Czekałem dziewięć minut i czterdzieści trzy sekundy, zanim "niezły zwiastun" zmaterializował się w moim biurze z wyrazem niezrozumienia na twarzy. Wziąłem głęboki oddech.
– Coś nie tak, szefie? – spytał, splatając ręce na plecach. Jeżeli cokolwiek z nimi knuł, mój współ-CEO będzie to widział po drugiej stronie szyby.
Wziąłem głębszy oddech.
Zastanawiałem się którą wybrać pozycję z listy szefowskich rozkazów. "Siadaj", ani "proszę powiedzieć..." nie miało sensu, bo na niego nie działa nic, co w reszcie budzi strach.
Odwróciłem laptop Namjoona w jego stronę. W przeglądarce był otwarty chat. Czy raczej to, co z niego zostało.
– Co to ma być? – wstałem z krzesła, bo wściekłość wzburzyła mnie i uniosła jak gorące powietrze balon. Jimin pochylił się nad ekranem, przekręcił głowę na bok, podrapał się po skroni.
– No rozlazł się – stwierdził lekceważąco.
– Rozlazł?! Jak to ROZLAZŁ?! Dymek jest pół ekranu od wiadomości, która powinna być w nim umieszczona, litery zlały się z tłem, jak próbujesz kliknąć skasuj, to się wysyła!
– Widzę – zaczął scrollować wiadomości poglądowe, w ogóle na mnie nie patrząc.
– Posłuchaj... – złożyłem ręce, modląc się o uzyskanie dostępu do rezerwy spokoju. Nigdy nie pamiętałem do niego hasła, a system rozpoznawania twarzy nawalał, bo pojawiła się jedna pulsująca żyła za dużo. – Spójrz na mnie – spojrzał. Pytanie w jego ciemnych, wąskich oczach zbiło mnie z tropu. Potrząsnąłem głową. – Mam gdzieś, że ty to widzisz. Masz to NAPRAWIĆ. T E R A Z.
Rozchylił usta, nie spuszczając ze mnie wzroku. Trzymał palec wskazujący nad lewym przyciskiem myszki. Pochylał się nad biurkiem, przez co byliśmy bliżej, niż powinniśmy. Odsunąłem się.
– Już się nie gap, tylko rób – odwróciłem się tyłem. Gdy tylko zrozumiał, że mam lustro na ścianie i widzę jego bezczynność, wziął się do roboty. Tu i teraz. Na komputerze Namjoona. –Chwila, co ty robisz?
– Szef kazał naprawić teraz – odgarnął grzywkę z czoła. Znowu tym głupim, zdezorientowanym tonem. Wyobraziłem sobie jak zaklejam mu usta taśmą, przywiązuje do krzesła, biorę nóż do ręki i... – to drobna usterka. Na każdym firmowym komputerze mogę wejść we właściwości i zmienić kilka cyferek w algorytmie, które są błędnie ustawione.
– Zaczekaj. Jak to? Twierdzisz, że chat popsuł się tylko na tym komputerze?
– Tak. A co? – oderwał się od pracy, pytanie i on cały jakby zawisł w powietrzu, lewitując w tej swojej bańce niezrozumienia, z tyłkiem wypiętym do szyby.
– Czekaj – wyciągnąłem swój telefon z kieszeni. Odpaliłem zakurzoną ikonkę JjunkoTalk (to wcale nie tak, że nie używam własnego komunikatora). Wszystko było w porządku. Trzy razy upewniałem się, że chat u Namjoona jest rozsypany, a mój wygląda jak zawsze. – Jak to możliwe?
– Może komputer jest zawirusowany. Albo ktoś grzebał w kodzie – pierwsza możliwość odpadała, bo wykupiłem najlepsze antywirusy na rynku i miałem sztab ludzi od bezpieczeństwa. Najmniejsza cyferka obcego oprogramowania nie miała prawa przedostać się do środka.
– Każdy użytkownik może wejść sobie w właściwości i napsuć algorytm? – zacząłem to sprawdzać, ale Jimin mnie uprzedził.
– Nie. Każdy pracownik z dostępem do wersji administracyjnej. We właściwościach zwykłych użytkowników są tylko informacje, u nas – algorytm.
![](https://img.wattpad.com/cover/220630783-288-k493827.jpg)
CZYTASZ
don' t u dare 》 bxb, jikook ✔
Fanfiction"W świecie wielkich korporacji nikt nie zbliża się do ciebie bezinteresownie. Im bliżej z kimś jesteś, tym więcej słabości mu pokazujesz." ☆。:*•.───── 🕛 🕛 ─────.•*:。☆ "Los" chciał, by Jeongguk w wieku dwudziestuczterech lat został szefem jednej z...