Walentynki

476 13 0
                                    


Jane POV

Siedziałam właśnie z Jamesem na kanapie w jego salonie i oglądaliśmy film. Było jednak widać, że ani jego ani mnie on nie obchodził. Ja myślałam o nim i o Peterze... staram się zapomnieć o nim, ale on cały czas do mnie pisze, dzwoni, nie chce, bym o nim zapomniała. Im bardziej zbliżam się do Jamesa, tym bardziej się w nim zakochuje, ale nadal między nami jest ta bariera, pewnie przez moje uczucie do Petera. Nie moja wina, że za szybko przywiązuje się do ludzi. Mam nadzieję, że niedługo sytuacja się zmieni.

- Hej, przełączamy na coś innego? – zagadnęłam po chwili

- Jak chcesz piękna – odparł chłopak i oparł się o kanapę

- O czym myślisz? – wypaliłam

- Szczerze? O nas – odpowiedział przytulając się do moich nóg – Jane, ja zdaje sobie sprawę, że możesz czuć coś do Petera, ale ja nie wiem jak mam postępować. Nie wiem, czy mam drogą wolną do ciebie, czy jednak zostaje mi zablokowana. Chciałbym z tobą być księżniczko, ale ile mam czekać? – miał rację. On nie będzie wiecznie czekać jak ja się zdecyduje. Prawda, że skoro zakochiwałam się w nim to przestałam kochać Petera, ale nadal pozostaje garstka uczuć: sentymentu, miłości, pierwszego razu... Jestem ryzykantką, chociaż tego nie widać, większą niż Crystal, ale za bardzo zależy mi na Jamesie, żebym aż tak ryzykowała naszymi uczuciami.

- James – zaczęłam strzepując głowę chłopaka z moich nóg i siadłam przed nim – czuję coś do ciebie. I wiesz o tym, więc nie przyznaję tego pierwszy raz. Z dnia na dzień zakochuje się w tobie bardziej i bardziej. Myślę o tobie coraz częściej i więcej. Nie jestem w stanie tego opisać, ale czuję, jakbym ponownie się zakochiwała. W tobie Irwin – powiedziałam, a chłopak patrzył na mnie z nadzieją – chciałabym, żebyśmy spróbowali.

Chłopak przybliżył się do mnie i czekał na pozwolenie pocałowania mnie. Sama wpiłam się w jego usta, a on pociągnął mnie za sobą, że siedziałam na nim okrakiem. Całowaliśmy się bardzo namiętnie, chłopak jeździł rękoma po moich plecach. Powoli zdejmowałam jego koszulkę i nacisnęłam biodrami na jego krocze na co jęknął. Wbił się w moje usta bardziej, na co także jęknęłam. Pozbawiłam go koszulki, a on obrócił nas tak, że teraz on górował nade mną. Przyssał się i kąsał moją szyję, a w jednym miejscu zrobił mi malinkę. Zdejmował ze mnie bluzę, gdy drzwi mieszkania otworzyły się.

- Starszak wrócił! – rzucił Thomas na wejściu

- Gówniak w domu – westchnął James. Skrępowana nałożyłam na siebie bluzę i usiadłam w rogu kanapy. Tak a propo, o ciekawy sposób komunikacji. Irwinowie od lat używają tego wchodząc do domu, no a od momentu przynajmniej kiedy Ashton przyłapał Thomasa z pierwszą dziewczyną. Od tamtej chwili jest tylko: „Tata wrócił", „Starszak wrócił" lub „Gówniak wrócił". Naprawdę kreatywnie. Thomas wszedł do salonu, gdzie Irwin jeszcze stał bez koszulki.

- O matko – powiedział i odwrócił głowę – nie chciałem wam psuć zabawy – powiedział – chociaż z nim Jane, to byś miała jazdę na zapałce – zaśmiał się, na co James rzucił go koszulką. Siedziałam tam zawstydzona, ale śmiałam się – zjecie płatki?

- Nie, nie, nie, nie, nie – powtarzał James i wziął mnie za nadgarstek – my idziemy z Jane do mnie – powiedział i wszedł na schody.

- Tata wrócił! – rozległo się na korytarzu

- Chuj, jednak nie do mnie – powiedział James pod nosem i wrócił ze mną na kanapę.

- Czy ja wam w czymś? – zapytał Ashton wchodząc do salonu i patrząc się na nas – a nie, Thomas grzeje mleko w mikrofali, więc tym razem to nie ja – powiedział uśmiechnięty i powędrował do łazienki. Śmieszna rodzinka

Lovely Sponsoring // Calum HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz