Three Boys, One Prize

1.4K 24 0
                                    


Do nowej szkoły chodzę już dwa tygodnie. Na razie nie mam żadnych problemów, puste lale się do mnie nie doczepiły, a koszykarze, czyli sportowa duma naszej szkoły, mnie nie podrywają. Nie to, że mieliby, ale no, sami rozumiecie...

Na całe szczęście dzisiaj jest piątek, co oznacza wolne popołudnie, chillera utopia. No chyba że zadzwoni Calum... Co do pana Hooda, jest fantastycznie. Dogaduje się z tym człowiekiem na każdej możliwej płaszczyźnie, już nawet jesteśmy na TY. Opowiada mi dużo o swoim synu i jak mam być szczera, jest mi go trochę szkoda. Z jego opowieści bowiem wynika, iż jego syn jest dość hmm... zbuntowany. Czasami dodam panu Hoodowi otuchy, podniosę go na duchu. Po wszystkim co przeżył, nie zasługuje na dodatkowy ból. Wstydziłam zapytać się go wprost, więc poszperałam w Internecie. Pierwsze artykuły ukazywały informacje o śmierci jego żony, kolejne o teoriach spiskowych. Ludzie nigdy nie przestaną mnie zadziwiać. Niektóre z nich opisywały jedną z „ochroniarskich" porażek pana Hooda; kilka lat temu miał ochraniać pewne prywatne przedszkole w Townsville, wiecie dzieciaki samych szych miasta, prawników, lekarzy, sędziów. Niestety przez nieuwagę jego ludzi do budynku wtargnął uzbrojony mężczyzna. Udało mu się postrzelić dwie nauczycielki, woźną oraz niestety jednego z wychowanków przedszkola. O ile kobiety wyszły z tego cało to dziecko zmarło. Miała to być zemsta na jednym z sędziów za wydany wyrok. Pan Hood obwiniał siebie za wszystko. Wziął syna i żonę i wyjechał do Melbourne rozpoczynając nowe życie i znajdując nowych przyjaciół i zakładając firmę tutaj.

- JA CHCEEEE SPAAAAAAĆ! – ziewnęła moja koleżanka z ławki Jane. Znałam Jane już wcześniej, chodziłyśmy razem do przedszkola, więc nietrudno było nam się z powrotem zaprzyjaźnić. Większej wariatki niż ona nie poznacie, przysięgam. Ale uwielbiam ją; jej poczucie humoru, wsparcie, wyrozumiałość i sposób bycia. A, zapomniałam wspomnieć. Co do Vicky i Jacoba... nie utrzymuje z nimi żadnego kontaktu. Obiecaliśmy sobie, że moje przeniesienie nic nie zmieni, że pozostanie jak było, ale szczerze, chyba nikt z naszej trójki w to nie wierzył. Nie brakuje mi ich. Nie chcę wyjść na sukę czy coś ale dopiero ta przerwa od nich dała mi do zrozumienia, że nie do końca byłam sobą. Że starałam się otworzyć, powiedzieć coś, ale chyba nie do końca mogłam. Czułam jakbym miała na sobie swego rodzaju blokadę i bałam się jak zareagują. Przy Jane czuję pełną swobodę i wiem, że mogę jej powiedzieć o wszystkich i wszystkim. Jest jeszcze Scotty. Znam chłopaka ledwo miesiąc, ale dogaduje się z nim wspaniale. Często gdzieś razem wychodzimy, wygłupiamy się, obgadujemy chłopców. Kontakty z mamą też mi się polepszyły. Już się nie kłócimy jak dawniej, wiadomo, zgrzyty są, ale mija chwila i odchodzą w zapomnienie. Wreszcie czuje się jak normalna nastolatka.

- Zamknij się wariatko – odpowiedziałam na jej ziewnięcie. Dziewczyna jedynie spojrzała się na mnie i położyła głowę na ławce. W tym momencie drzwi do sali otworzyły się a przez nie wszedł nasz dyrektor wraz z jakimś chłopakiem.

- Dzień dobry, droga klaso! Wraz ze mną, jak widzicie, mamy nowego ucznia. Będzie uczęszczał do waszej klasy, proszę przywitajcie go miło – oznajmił dyrektor i wyszedł. Chłopak był całkiem przystojny: szatyn, niebieskie oczy, ślad po świeżym goleniu oraz szerokie ramiona. Wszedł do klasy pewnym krokiem i zajął miejsce tuż za mną i Jane.

- Dzień dobry chłopaku! A może zechciałbyś się przedstawić klasie? – zapytała nasza historyczka

- A tak, sorry – oznajmił chłopak i odłożył trzymany przez niego telefon – nazywam się Ian Hemmings, mam 17 lat, i tak poszedłem do szkoły rok wcześniej dlatego jestem tu z wami. Mieszkam w tym mieście i w poprzedniej szkole byłem w drużynie piłki nożnej – i usiadł

- Krążą plotki, że wyrzucili cię bo pobiłeś innego chłopaka z drużyny, to prawda? – odezwał się głos z końca Sali

- Daisy! – skarciła ją nauczycielka

Lovely Sponsoring // Calum HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz