c h a p t e r 📉 n i n e t e e n

669 67 59
                                    

Jimin upierał się, żeby zostać ze mną na noc, ale chwilę po tych upokarzających wyznaniach go wyrzuciłem. To wszystko było jednym wielkim błędem i cholernie żałowałem, że mu powiedziałem.

Tyle lat radziłem sobie sam, a wczoraj w przypływie emocji zdradziłem każdy sekret Namjoona, który pozwolił mi poznać. Po co? Żeby poczuć się lepiej? Nie, to kompletnie nic nie dało.

Gdy tylko Jimin wyszedł, nalałem sobie whisky i wróciłem do biura. Przypomniałem sobie, że nigdy nie byłem dobry w programowaniu, więc włamanie się do mikrofonu nie będzie takie proste.

📉

Zasnąłem przy komputerze. Było już po dziesiątej rano, więc znów olałem robotę w tej zapchlonej firmie. Wyprostowałem się, przeklinając bolący kręgosłup i przetarłem ślinę z blatu. Przypadkiem potrąciłem myszkę, a wtedy na ekranie wyświetliła się lokalizacja Parka.

Nie był w Jjunko. Jechał w inną stronę.

Zadzwoniłem do niego.

– Halo? Jeonggukie?

Od kiedy on tak na mnie mówi?

– Jesteś już w pracy?

 Tak. A coś się stało?

– Nie, okej. Chciałem tylko, żebyś przesłał mi potem jeden skan. Na razie.

Mały gnojek.

Ochlapałem tylko twarz wodą, przebrałem się i wprowadziłem kilka liczb do laptopa. Po ciężkich godzinach i kilku szklankach udało mi się włamać do tego telefonu, ale pozostała ostatnia, niezależna ode mnie prosta – renderowanie. Dopiero trzy procent!

Nie sprawdziłem nawet czy mogę jechać, ale założyłem moje wciąż potłuczone okulary, wziąłem laptopa i wsiadłem do auta. Wiedziałem, że ucieka mi czas. Park mnie okłamał i musiał mieć co do tego powód, a ja musiałem go poznać. A miałem złe przeczucia.

Jechałem osiemdziesiąt na godzinę w zabudowanym i na kacu, ale to był mój najmniejszy problem. Czerwona kropka na mapie zmierzała na przedmieścia. W kierunku Jadovy.

Nadal nie miałem dostępu. Dwadzieścia osiem procent. Przecięcie na okularach nie pozwalało mi zobaczyć świateł.

Park jechał do mojej konkurencji, zapewniając mnie, że jest w pracy. Czym więc była jego praca?!

Niedługo miałem się tego dowiedzieć. Prawie udało mi się go dogonić, ale gdy zobaczyłem go na drodze przed sobą, zjechałem z autostrady, żeby mnie przypadkiem nie zobaczył. Czterdzieści dziewięć procent.

Zaparkowałem niedaleko Jadovy, kryjąc się za drzewami. Założyłem kaptur na głowę i natarczywie klikałem w enter, żeby przyspieszyć ten idiotyczny proces ładowania. To ciągnęło się w nieskończoność, a ja nie miałem tyle czasu.

Park wjechał na teren firmy, zostawił auto na podpisanym miejscu parkingowym, a ja miałem ochotę wysiąść i roztrzaskać mu głowę o szybę.

Wszedł do środka, a system zwiesił się na osiemdziesięciu trzech procentach.

Kurwa mać! Oszukał mnie! Najpierw wciskał mi te gadki o związku i miłości, a po kryjomu sprzedawał mnie konkurencji! Że ja tego nie przewidziałem, że nie sprawdziłem go wcześniej, że zaufałem mu i byłem taki naiwny!

Nie wiedziałem co robić. Stałem wciąż za drzewami wściekły do granic. Myślałem, że go uduszę, zabiję.

Nagle pasek załadował się do stu procent, a ja usłyszałem głos Jimina.

don' t  u  dare  》 bxb, jikook ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz