𝟏𝟏

1.3K 106 35
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Jeongguk

Ja i koszykówka od zawsze stanowiliśmy dziwne połączenie. Kiedy miałem jedenaście lat i mieszkałem w Stanach, uwielbiałem tę dyscyplinę sportu. Nieraz potrafiłem całe swoje popołudnia poświęcać na grywanie w nią z tatą, który jeszcze wtedy miał dla mnie czas. Ojciec zawsze mi powtarzał, że mimo tego, iż do najwyższych chłopców nie należę, mam inne mocne strony przydatne w tym sporcie, a mianowicie celność i szybkość. Moja fascynacja przeminęła jednak z wiatrem, kiedy wyjechaliśmy do Włoch. Tam furorę robiła piłka nożna i to w nią grali moi rówieśnicy. W tamtym czasie znacznie odciąłem się od kosza i już więcej nie próbowałem udawać nie wiadomo jakiego "sportowca". O wiele więcej czasu poświęciłem na naukę gry na fortepianie, biologię czy potajemne pisanie zalatujących amatorszczyzną i kiczem piosenek. Tak, pisałem piosenki i był to mój wielki-mały sekret, którego nikomu nigdy nie zdradziłem. Ale i ten czas minął szybko, a teksty, które napisałem jako beztroski nastolatek, było już dawno spalone, albo znajdowały się w notesie, który już także dawno wyrzuciłem. Muzyka była częścią mnie, której nie zamierzałem nikomu pokazywać i tak też miało pozostać.

Później od czasu do czasu wracałem do koszykówki, ale grałem głównie dla rozrywki, żeby zabić doskwierającą mi nudę. Nigdy nie byłem w szkolnej drużynie. Lecz gdybym dłużej został w Ameryce, wtedy na bank dostałbym się do szkolnego składu. Teraz cieszyłem się z tego, że dostałem taką okazję. Jakby los zesłał mi ją, ponieważ wcześniejszej nie wykorzystałem. Koszykówka była dla mnie ucieczką od szarej rzeczywistości. Mogłem się wtedy wyładować, a wszystkie złe emocje ulatniały się ze mnie jak za sprawą magicznej różdżki, w momencie, kiedy trzymałem w swoich dłoniach piłkę. Ale były też chwile, kiedy tego nie cierpiałem. Kiedy patrzyłem na to wszystko z obrzydzeniem, bo ten sport przypominał mi o czasach, kiedy żyło mi się lepiej. To zabawne, ale naprawdę tak było. Do szesnastego roku życia, moje życie było całkiem zwyczajne, o ile mogę w ogóle użyć tego sformułowania. Od pewnego wydarzenia, które kompletnie mnie zmieniło, nie zbliżałem się już do koszykówki. Po prostu nie potrafiłem, dlatego moja relacja z tą formą aktywności była niezwykle skomplikowana. Najłatwiej to ujmując, miałem do niej ambiwalentny stosunek. 

Mimo moich wahań i nieprzyjemnych wspomnień postanowiłem spróbować, udając przed Yoongim, że grałem tylko kilka razy i raczej zaliczałem się do przeciętnych graczy. Nabór rozpoczynał się dzisiaj zaraz po wszystkich lekcjach, kiedy w szkole zostawało się już tylko na kółkach zainteresowań. Wiedziałem, że jeżeli chcę dostać się na dobrą uczelnię czy nawet gdziekolwiek, potrzebowałem także dodatkowych punktów. Każdy z mojego roku gdzieś się zapisał, a ja nie potrafiłem się zdecydować. Gdybym wstąpił do drużyny, ten kłopot miałbym z głowy.

-Odpłynąłeś, Jeongguk. Kolejny raz -zaśmiał się Yoongi i pomachał mi dłonią przed oczami. Spojrzałem na niego niepewnie i przygryzłem dolną wargę. -Nie masz się czym stresować -poklepał mnie przyjacielsko po ramieniu, chcąc dodać otuchy. Och, gdyby to tylko był stres...

Skool Luv Affair | Jikook ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz