Dzień z panem Hoodem

829 13 3
                                    


- Zostawiłem syna samego w domu i zabrałem cię ze sobą, musi się udać.

Ale od początku.

Minęło kilka dni od randki z Joe. Od tamtego pocałunku, nie zmieniło się nic. Joe napisał tylko wieczorem, że było fajnie i musimy to powtórzyć. Ja również tak myślałam, jednak chyba nie czułam tego co on. Jakby, zrozumcie, ale w oczach chłopaka widziałam ekscytację, radość, spełnienie. Boję się, że on zakocha się, a ja tego nie odwzajemnię i złamię mu serce. Ale z drugiej strony, takie sytuacje się zdarzają, prawda? Z tymi myślami wyszłam na balkon zapalić. Usłyszałam dzwonek telefonu, więc się powstrzymałam.

- Pan Hood, dzień dobry!

- Cześć Crystal, mam do ciebie sprawę. Muszę dzisiaj załatwić coś ważnego, a z zaufanych mi źródeł wiem, że nie ma cię w szkole. Chciałabyś mi towarzyszyć przez cały dzień, będę cię potrzebować. Oczywiście za odpowiednim wynagrodzeniem

Zgadza się, że nie ma mnie dzisiaj w szkole. Zaspałam na dwie lekcje, a miałam pięć, z czego dwa wfy. Odpuściłam sobie. Mamy i tak nie ma w tym tygodniu domu, wyjechała w podróż służbową. Przyjęłam ofertę pana Hooda

- Zgoda, wyjdę tylko z psem i za jakąś godzinę byłabym gotowa

- Za 45 minut przyjadę, ubierz coś wygodnego – odparł i rozłączył się. Wiedząc, że mam mało czasu, wzięłam psa i poszłam z nim do lasu zapalić. Zostało 30 minut, okej. Wykąpałam się, założyłam bieliznę, szare jeansy typu mom, szarą bluzę i jasnoróżowe buty. Włosy uczesałam w wysokiego kucyka i nałożyłam makijaż. Zakładając kurtkę usłyszałam dźwięk klaksonu, zakluczyłam drzwi i wyszłam. Wsiadłam do samochodu mojego sponsora i zabrałam głos:

- Nie wiem skąd ten pośpiech, ale mam nadzieję, że wstąpimy chociaż na kawę – Hood zaśmiał się na moje słowa

- Owszem, zdążymy też na jakiś obiad i drobne zakupy. Kupimy kilka rzeczy Crystal

- Okej – odparłam rozsiadając się na fotelu i patrząc za szybę. Obserwowałam krajobraz za szybą. Drzewa bez liści, trawa pokryta śniegiem. Kilka ptaków siedziało na drzewie budując gniazdo. Czy wiedzieliście, że ptaki znajdują partnera na całe życie i są z nim ponad wszystko? Samice potrafią nawet wyrzucić z gniazda własne dzieci, aby było miejsce dla samca. Chciałabym poznać kiedyś osobę dla której będę jej samcem, czy coś. Oczywiście bez wyrzucania dzieci.

- Calum, ale minęliśmy już wszystkie kawiarnie, jesteśmy właściwie za miastem

- Wiem Crystal, wstąpimy na kawę na stacje benzynową, wyjeżdżamy za miasto.

- Ale czemu? Panie Hood, nie tak się umawialiśmy...

- Wiem Crystal, ale zapłacę ci za wszystko. Poza tym, nie mówiłem gdzie będziemy jechać, a ty nie pytałaś, więc nie jestem ci nic winny

W sumie miał rację. Nie pytałam, bo sądziłam, że pojedziemy do galerii albo na jarmark, cokolwiek. Chwilę później zatrzymaliśmy się na niewielkiej stacji benzynowej z barem obok

- Chodź dziewczyno, tutaj mamy zebranie

- Zebranie? O czym pan do mnie w tej chwili mówi, chcę do domu! – bałam się. A co jeżeli zaufałam mu, a on chce mnie sprzedać do niemieckiego burdelu? A chciałam zostać na święta w domu...

- Posłuchaj Crystal, dowiesz się zaraz wszystkiego, proszę, musisz mi zaufać, obiecuję, że będzie to niebezpieczne, ale ufam ci

- Czemu pan mi ufa aż tak?

- Zostawiłem syna samego w domu i wziąłem cię ze sobą, musi się udać – odparł śmiejąc się. No tak zrozumiałam tą jego aluzję. Miał zbuntowanego syna, który tak naprawdę w każdej chwili może prowadzić orgię w tym mieszkaniu albo plantację marihuany. A kiedyś odbyłam jedną rozmowę z panem Hoodem w samochodzie:

Lovely Sponsoring // Calum HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz