Concrete Jungle

303 10 1
                                    


- I ostatni serw. 24 – 21 dla liceum z Melbourne.

Wygrywałyśmy. Ostatnia zagrywka i mecz był nasz. Okazało się, że nie było tak ciężko, a drużyna Nowego Yorku zmieniła swój skład. Byłam na ławce rezerwowych. W pierwszym i połowie secie grałam i dawałam z siebie wszystko ale jak na każdego i na mnie przyszła pora, żebym się zmieniła. Obecnie piłka meczowa była w rękach Daisy, która w skupieniu przyglądała się jej. Podrzuca, uderzenie, piłka leci, iiiiiiii... niestety siatka. Z dziewczynami westchnęłyśmy, niestety trener Horan nie był tak spokojny.

- Sędzia! Czas dla mnie! – krzyknął nasz trener – Daisy co jest? Myślałem, że sobie poradzisz!

- Trenerze mój palec – powiedziała dziewczyna – albo nie jest do końca wyleczony albo coś ale nadal boli – dokończyła spoglądając na mnie. No tak. Jakiś czas temu to ja jej wybiłam tego nieszczęsnego palca. Puściłam zawstydzona wzrok na swoje buty. Czekałyśmy na decyzję trenera. Wynik wskazywał 24 – 22 dla nas. Jeden punkt wystarczyłby żeby zakończyć rozgrywkę – Blake na odbiór. Twoja szansa – myślałam, że się przesłyszałam. Obojętnie pokiwałam głową, zdjęłam bluzę i weszłam na boisko. Jane trzymała za mnie kciuki na ławce. Gdy tylko przekroczyłam linie boiska usłyszałam piski i krzyki z trybun. No tak. Cały mecz obserwowali nas chłopacy. To było słodkie z ich strony, ale z drugiej – bardzo stresujące dla nas. No cóż. Weszłam na pozycję Daisy. Zabrzmiał gwizdek, a dziewczyna z przeciwnej drużyny podrzuciła piłkę. Kręciła się bardzo mocno i zmierzała w moim kierunku. Chociaż chwila... dziewczyna skróciła, a piłka spadła prawie 2 metry przede mną. Znaczy prawie spadła. Gdy zauważyłam, że dziewczyny nie kwapią się do odbicia jej, zerwałam się i podłożyłam rękę. Uratowałam sytuację dosłownie 30 cm nad ziemią. Podbijając byle jak piłkę zmusiłam rozgrywającą do nachylenia się i odbicia jej dołem. Ta bardzo dobrze wykonała swoją robotę i został tylko atak Victorii i jesteśmy w domu. Victoria uderzyła, a piłka odbiła się od bloku przeciwniczek i wypadła na aut! 25 – 22 dla nas! Udało się! Wraz z gwizdkiem zakończającym rozgrywkę, zaczęłyśmy piszczeć i skakać. Chłopacy ze szkoły zbiegli z trybun i podeszli do nas. James wziął Jane w ramiona i ją obkręcił, Scotty zaczął piszczeć z dziewczynami, a Nicholas gratulował każdej z nich. Chwilę nawet rozmawiał z Daisy. Stałam z boku sama czekając na cud, gdy poczułam wielkie dłonie zasłaniające moje oczy.

- Na pewno to nie Nick, bo stoi kilka metrów przede mną – powiedziałam głośno. Osoba za mną się tylko zaśmiała – nooooo, kto to – jęczałam zdesperowana

- Nie wiem kim jest Nick, ale mam nadzieję, że mi o tym opowiesz – odpowiedział głos za mną, na który moje ciało zareagowało zdezorientowaniem i przerażeniem. Odwróciłam się powoli w kierunku chłopaka przyklejając fałszywy uśmiech na twarz – kiedyś bardziej cieszyłaś się z niespodzianek Cri

- A ty jako jedyny nazywałeś mnie Cri – odparłam przytulając chłopaka – witaj Max.

Max był prawie moim byłym chłopakiem. Nie zdziwił mnie jego widok w Nowym Yorku. Chłopak był w wieku Alana, tylko w przeciwieństwie do niego nigdy nie porzucił siatkówki i teraz zdobywa międzynarodowe kontrakty i sukcesy. Właśnie to mnie w nim pociągało: był dupkiem, ale był ambitny i potrafił w porę się ogarnąć.

- Co tu robisz? Co słychać? Z Kim przyjechałaś? Co u rodziców? – Max zaczął zalewać mnie falą pytań

- Spokojnie, powoli, nie ucieknę – zaśmiałam się

- No nie wiem, bo za jakieś pół godziny dają darmowy poczęstunek. W tym alkohol.

- To muszę się spieszyć – powiedziałam otwierając szerzej oczy, na co chłopak się jedynie zaśmiał

Lovely Sponsoring // Calum HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz