c h a p t e r 📉 t h i r t y . f o u r

544 66 14
                                    

Zająłem miejsce pod oknem w ładnej knajpce, w której czasem jadałem lunch. Zmęczenie dawało mi się we znaki, więc zamówiłem mocną kawę. Mdliło mnie, bo moim ostatnim posiłkiem było wczorajsze śniadanie, ale nie mogłem nic przełknąć. Moje życie zmierzało w coraz dziwniejszym kierunku...

Chmury wisiały nade mną od lat. Zaczynałem wątpić, czy jeszcze kiedyś przebije się przez nie słońce.

Daehyun wszedł do środka chodem twardziela. Ugryzłem się w język, żeby go nie obrazić. Zwalił się na krześle naprzeciwko mnie i walnął pięścią w stół.

– Co się kurwa rzucasz – mruknąłem bez emocji. Podniosłem filiżankę do ust.

– Tłumacz się.

– Ja?

– Mów! Co to miało być?!

– Ciebie powinienem spytać. Gdzie Yoongi cię znalazł?

– Pierw chcę wiedzieć-

Tym razem ja uderzyłem w stół tak mocno, że filiżanka i wazon się zatrzęsły.

– Odpowiadaj na moje pytania, albo spieprzaj.

Westchnął. Dwa razy. Wtedy zaczął mówić:

– Pod firmą. Siedziałem po godzinach. Przyłożył mi nóż do gardła, gdy miałem wsiąść do auta.

Pojawili się u mnie po jedenastej... co on tak długo robił w pracy?

– Do której siedziałeś w biurze?

– Do dwudziestej. Ten psychol kazał mi jeździć po mieście trzy godziny. Nic nie mówił, kompletnie nic. Tylko się gapił przez okno i przyciskał nóż jak próbowałem się zatrzymać.

– Po co kazał ci jeździć?

– Wiesz co, spodziewałem się, że masz nierówno pod sufitem, ale żeby kochać się w takich psycholach? Co zrobiłeś, że tak zalazłeś mu za skórę?

– Pytałem, po co kazał ci jeździć w kółko!

– Nie wiem, nie powiedział! Przestań na mnie naskakiwać!

– Kręcisz. Kazał ci milczeć? Stoi gdzieś za rogiem i podsłuchuje?

– Nie! Odwiozłem go i już więcej go nie widziałem.

– Gdzie go odwiozłeś?

– Na przedmieścia. Jakiś obskurny bar.

Przez kofeinę drżały mi ręce. Świszczało mi w uszach, potrzebowałem chwili snu.

– Dlaczego przyjechał do ciebie?

– Myślał, że mamy romans.

Skrzywiłem się.

– Kim on jest? Czemu tak mu na tobie zależy?

– Nie wtrącaj się, nie twoja sprawa – burknąłem.

– Teraz też moja.

– Zajmij się swoimi problemami, dobrze? A ode mnie się odwal. Nie sądziłem, że okażesz się taką ciotą. Co z tego, że miał nóż? Wystarczyło odwrócić jego uwagę, a ktoś taki jak ty z łatwością powaliłby go na ziemię.

– Ciekawe co ty byś zrobił na moim miejscu.

Zabił. Cholera!

– Zgłosisz to na policję?

– Nie wiem, muszę porozmawiać z Jiminem – oparłem się na łokciu, zamykały mi się oczy. Musiałem wyglądać żałośnie w tych pogniecionych ciuchach i przetłuszczonych włosach, ale nie miałem nawet siły o tym myśleć.

don' t  u  dare  》 bxb, jikook ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz