c h a p t e r 📈 o n e

2.5K 119 101
                                    

Dziesięć nędznych minut szukania kluczyków od auta. Do tego duże korki na drogach – a na deserek – uroczy wypadek i blokada na głównej. Każdy normalny pracownik zadzwoniłby w tym momencie do szefa i kulił przed nim ogon, ale nie ja.

Po co, skoro sam byłem szefem?

Chciałbym móc pochwalić się zaradnością i niebywałymi umiejętnościami zarządzania, skoro jako dwudziestoczterolatek mam całkiem niezłe korpo... jednak jestem z tych, co to ojciec ojca dorabiał się fortuny, a ja miałem okazję szybko to przejąć.

Gdyby nie mój jawny wyłudzacz danych na miarę i wzór Facebooka, kończyłbym już dobre studia i robił cokolwiek innego, byle nie siedzieć tu, kierując stadem baranów.

Byłem nadrzędnym dyrektorem i formalnym właścicielem koreańskich oddziałów JjunkoTalk – komunikatora takiego jak europejski Messenger. Jednak ten nasz miał coś w sobie, co Azjaci pokochali bardziej od Zuckerberga. Firma narodziła się gdzieś w garażu japońskiego bezrobotnego, Kazumy Watanabe, który nazwał aplikację od imienia dziewczyny, w której zakochał się bez wzajemności. To ciekawa historia, bo przeczytałem, że rok po bezproblemowej i obiecującej premierze rzucił się z wieżowca, na którym jego firma wynajmowała piętro.

Wtedy cała "produkcja" przeniosła się na Koreę Południową. Mój ojciec – świetny informatyk i kierownik niedużego przedsiębiorstwa został wchłonięty przez JjunkoTalk i dość szybko zbierał kolejne awanse. Dokładnie jedenaście miesięcy temu powinęła mu się noga. Dosłownie, bo spadł ze schodów i skończyło się to pęknięciem czaszki. Ostatnim co mi powiedział było: "mam zapis na wypadek śmierci, wszystko jest na ciebie. Idź do banku, w mojej szufladzie są dokumenty".

Nigdy nie byliśmy ze sobą emocjonalnie zżyci. Ojciec uczył mnie, żeby być twardym chujem i nigdy nie kierować się emocjami. Ale te słowa odbijały mi się od głowy przez kolejne minuty, gdy siedziałem naprzeciw niego w szpitalu. Odtwarzały się w pisku aparatury, zamieszaniu, krokach lekarzy, płaczu matki...

Zawsze mówił tylko o pieniądzach...

Zatrzymałem się przed szlabanem. Ochroniarz otworzył go od razu. Nie patrzył w moją stronę, bo trudno było nie rozpoznać sprowadzonej ze Stanów Zjednoczonych Tesli X. Zaparkowałem przodem i ruszyłem do budynku. W środku znowu waliło środkami czyszczącymi. Miałem ochotę udusić każdą ze sprzątaczek po kolei, bo z automatu zaczynały łzawić mi oczy.

Hyerin siedząca w recepcji, jakby to był jakiś hotel, skinęła lekko głową na mój widok. Nie było co liczyć na ukłony.

Czy mnie tu szanowano? Bywało różnie. Nowi pracownicy drżeli pode mną jak dziewice przed pierwszym seksem, ale ci doświadczeni i starsi potrafili mi się naprzykrzać.

Jeżeli mam być szczery, to kurewsko nienawidzę tej roboty. Gdyby mój CEO, Namjoon, nie był tak dobry w negocjacjach i nie znał angielskiego, to na jego biurku wylądowałoby wypowiedzenie w trzech egzemplarzach. W ogóle wszystkich bym stąd zwolnił, a na koniec siebie, drukując wypowiedzenie na pozłacanej kartce, obrzuconej workiem srebrnego brokatu.

Jedynym co mnie tutaj niejako trzymało (oprócz zer na koncie, na które patrzyłem w gorszych chwilach, gdy pocieszenie się butelką whisky nie starczało) był niedawno zatrudniony przeze mnie Creative Director.

Potrzebowałem świeżości w tym tandetnym komunikatorze. Czegoś lepszego niż klawiatury gifów ze spółkującymi żyrafami, zaproponowanymi przez tego poprzedniego kretyna, którego zwolniłem.

Wybrałem kilka dobrze napisanych CV, pomieszałem je i z zamkniętymi oczami wybrałem jednego pechowca, którego będę gnoić póki mi się nie znudzi.

I był nim Park Jimin.

Dwudziestoletni podlotek, świeży towar po liceum na kierunku informatycznym. Miał zrobione kilka kursów i rozbudowaną sekcję zainteresowań. Na rozmowie kwalifikacyjnej trochę za długo rozwodziliśmy się nad tematem Silicon Valley, kryminałów Miniera i miejscówek z dobrym alkoholem.

Myślę, że zatrudniłem go tylko dlatego, że mieliśmy wspólne tematy.

W sumie nie obchodzi mnie jak pracuje. Za dwa tygodnie ma przedstawić gotowy projekt nowego wyglądu chatu i wtedy się okaże, czy potrafi zarządzać i inspirować podwładnych. Jeśli się nie spisze, to nie jestem jeszcze pewien co z nim zrobię.

Na razie czekam na rozwój zdarzeń – moja typowa odpowiedź, gdy ktoś pyta mnie o zdanie na temat filmu, który ma fajny zwiastun, ale zaczyna się lipnie.

Nie umiem określić, czy Jimin był dobrym filmem. Coś się we mnie gotowało, gdy wchodził do firmy każdego ranka i kierował się od razu do kuchni, udając, że mnie nie widzi. W jego kroku i zachowaniu wyczuwałem pruderię. Na pewno wiedział doskonale jak działa na kobiety i niektórych facetów. Drażniło mnie to, że świadomie kokietował, udając, że się wstydzi.

Miał jasne, farbowane włosy, słodką twarz dzieciaka i usta wielkości całych Chin Ludowych. Nie poświęcałem swojego cennego czasu, żeby wyśledzić jego przeszłość, ale kilka certyfikatów musiał załatwić sobie tym wyglądem.

Kiedy zniknął za ścianą, przypomniało mi się, że szedłem do biura. Znowu zawaliły mnie dziesiątki śmieciowych umów, wśród których znajdowała się ta jedna, której potrzebowałem.

Rozsiadłem się wygodnie na fotelu prezesa i włączyłem komputer. Zwykle nim zaczynałem pracę, prosiłem sekretarkę o kawę, ale dziś nie miałem ochoty nawet na to. Problemy na drodze dość podniosły mi ciśnienie.

A jak już o ciśnieniu. Ledwie przyszedłem, a Namjoon wbił bez pukania, bo miał jakieś wieści. Pewnie złe.

– Jest problem.

Odchrząknąłem, patrząc na niego złowrogo.

– Dzień dobry, Jeongguk, jest kurwa problem – poprawił się, rzucając mi swojego laptopa na biurko.

Zmrużyłem oczy. Założyłem okulary i spojrzałem na ekran jeszcze raz... Niemożliwe!

– Zawołaj mi tu, kurwa, Park Jimina!


📈

No dzień dobry! Nie wiem jak udało mi się tak szybko obmyślić fabułę od początku do końca, wygrać walkę z opisem i okładką, i wyprodukować parę rozdziałów na zapas, ale!

Powracam z kompletnie niebanalnym, trochę męsko-wulgarnym i lekko-ciężko biznesowym Jikookiem!

Przedstawiam tu zupełnie innego Jimina, Jeongguka i tak w zasadzie zupełnie inną siebie. Mam nadzieję, że was nie zawiodę ❤

Zapnijcie pasy, będzie ostra jazda (nie mam na myśli wyłącznie seksu...)

📈 Yuuma_kun 📈


don' t  u  dare  》 bxb, jikook ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz