Jimin był ze mną przez cały weekend. Przez jeden krótki moment czułem się zupełnie normalnie, jakby to, co przeżyłem nigdy nie miało miejsca, jakbym nie był taki popieprzony i nie wykorzystywał wszystkich, których miałem na drodze.
Ale kolejny tydzień to spieprzył.
We wtorek Park wziął urlop, żeby pojechać do Jadovy, wieczorem napisał mi na Jjunko, że potrzebuje jeszcze jednego dnia. Tyle że ilekroć patrzyłem w środę na jego lokalizację, był w domu. Pojechałem do niego po pracy, ale światła były zgaszone, a mieszkanie zamknięte. Czy domyślił się, że go śledzę i specjalnie zostawił telefon w domu?
Nie wiedziałem co robić i przez dwie godziny krążyłem po mieście jak idiota i próbowałem go znaleźć. Auto padło mi przed podjazdem i musiałem dopchać je do garażu.
Gdy przyszedłem do firmy w czwartek, o Jiminie wciąż nikt nie słyszał. Nie wiem co czułem. Byłem przybity.
Wpadłem w otępienie, zadając sobie wciąż to samo pytanie: gdzie on jest?
Obudziłem się dopiero kiedy ktoś ścisnął mnie za ramię i pociągnął w tył. To był Namjoon. Ostatnio już nawet nie krył się z poczuciem wyższości nade mną, po prostu szarpał mnie jak szmatę.
– Mamy problem. I to poważny.
– My jako my, czy Jjunko?
– Cała firma. A tym samym cała marka – pociągnął mnie do swojego biura i zamknął drzwi. Dawno tu nie byłem, nie wiedziałem, że wstawił w kącie skórzany fotel i kilka roślinek.
– Co się dzieje?
– CardWare chce się wycofać.
Te słowa dochodziły do mnie przez dłuższą chwilę. Patrzyłem na Kima całkiem zdezorientowany i rozbity.
– Że... jak to? – wydusiłem.
– Dostałem dziś od nich telefon. Mówią, że dostali bardziej korzystną ofertę. Nie chcieli powiedzieć od kogo. Daehyun chce rozmawiać tylko z tobą.
Drżącymi rękoma wyciągnąłem telefon.
– Nie wiem co zrobiłeś, że go tak wkurzyłeś. Może jednak powinieneś dać mu dupy, skoro cię o to prosił – fuknął, patrząc na mnie z pogardą.
– O czym ty mówisz, do jasnej cholery? Czy nie możesz choć raz powstrzymać się od tych durnych komentarzy?!
– No co, przecież wszyscy wiedzą, że Daehyun za plecami żony puka takich jak ty.
Zrobiło mi się jakoś słabo.
– Gdybyś nie łaził po tych pedalskich klubach, to nie miałbyś z nim teraz problemu.
– Skąd ty o tym wiesz? – spytałem cicho. Teraz już rozumiałem po co mu ten fotel. Żeby jego ofiary mogły sobie usiąść, kiedy już wyciągnie ciężkie działa. Skorzystałem z tego.
– Wiem o tobie wszystko, Jeongguk. A teraz dzwoń do tego chuja.
Nie mogłem się ruszyć. Kim wyrwał mi telefon, szarpnął mnie za kciuka, żeby go odblokować, wybrał numer, a potem włożył go z powrotem do moich roztrzęsionych rąk.
Odebrał po trzech sygnałach.
– Halo, piękny? Wybacz, że postawiłem cię w takiej sytuacji, ale każdy z nas przecież chce zarobić, prawda?
– Dlaczego? Przecież wszystko było już ugadane, za chwilę mieliśmy wchodzić na rynek z aktualizacją, a ty wystawiasz mnie do wiatru? W imię czego?!
CZYTASZ
don' t u dare 》 bxb, jikook ✔
Fanfiction"W świecie wielkich korporacji nikt nie zbliża się do ciebie bezinteresownie. Im bliżej z kimś jesteś, tym więcej słabości mu pokazujesz." ☆。:*•.───── 🕛 🕛 ─────.•*:。☆ "Los" chciał, by Jeongguk w wieku dwudziestuczterech lat został szefem jednej z...