[niesprawdzony]
Jeongguk
⎯ Damn it! ⎯ wrzasnąłem sfrustrowany, kiedy po raz kolejny z rzędu piłka zakręciła się na obręczy i nie wpadła do środka kosza.
Nie rozumiałem, co się ostatnio ze mną działo. Chodziłem nabuzowany, ciągle na kogoś krzyczałem (czyt. Yoongiego), siałem postrach wśród pierwszych klas, kiedy przez przypadek popchnąłem na korytarzu jakiegoś biednego pierwszoklasistę, a agresja stała się moim drugim imieniem. A najgorsze, że nie potrafiłem nad tym zapanować. Wszystko działo się, jakby zostało wcześniej przez kogoś zaprogramowane, a ja nie mogłem z tym walczyć. Nie funkcjonowałem poprawnie. Nie funkcjonowałem tak jak zawsze, jak gdyby do mojego systemu wkradł się wirus, który stopniowo zaczął niszczyć wszystko, co pojawiało się na jego drodze. Nie potrafiłem nawet trafić do tego durnego kosza, chociaż przedtem bez problemu mi się to udawało. Nie musiałem nawet patrzeć, a trafiałem!
⎯ Panie Idaho, może wrzuciłbyś na luz? ⎯ usłyszałem czyjś ciepły śmiech za sobą i odwróciłem się posyłając przyjacielowi srogi wyraz twarzy, który miał mu zakomunikować, że nie miałem dzisiaj nastroju na żarty i jeszcze trochę, a moja pięść spotka się z jego policzkiem.
Yoongi jednak zdawał się tym nie przejmować. Swoim luzackim chodem ominął mnie i podniósł piłkę z podłogi, a następnie zaczął sobie kozłować, przypatrując się mi z bezpiecznego dystansu.
⎯ Będziesz się tak patrzył, czy zaczniesz mówić? ⎯ warknąłem zirytowany, a on przewrócił oczami.
⎯ Odrobina dobroci ci nie zaszkodzi ⎯ wytknął i usiadł po turecku na chłodnej posadzce, wciąż trzymając piłkę w swoich dłoniach, które swoją drogą praktycznie zawsze pokryte były żyłami. Weird, but interesting. Spojrzałem na niego z jedną brwią uniesioną do góry, a on wskazał delikatnym ruchem głowy, bym zajął miejsce na przeciwko niego. Westchnąłem ciężko, już miałem zamiar odwrócić się na pięcie i teatralnie wyjść, ale w ostatniej chwili zrezygnowałem z tego pomysłu i posłusznie usiadłem, godząc się na wysłuchanie jego wywodu o tym, jaki to jestem prymitywny i prostacki.
⎯ Nie udawaj takiego wielce zdziwionego, nigdy nie byłem miły ⎯ stwierdziłem fakt, a on skinął głową, przyznając mi rację.
⎯ Nie da się zaprzeczyć, ale może pora to zmienić? ⎯ zaproponował, jednak widząc moją nietęgą minę, szybko z tej idei zrezygnował. ⎯ Dobra, nie było tematu. A teraz lepiej powiedz mi, dlaczego chodzisz sfrustrowany od dwóch tygodni ⎯ poprosił, a ja skrzyżowałem dłonie na klatce piersiowej i wypchnąłem językiem policzek. ⎯ Zaraz zrobię ci zdjęcie. Wyglądałeś przed chwilę jak Grumpy Cat ⎯ zaśmiał się i już zaczął wyjmować telefon, kiedy głośno zaprotestowałem:
⎯ Odczep się i nawet nie próbuj!
⎯ To przez Jimina i to, że jest z Taeminem? No taaak, zabijasz ich spojrzeniem za każdym razem, kiedy widzisz ich na korytarzu. Swoją drogą, wyglądają razem słodko, szczególnie, kiedy trzymają się za ręce, uśmiechają się do siebie i patrzą na siebie tak, jakby świata poza sobą nie widzieli. Hobi ciągle o nich mówi i cieszy się, że Jimin nareszcie jest szczęśliwy. Według mnie, nie powinieneś się tak denerwować, w końcu masz to, czego chciałeś - Jimin dał ci święty spokój i teraz zawraca głowę tylko jednemu chłopakowi. Swojemu chłopakowi ⎯ wysunął takie przypuszczenie.
CZYTASZ
Skool Luv Affair | Jikook ✓
FanfictionJeon Jeongguk to osiemnastolatek, który na widok wszystkiego co romantyczne ma ochotę zwymiotować. Dla niego związki są przereklamowane, a prawdziwa miłość nie istnieje. Do tego twardo stąpa po ziemi i nie zamierza zbyt szybko zmienić swego nastawie...