BAL

323 10 0
                                    


Dzisiaj bal. Siedziałam właśnie na łóżku przeglądając makijażowe inspiracje. Dwa tygodnie temu, gdy Hood odebrał mnie pijaną od Scotta, płakaliśmy razem. Dowiedziałam się o jego mamie i o tym mężczyźnie. Pierwszy raz widziałam jak Nicholas płacze. Było mi przykro z powodu jego trudnej sytuacji w rodzinie. Było mi żal pana Hooda. Nie wyobrażam sobie co musiał czuć wiedząc, że jego żona go zdradza. Porozmawialiśmy tez o jego problemie z agresją. Obiecał, że się poprawi, zmieni. Dla mnie. Dla nas.

Miałam wybrana kreację na bal. Była to czerwona sukienka do połowy ud. Miała dekolt w serek zrobiony z koronki. Pod biustem materiał był już tiulowy i rozchodziła się. Wyglądałam trochę jak baletnica, gdy tylko się zakręciłam, ona kręciła się razem ze mną. Do tego dobrałam czarne lakierowane szpilki z czerwoną podeszwą. Były dosyć wysokie, ale ćwiczyłam w nich chód. Włosy prawdopodobnie zakręcę w mocne fale, a makijaż... jeszcze nie wiem. Po chwili zawibrował mój telefon. Dzwoniła do mnie Jane na FaceTime'ie:

- Dzień dobry cukiereczku – powitała mnie

- Cześć kluseczko – odpowiedziałam – co tam?

- A nic tak zadzwoniłam. Masz już pomysł na makijaż?

- Właśnie szukam, ale zobaczymy.

- A do kogo w końcu idziesz?

- Do Victorii – odparłam

- Już myślałam, ze do Natalie – zaśmiała się dziewczyna, a ja zgromiłam ją wzrokiem. No tak. Na stypie chwilę rozmawiałam z córką Tegan, która jak się okazała jest makijażystką. Z wielkim uśmiechem zaproponowała mi, żebym się u niej pomalowała, jednak ja z klasą i grzecznie powiedziałam, ze się zastanowię. Tak wyszło, że szłam do naszej szkolnej kapitan, która posługiwała się pędzlem tak dobrze jak piłką.

- Daj mi spokój Jane – westchnęłam – a ty jak tam? Masz coś?

- Tak i chyba maluje się sama... ale nic nie powiem! Spotkamy się na balu.

- Idziesz z Jamesem?

- Jasna sprawa – zaśmiał się

- A wiesz czy będzie Scotty?

- Chyba go nie będzie – odparła – jego bal, tak jak i nasz, jest tak właściwie za rok, a on nie chce robić szumu w szkole i zabierać ze sobą chłopaka.

- No kumam – powiedziałam. Dostałam smsa.

Od Ian:

Cześć blondi ;) Dawno nie rozmawialiśmy, masz teraz czas?

Do Ian:

Jasne, daj mi 5 minut.

- Jane – zaczęłam – kończę. Ian chce pogadać i sama rozumiesz.

- Jasne, kumam. Do 20?

- Do 20. Na razie!

Zadzwoniłam do Iana na FaceTime'ie.

- Cześć młody – uśmiechnęłam się jednak mój wzrok spoważniał, gdy zobaczyłam bandaż na jego głowie – matko, Ian! Co ci się stało?

- A to – westchnął pokazując na swój opatrunek – biłem się z kolegami. Totalnie dla fun'u. Jeden z nich przypadkowo uderzył mnie w skroń i tak się stało.

- Musisz odpierdalać nawet w szpitalu?

- Na odwyku kochanie, na odwyku – przekręciłam oczami – a co u was?

- Dobrze – skłamałam. Ale co miałam powiedzieć? – Alan podobno jest z Alice, Scotty znalazł chłopaka w Rockhampton, Jane dalej jest z Jamesem... nic nowego

Lovely Sponsoring // Calum HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz