Za dokładnie 58 minut przyjedzie po mnie George, a ja jestem w kompletnej rozsypce. Po obiedzie chciałam się zdrzemnąć, no i mi się trochę przysnęło. Dlatego teraz szukam na gwałt czegoś do ubrania. Całe szczęście, że mam umyte włosy. Postanowiłam nie stroić się za bardzo. Po pierwsze, nie chcę wzbudzać podejrzeń mamy, a po drugie, mój "szef" nie rozkazał, bym ubrała coś specjalnego. Postawiłam na spodnie w kratę i czarne body. Przejechałam ostatni raz pomadką po ustach, gdy dostałam smsa od Georga. - Wychodzisz już? - zapytała mnie matka przy drzwiach. "Nie, zakładam buty, żeby pochodzić po domu, tak dla zabawy": pomyślałam. - Tak, Jacob z Vicky na mnie czekają na przystanku. Jedziemy do kawiarni - powstrzymałam się od uwolnienia swoich myśli i rzuciłam jakąś wymówką na do widzenia - Dobrze, uważajcie na siebie i pozdrów ode mnie Victorię. Powiedz, że jej ostatnie ciasto było pyszne - kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam. Pieczenie to była taka mała pasja Vicky. Co tydzień jeździła do babci na wieś, gdzie tworzyła kulinarne cuda. Zawsze przynosiła mojej mamie kawałek ciasta, bo jak to mówiła: "Pani Blake, upiekło mi się za dużo, babcia nie je słodyczy, a ja mam całą blachę w domu". Lizuska. - Pa, wrócę wieczorem! - krzyknęłam wychodząc z domu. Z tego co wiem z smsa, George będzie czekać dwie uliczki od mojego adresu zamieszkania, żebym nie miała problemów czy coś. Miłe z jego strony, że o tym pomyślał. Swoją drogą, George jest starszy od mojego szefa, a kazał mi do siebie mówić po imieniu, co mi zupełnie nie przeszkadzało. Wydawał się być dorosłym facetem z duszą dziecka. - Dzień dobry panienko Crystal! - usłyszałam, gdy otworzyłam drzwi do czarnego bmw. - Dzień dobry George, co u ciebie słychać? - zapytałam miło mężczyznę - Wszystko w jak najlepszym porządeczku, mój uroczy gołąbeczku - odpowiedział nucąc piosenkę z radia. Zaśmiałam się na jego odpowiedź i odwróciłam głowę w stronę okna. Podziwiałam miasto. Zwracałam uwagę na najdrobniejszy szczegół. Na każdy postawiony śmietnik, na każde posadzone drzewo, na każdą wywieszoną reklamę. Miasto było proste, niewiele różniące się od innych. Jednak nie mogłabym porzucić tego miejsca. Przyciągało mnie jak magnes. - Jesteśmy na miejscu panienko - z obserwacji wyrwał mnie głos kierowcy - George, mam prośbę - zwróciłam się do mężczyzny. Gdy widziałam, że czeka na dalszą moją wypowiedź, zaczęłam - czy mógłbyś mówić mi po imieniu? Czuję się zakłopotana, gdy ja mówię ci po imieniu, a ty... - Ależ panienko, to znaczy Crystal, oczywiście, że mogę - uśmiechnął się serdecznie - wejdźmy do środka. Wchodząc do klatki rozejrzałam się jeszcze raz po znanym już miejscu. Tutaj na pewno nie mieszkały biedne osoby. Nawet klatka schodowa wydawała się być jakby ze złota. Gdy doszliśmy do odpowiednich drzwi, te otworzyły się gwałtownie prawie mnie uderzając. Na szczęście szybki refleks Georga uchronił mnie przed złamanym nosem. - Ah, George to ty! Przepraszam jeśli cię wystraszyłem, śpieszę się, już pójdę! - usłyszałam nieznany mi wcześniej głos. Był... ładny. Męski, poważny i niski ale zarazem pełen troski i czegoś jeszcze... - George, Crystal, wejdźcie. Napijecie się czegoś ? - głos pana Hooda