¥Shoto pov¥
D: Hej młody...(ziew) już w porządku.
Nie wiedziałem ja zareagować po tych słowach. Przecież to mógł być jakiś głupi żart, a sweter mógł mu ukraść, albo mogli zabić...
D: Boisz się co? To zrozumiałe, jednak jak nie chcesz rozmawiać to ja w taki razie pójdę...
Sh: Cz- czekaj...
Odparłem mimo, że mówiłem cicho to Dabi... Touya... ten człowiek to usłyszał.
D: Dobrze, ale ja nie chcę, abyś się mnie bał... nie po to tu przyszedłem, żeby straszyć cię tak jak je*ane, palące się gówno...
Kiedy to usłyszałem cicho się zaśmiałem i postanowiłem wyprostować nogi i spojrzeć na niego... siedział jakieś 3 metry ode mnie i patrzał na mnie, jednak patrzał bardzo przyjemnie.
D: To mam zostać czy nie?
Zapytał i wstał, ja jednak nie wytrzymałem pobiegłem do niego i najpierw go przytuliłem, a potem zacząłem płakać, drzeć się na niego i uderzać pięściami w klatkę piersiową mojego o głowę wyższego... brata.
Sh: ty jeb*ny ch*ju! Zostawiłeś mnie! Miałeś wrócić! Obiecałeś! O- bie- ca- łeś!
D: Hej młody, ale teraz tu jestem. Teraz jesteś bezpieczny i teraz możemy porozmawiać.
¥Dabi pov¥
D:Hej młody, ale teraz tu jestem. Teraz jesteś bezpieczny i teraz możemy porozmawiać.
Dokładnie to postanowiłem mu powiedzieć... Od razu go do siebie przytuliłem i usiadłem z nim na trawię. Zacząłem go delikatnie kołysać, aby się zaczął uspokojać... udawało się mi to. Cóż nadal pomaga mo to samo na stres.
Sh: To... jak ja mam na Ciebie mówić?
D: A jak chcesz młody... a tak w ogóle to chciałem ci coś powiedzieć.
Sh: O co chodzi... Touya?
Ahhh miałem nadzieję, że będzie mówił mi ,,Dabi" jednak myliłem się...
D: Gejostwo to norma w naszej zje*anej rodzince...
Sh: O czym ty mówisz?
W tym momencie wyszedł z mojego uścisku i usiadł naprzeciwko mnie po turecku... Tak jak Tomuś ostatnio.
D:No wiesz... to, że biorę ślub nie znaczy, że z dziewczyną...
Sh: Co ty pie*dolisz Touya?!
D: Haha przekonasz się...
Sh: Aha... czemo Fuyu i Natsu nie mogą o tobie wiedzieć?
D: Oni są tacy trochę... inni? Może tak to nazwę jednak mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza?
Sh: A czemu miałoby?
D: Nie wiem! Zakochałeś się w brokule i masz jakieś dziwne biuro w piwnicy... po tobie można się wiele spodziewać.
Powiedziałem i tak jak to miałem w zwyczaju uśmiechnąłem się zadziornie.
Sh: Ha-ha-ha bardzo zabawne...
Rozmawialiśmy jeszcze chwile, aż zadzwonił telefon Shoto¥Shoto pov¥
Rozmawialiśmy i było nam przyjemnie jednak nagle zadzwonił ten je*any piernik. I ch*j tyle z miło spędzonego czasu.
Sh: Czego?
En: SHOOOTOOO! DO DOMU!
Sh: A spieprzaj. Nie wracam narazie więc zamknij ryj bo tak się drzesz, że ludzie w promieniu kilometra cię słyszą.
En: SHOOO-Rozłączyłem się.
D: No widzę, że staruszke się troszczy
Powiedział Touya śmiejąc się praktycznie do rozpuchu.
Sh: No troszczy... chyba chce mnie zabić...
Po chwili Touya jednak wstał.
D: Wybacz młody, ale muszę iść. Pewnego dnia się jeszcze spotkamy, ale mam coś co chcę, abyś przekazał Keigo ok?
Sh: mhm
D: trzymaj.
Touya dał mi kartonik. Nie zaglądałem do środka, a Touya już poszedł i zostawił mnie samego z pudłem dla Hawksa...***************************
Cieszcie się z mojej dobroci i magicznie powróconej weny!
Obiecałam rozdziały to wstawiam.
Do następnego ♡
CZYTASZ
shigadabi i powalone wesele
FanfictionDruga część powieści Shigadabi inna historia. Więc, aby zrozumieć o co tu chodzi odsyłam najpierw do niej. 30.01.2021 #1 lov