Jimin
- O czym tak myślisz? - spytał Jeongguk kiedy siedzieliśmy w niewielkiej restauracji, niedaleko naszego mieszkania i czekaliśmy na nasze jedzenie. - Od kiedy wróciłem do pracy jesteś jakiś nieobecny. Stało się coś o czym nie wiem?
- Nie - pokręciłem od razu głową. - Po prostu myślę nad całą tą sytuacją z poronieniem. Chcę wiedzieć jak do tego doszło, ale mam problem z przypomnieniem sobie co jadłem dwa dni temu na śniadanie, a co dopiero co to było tyle dni temu.
- A co pamiętasz? - dopytał i złapał mnie za dłoń, kciukiem lekko gładząc wierzch dłoni.
- Że śniadanie i kolacje Ty mi robiłeś w domu, więc to od razu odrzucam jako możliwość poronienia, obiad jadłem w pracy, ale zawsze tam jem, poza tym nie ma możliwości, żeby to było od tego - wzruszyłem ramionami. - Ale nie wydaje mi się żebym jadł coś niewiadomego pochodzenia.
- A co z piciem?
- To nie mam bladego pojęcia - pokręciłem głową, będąc tym wszystkim strasznie zirytowany.
Jeongguk otwierał już usta, żeby coś powiedzieć, ale machnąłem na niego ręką. Nie chciałem ciągnąć tego tematu, na pewno nie tutaj i nie w tym momencie. Zdawałem sobie sprawę, że cała ta sytuacja nie była trudna tylko dla mnie, ale także że on cierpiał. Byłem na siebie wściekły, że to on tylko mnie wspierał i pocieszał, a ja nie dawałem mu tego w zamian.
Uświadomiłem sobie właśnie wtedy, że ja tak naprawdę ani razu nie spytałem jak on się z tym wszystkim czuje. Co postanowiłem od razu zmienić. Widziałem, że się zdziwił, nie spodziewał się takiego pytania. Przez chwilę milczał, ale to mogło być też dlatego, że kelner właśnie przyniósł nasz posiłek.
- Nie wiem - odparł i przeczesał włosy. - Czasem kompletnie o tym zapominam i myślę jak super będzie mieć z Tobą dziecko, później uderza mnie rzeczywistość, a to nic przyjemnego, ale radzę sobie. Naprawdę jest w porządku, powoli się przyzwyczajam.
- Wiesz, że jak chcesz to też możesz ponarzekać i wyżalić się, a nie ciągle być tym silnym i dojrzałym alfą, który ze wszystkim musi sobie radzić sam? - upewniłem się, posyłając mu delikatnym uśmiech.
- Wiem - zapewnił i nachylił się, aby dać mi szybkiego buziaka, przez co jego krawat wylądował na chwilę w talerzu z jedzeniem.
- Na pewno? - powiedziałem, śmiejąc się z jego miny, podczas gdyby niezadowolony patrzył na brudny krawat.
- Na pewno - burknął, ściągając element ubioru i kładąc go na wolnym krześle obok. - Tęskniłem za tym - dodał po chwili.
- Za czym? - dopytałem, nie bardzo wiedząc o co chodzi.
- Za twoim uśmiechem - przyznał, a ja uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. Słodziak. - Chciałbym cały czas Cię takiego widzieć.
Nic nie odpowiedziałem, tylko złapałem za jego dłoń, splatając nasze palce, ale wiedziałem, że starszy nie oczekiwał ode mnie żadnej odpowiedzi.
*
Kolejnego dnia w pracy nie mogłem się skupić, bo w głowie ciągle próbowałem odszukać odpowiednie wspomnienie i dodatkowo myślałem nad psychologiem. Jeongguk znalazł dwóch, którzy byli warci uwagi, a dodatkowo jeden z nich to jego znajomy i ponoć bardzo dobry specjalista. Poczytałem trochę opinii na jego temat i faktycznie zdecydowana większość była pozytywna. Tylko, że ja bałem się i stresowałem. Nigdy nie sądziłem, że będę potrzebował takiego rodzaju pomocy. Dodatkowo było mi coraz łatwiej z tym wszystkim i zastanawiałem się czy na pewno potrzebuje specjalisty, za którego będę musiał słono zapłacić.
W porze lunchu, razem z Jeonggukiem poszliśmy na stołówkę, aby zjeść wspólnie z Namjoonem, który wydawał się czymś bardzo podekscytowany. Z jedzeniem usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików. Obaj czekaliśmy na Kima, który z tacą pełną smakołyków szedł do nas, prawie się przy tym przewracając, gdyż nie zauważył, że ktoś wystawił nogi.
Jeongguk zaczął śmiać się z przyjaciela, żartując z niego i mówiąc, że jest straszną łamagą. Mi też chciało się śmiać, ale jednak nie byłem tak blisko z chłopakiem, więc starałem się zachować kamienna twarz.
- No mów o co chodzi - powiedział Jeongguk kiedy żarty o niezdarności starszego mu się znudziły.
- Jedziemy na ślub Seokjina na Boracay - poinformował nas, z wielkim uśmiechem na twarzy. Dał Jeonowi kopertę, która okazała się zaproszeniem ślubnym. - Wysłał do mnie, bo ty zmieniłeś adres, a nie chciał wysyłać do firmy.
- Żeni się z Riną? - dopytał, a Kim skinął głową.
- Super nie? Mega razem wyglądają, ale w ogóle strasznie się cieszę, że ma kogoś i się żeni. - ekscytował się, ale mnie trochę niepokoiła mina mojego chłopaka, która nie przedstawiała ani grama zadowolenia, dlatego i ja nie mogłem w spokoju się cieszyć, że będę w tak pięknym miejscu. - W ogóle wczoraj Seok wysłał mi hotel, w którym się zatrzymamy i wygląda bosko, zaraz przy morzu. Mamy być tam cały tydzień i wiesz świętować zanim będzie ceremonia. Czy to nie super?
- Tak to super - odparł i podał mi zaproszenie, aby mógł je zobaczyć, ale nie było to nic czego nie dojrzałbym przez jego ramię. Zaproszenie było dla Jeongguka, a ja miałem być osobą towarzyszącą, która nie była wymieniona z imienia.
- Już się nie mogę doczekać, a to jeszcze dwa miesiące - westchnął, mniej entuzjastycznie, zabierając się za jedzenie.
- A jak z naznaczeniem? - dopytał brunet.
- Seokjin mówił, że na razie o tym nie myślą. Chcą to zrobić formalnie, a o tym dopiero później.
- Całe szczęście - mruknął na tyle cicho, że Namjoon go nie usłyszał, ale ja już tak. Posłałem mu pytające spojrzenie, które olał i jedynie pocałował mnie w głowę.
Postanowiłem jednak, że jak tylko będziemy sami to wyciągnę z niego te informacje. Na razie jednak miałem w planach cieszyć się z możliwości wyjazdu na Filipiny.
co u was?
zabrałam się za pisanie nowego ff i bardzo możliwe, że w przyszłym tygodniu pojawi się pierwszy rozdział
CZYTASZ
office | jjg+pjm
Fanfiction"you know you're in love when you can't fall asleep because reality is finally better than your dreams" abo jjk&pjm; angst; fluff; smut możliwe, że pojawią się wiadomości między bohaterami, ale będzie tego bardzo mało