przywrócił mnie na ziemię. Nicholas POV Cholera! Tak się spieszyłem, że prawie złamałem Georgowi nos, a na ulicy o mało nie potrąciłem jakiejś pary zakochanych. A wiecie czemu? Bo mój przyjaciel debil - Luke - wymyślił sobie meczyk w FIFE z kolegami z drużyny. Mimo, że nie byłem jednym z nich, to znałem ich i często razem imprezowaliśmy. Kiedyś nawet z jednym z nich - Aaronem - zaliczyliśmy tą samą laskę na imprezię. Oczywiście w odstępach czasowych. No i ja byłem pierwszy. Zatrzymałem się na parkingu przed blokiem Luke'a i z pośpiechem wszedłem na górę. Bez pukania otworzyłem drzwi i wbiegłem do salonu, gdzie wszyscy na mnie czekali. - Siema stary! - powitał mnie Luke - usiądź i odsapnij, i tak czekamy jeszcze na Aarona - poradził mi - Pan Wenera się jak zawsze spóźnia? - zapytałem, chociaż znałem odpowiedź - bzyka jakąś panienkę w męskiej łazience w galerii? - zaśmiałem się a chłopacy mi zawtórowali. To był nasz wewnętrzny żart, znaliśmy go tylko my. Na wycieczce w pierwszej klasie podczas czasu wolnego w galerii poznał jakąś Amerykankę. Mieli na siebie niezwykłą ochotę, a że nasz dżentelmen nie miał co do zaproponowania pięknej pani, wepchnął ją do męskiej kabiny. Na jego nieszczęście w tej samej łazience załatwiał się nasz profesor od fizyki, który zobaczywszy Aarona w dwuznacznej sytuacji poprosił o zmianę klasy. Zaśmiałem się na wspomnienie o historii z wycieczki zapalając papierosa. Wziąłem pierwszego bucha, i go powoli wypuściłem. Męczyła mnie jedna sprawa. Gdy wychodziłem z domu i prawie uderzyłem w ochroniarza mojego ojca on chciał się obronić przed uderzeniem drzwi. Jednak jedną rękę miał wolną, a drugą trzymał drzwi, ale nie blisko twarzy. Raczej wyglądał tak, jakby uchronił kogoś przed uderzeniem tych drzwi. Kogo jednak? Nie zauważyłem nikogo więcej oprócz niego, ale na pewno ktoś z nim przyszedł. Kim była osoba, którą osłonił George? Crystal POV Po całej akcji z drzwiami, weszliśmy z George'm do salonu pana Hooda. Na stoliku stały dwie szklanki wody, spodziewam się, że dla mnie i dla ochroniarza Hooda. - Dziękuję George, możesz już wracać do domu - głos mojego pracodawcy dobiegł zza ściany. Czyli myliłam się co do szklanek. Staruszek tylko skinął głową, pożegnał się ze mną i opuścił posiadłość Hooda. - Dobrze, więc... - Po co przyszłam? - zabrałam głos. Spojrzałam szybko na minę Hooda, był zdezorientowany, a ja chyba zbyt odważna - ja wiem, podpisaliśmy umowę, jestem pana własnością, muszę być panu podporządkowana... - Po pierwsze Crystal, nie jesteś rzeczą, więc nie możesz być czyjąś własnością. Po drugie... dziecino, ty naprawdę myślałaś, że ja chcę cię w jakiś sposób wykorzystać? Rzucić na kanapę i wypieprzyć? - otworzyłam szerzej oczy na jego słowa - oh, przepraszam za słownictwo... Owszem, jesteś mi potrzebna, ale nie do zaspokajania swoich potrzeb - powoli wstał i kierował się w moją stronę - oprowadzę cię po domu, chcę ci pokazać co i jak... - Ja... ja, przepraszam, panie Hood, myślałam, że sponsoring to... to coś innego, byłam gotowa... - Wiem czym jest sponsoring - przerwał mi gwałtownie - ale uwierz, że gdybym chciał, bym zapoznał się z kobietą w swoim wieku. Ogłoszenie zamieściłem na stronie, którą czytałaś, ponieważ łatwiej było mi znaleźć tam kogoś do pomocy - wyjaśnił spokojnie mój pracodawca - a teraz chodź, pokaże ci mieszkanie i zakres twoich obowiązków. Nicholas POV - I co lamusie, klękaj przed paneeeeem! - wykrzyknąłem w stronę Luka, którego po raz trzeci już ograłem w FIFĘ. Dochodziła już 19, postanowiłem, że zapalę ostatniego papierosa na dzisiaj i pojadę do domu. Wyszedłem na balkon i odpaliłem fajkę. Z okazji, że byłem sam, wszedłem na Tindera. Ostatnio mam ochotę na seks, a najbliższa impreza jest dopiero w piątek u Alana. - Czyżby nasz Imperator Podrywu próbował kolejnej bajery na Tinderku? - odwróciłem się na dźwięk znanego głosu. Aaron podszedł do mnie z piwem w ręku - chcesz? - Nie, dzięki, prowadzę - odmówiłem chowając telefon do kieszeni - będziesz w piątek? - zapytałem, jednak widząc jego zakłopotanie dodałem - no u Alana, w piątek jest impreza. - Zobaczę, może pojadę do rodziny - odpowiedział wzruszając ramionami. Rodzina Aarona mieszkała w Adelaide, chłopak pomieszkiwał tu u babci. Uważał, że tutaj może osiągnąć więcej, ale przyjechał też za bratem, który jest lekarzem w pobliskim szpitalu. - Rozumiem - kiwnąłem głową - muszę już spadać, trzymaj się - przybiłem z nim piątkę i poszedłem. To samo zrobiłem z pozostałymi chłopakami i wyszedłem od Luka. Poszedłem do samochodu i otworzyłem drzwi. Zamknąłem i wziąłem telefon do ręki. Jedno nowe powiadomienie z Tindera, zaraz sprawdzę, jakie plany szykują mi się na dziś wieczór... Crystal POV Wracałam właśnie do domu. W komunikacji miejskiej myślałam o tym, jak dobrze trafiłam. Mam bardzo dużo płacone, a zakres moich obowiązków... W głębi duszy myślę, że pan Hood mi zaufał, a ja nie mogę tego spierniczyć. Fakt, że przyrządzanie kolacji i drinka nie jest wymagający, ale skąd on może wiedzieć, czy nie dosypałam mu arszeniku czy czegoś... Oprócz tego muszę zajmować się jego biurem. Wszystkie faktury, dokumenty, akta posprawdzać, a w razie pomyłki - poprawić. Porządkowanie w kolejności alfabetycznej, sprawdzenie nowych klientów, byłam jak jego osobista asystentka. Raz w tygodniu mam jeździć z George'm na zakupy, na których będę mogła kupić co mi się tylko spodoba! A, no i oczywiście muszę zadbać o garderobę i mieszkanie pana Hooda kupując mu modne ubrania czy nowe dodatki. Myślałam, jak dobrze trafiłam nie musząc robić niechcianych przeze mnie rzeczy.
Około 20 byłam w domu. Położyłam się i zasypiając myślałam tylko o piątkowej imprezie u Alana. Muszę tylko przekonać jeszcze mamę, by pozwoliła mi iść. A może i nie? Czy od dzisiejszego dnia moje życie się zmieni? ################################################################################
Ostatnie rozdziały są bardziej opisowe, ale akcja jeszcze będzie się działa ;) Jeżeli macie jakieś pomysły lub chcecie się podzielić swoją opinią, serdecznie zachęcam. Do zobaczenia!
Stwierdziłam, że dorzucę kolejny rozdział w ramach wdzięczności, że czekaliście
:) <3
CZYTASZ
Lovely Sponsoring // Calum Hood
Hayran Kurgu- Podpisujemy ? - zapytał mężczyzna - Tak, podpisujemy - odpowiedziałam i wzięłam długopis od mężczyzny. Jednak nie dawało mi spokoju przenikliwe spojrzenie jego... >>Opowiadanie zawiera dużo scen erotycznych i brutalnych, więc czytasz na włas...