jeszcze śpi i udałem się do łazienki, a następnie w bufecie kupiłem sobie kawę i coś do jedzenia dla naszej dwójki. Szczerze, nie spodziewałem się, że chłopak będzie chciał cokolwiek jeść, ale musiał choć trochę. Wziąłem też dla niego sok i herbatę, a później wróciłem do sali.

Jimin już nie spał, ale wyglądał jakby dopiero co się obudził. Oczy miał przymknięte i dalej wtulony był w kołdrę, co znaczyło, że potrzebuje jeszcze trochę poleżeć. Odłożyłem tace na szafce i przykucnąłem przy nim, a wtedy zobaczyłem, że po twarzy spływają mu łzy.

- Jimin, skarbie - powiedziałem, przeczesując jego włosy.

- Myślałeś, że mnie zostawiłeś - wyszeptał, wyciągając do mnie rękę, prosząc o bliskość. Od razu się podniosłem i przytuliłem go, całując w usta.

- Już Ci wczoraj powiedziałem, że nigdy tego nie zrobię - przypomniałem. - Poszedłem tylko do łazienki i kupiłem jedzenie. Przepraszam, że Cię zmartwiłem.

Pozycja w jakiej się znajdowałem była strasznie nie wygodna, ale komfort psychiczny Jimina był dla mnie priorytetem.

- Chcę do domu - powiedział nagle, odpychając mnie lekko od siebie. - Kiedy możemy stąd wyjść?

- Pewnie dziś, jak tylko lekarz przyjdzie i sprawdzi czy wszystko jest okej - odparłem, wycierając jego twarz z łez.

- Ale dajesz chcesz żebym z Tobą mieszkał? - upewnił się, a moje serce łamało się za każdym razem kiedy Jimin pokazywał, że jest niepewny w naszej relacji.

- Jimin, kochanie, nic się nie zmieniło. Chcę Cię cały czas tak samo. Kocham Cię, to się nie zmieniło tak nagle, proszę Cię pamiętaj o tym - poprosiłem, na co on skinął głową, przyciągając mnie do krótkiego, delikatnego pocałunku.

Nasz spokój niestety przerwał mój dzwoniący telefon. Okazało się, że to Namjoon, przez co uświadomiłem sobie, że przecież powinienem być w pracy. Przeprosiłem na chwilę młodszego i wyszedłem z sali, aby spokojnie porozmawiać z przyjacielem. Jak dla złość kiedy wychodziłem do środka wchodziła lekarka, ale Jimin skinął głową, dając mi znak, że mogę iść. I poszedłem, ale miałem wyrzuty sumienia. Powinienem być przy nim.

- Jeongguk, gdzie ty jesteś? Jest prawie dziesiąta. Zabalowałeś z Jiminem czy co? - spytał, śmiejąc się lekko.

Westchnąłem, będąc lekko zirytowanym. Wiedziałem, że nie mam prawa być na niego zły za ten żart, przecież nie miał pojęcia o całej sytuacji.

- Jestem z Jiminem w szpitalu - wyjaśniłem. - Nie będzie mnie do końca tygodnia. Zajmij się wszystkim, jakby coś się działo to dzwoń.

- Co się stało? - spytał, a ton jego głosu od razu stał się poważny. - Jasne, jasne zajmę się wszystkim.

- Nie gadajmy o tym teraz - odparłem, przeczesując włosy. - Zadzwonię później, chcę wrócić do Jimina.

- Okej, jasne, trzymajcie się - pożegnał się, a następnie rozłączyłem się i wróciłem do blondyna.

Chłopak wyglądał na spokojnego i nawet lekko się uśmiechał. Okazało się, że lekarka poinformowała go, że może wrócić do domu i ewentualnie jeśli coś by się działo to przyjechać. Zaproponowała mu także, aby udał się do psychologa, bo będzie mu łatwiej poradzić sobie z całą sytuacją. Zaleciła też prześledzić cały poprzedni dzień, dodając że środek farmakologiczny musiał znajdować się w jedzeniu lub piciu.

Spytałem młodszego co myśli o psychologu, ale stwierdził, że na razie nie chce o czymś takim słyszeć. Sam też powiedział, że nie chce myśleć co doprowadziło do poronienia. Jedyny czego chciał to wrócić do domu.

- Dobra to ja najpierw pójdę po wypis, a potem pomogę Ci się ubrać, okej? - zaproponowałem, a on przytaknął.

Dotarłem do pokoju lekarzy gdzie dostałem wypis i zastałem lekarkę, która udzieliła mi kilka wskazówek jak powinienem się zachowywać. Nie powiedziała mi niczego, czego się nie domyśliłem. Zaleciła, żebym był przy nim, wspierał go i pod żadnym pozorem nie naciskał na nic. Dostałem od niej wizytówkę z prywatnym numerem, a następnie podziękowałem jej i ruszyłem do Jimina.

Chłopak był już przebrany, a w dłoni trzymał wszystkie swoje i moje rzeczy.

- Mówiłem Ci, że Ci pomogę - powiedziałem, gładząc jego twarz.

- Ale ja nie jestem niepełnosprawny, mogę się sam ubrać - zapewnił i dał mi moje rzeczy.

- Wiem - skinąłem głową. - Chciałem tylko pomóc. Chodźmy - wyciągnąłem do niego rękę i ruszyliśmy w kierunku wyjścia.

*

Do mieszkania dojechaliśmy kilka minut później. Podczas gdy ja zabrałem się za zmianę pościeli i zamówienie czegoś ciepłego na obiad, Jimin położył się na kanapie i wybrał numer do Hoseoka. Nie słyszałem o czym rozmawiają, jedynie lekko łamiący się głos mojego chłopaka. Mogłem się domyślić, że chłopak za niedługo się tu zjawi.

I tak faktycznie było. Zdążyłem podać blondynowi obiad, który bardzo niechętnie zjadł, a parę minut później po mieszkaniu rozniosło się głośne pukanie do drzwi. Hoseok wleciał do środka, od razu siadając obok przyjaciela.

Pocieszał go, rozmawiał, ale nie naciskał na nic na co nie powinien, co bardzo mnie cieszyło, bo nie chciałem zbytnio wtrącać, a wtedy musiałbym wkroczyć. Wydawało mi się, że przez żarty i niekiedy głupie gadanie Junga, młodszy rozluźnił się i na chwilę zapomniał o wszystkim.

Nawet jeśli było to chwilowe cieszyłem się. Chciałem dla niego wszystkiego co najlepsze.



miał być we wtorek, ale nagle zebrało mi się cholernie dużo nauki i nie miałam czasu na NIC

poza oneshotem, którego za niedługo dodam, planuję też kolejne opowiadanie i teraz mam pytanie do was, czy wolicie coś o tematyce abo czy nie bardzo?

miłego dnia♥

office | jjg+pjmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz