To było szybkie i beznadziejne. Jimin siedział w aucie trochę bokiem. Wiem, że przegiąłem, może nawet powinienem przeprosić, ale te słowa nie mogły przejść mi przez gardło. Nawigując mnie ścierał łzy z policzków, próbował to przede mną ukryć.
Chciałem już iść spać, a tłukłem się przez całe miasto, w kierunku, w którym było mi nie po drodze.
– Odwieziesz mnie i znowu spędzisz noc z kimś innym? W klubie? – odezwał się, gdy jechaliśmy prostym odcinkiem drogi. Było tu pusto.
– Co ty pieprzysz?
Poważnie. Nie miałem pojęcia o co mu chodzi.
– Już kilka razy mnie wystawiłeś. Zaczynając od tego dnia, kiedy napisałem do ciebie na chacie, a ty wolałeś spotkać się z tym całym Daehyunem. Pamiętasz?
– Robiłem z nim interesy, do cholery.
– W lewo...
– Poza tym nie masz prawa wtrącać się w moje życie i oczekiwać, że podporządkuję dla ciebie grafik. Tyle razy ci mówiłem, że przez romans z szefem NIE DOSTANIESZ NIC.
– W LEWO!!– wrzasnął, odwracając się do okna. Był roztrzęsiony, znowu płakał, ale teraz dużo głośniej.
Chciałem, żeby mnie nienawidził, żeby się ode mnie odciął, żeby nigdy więcej nie mówił żadnych bzdur o miłości.
Chciałem dla niego dobrze, a skoro tak było, nie mogłem mu pozwolić, żeby się na mnie rozczarował.
Trzeba było zostawić go już dawno.
Zatrzymałem się pod jego domem. Przez chwilę nie wychodził z auta.
– Wiesz co? Ty jesteś potwornym dupkiem. Oszukujesz i mnie, i siebie – mówił, wycierając zasmarkany nos w moją pieprzoną marynarkę. – I nie wierzę ci. Nie wierzę w ani jedno słowo, które powiedziałeś do mnie dzisiaj.
– A co z innymi dniami? – wyjdź już stąd, Jimin...
– Nie wierzę w ciebie takiego – załkał.
– Idź już.
– Dlaczego mi to robisz?
– Idź już!
Wyszedł. Stanął na chodniku zapłakany, wciąż na mnie patrząc. Odjechałem z piskiem opon.
📉
Kolejne dwadzieścia minut jechałem tymi samymi pustymi drogami. Zostawiłem Teslę przed firmą, bo nie miał kto podnieść szlabanu. Ochroniarze już wszystko pozamykali, ale dziwne, gdybym nie miał swoich kluczy.
Wszedłem do środka, wyłączyłem alarm i poszedłem schodami na ostatnie piętro, bo musiałem się przejść.
Mój gabinet wyglądał, jakbym padł ofiarą kradzieży. Zacząłem zbierać cały ten bajzel. Najgorsze, że nawet nie było warto go robić. Cała robota pochłonęła mi pół godziny, ale znalazłem w międzyczasie zagubioną łyżeczkę, ulubione pióro i kartkę z moimi zapiskami w przypływie weny twórczej.
Usiadłem na fotelu z puszką energetyka i założyłem skórzane rękawiczki. Wyciągnąłem telefon Jimina z szuflady. Tak jak się spodziewałem, miał blokadę, więc nie za bardzo było jak się czegoś z niego dowiedzieć. Podłączyłem go pod laptopa.
Po pięciu minutach skanowania komunikat o odmowie dostępu.
– Kurwa!
A więc jednak miał coś do ukrycia.
CZYTASZ
don' t u dare 》 bxb, jikook ✔
Fanfiction"W świecie wielkich korporacji nikt nie zbliża się do ciebie bezinteresownie. Im bliżej z kimś jesteś, tym więcej słabości mu pokazujesz." ☆。:*•.───── 🕛 🕛 ─────.•*:。☆ "Los" chciał, by Jeongguk w wieku dwudziestuczterech lat został szefem jednej z...