𝟎𝟐

2.1K 139 103
                                    


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Jimin

Od momentu w którym spojrzałem na ekran telefonu tuż po wstaniu wiedziałem, że dzisiejszy dzień będzie bardzo trudny. A wszystko zaczęło się od tego półgodzinnego zaspania. Nie wiedziałem jak to się stało, że już z rana przekreśliłem sobie cały dzień, w dodatku tak ważny. To dzisiaj chciałem wyznać swe uczucia chłopakowi, który w tegoroczne wakacje zawrócił mi w głowie. Gdy tylko na niego spojrzałem, już wiedziałem, że chcę być tylko jego, a on miał być tylko mój. Miałem dziwną chęć posiadania go w całości i nie wypuszczenia ze swoich objęć.  Chciałem, żebyśmy należeli do siebie. Stali się jednością. Skrycie liczyłem na to, że ja także mu się podobam. 

To była prawdziwa miłość od pierwszego wejrzenia. Jego czekoladowe oczy, w których zaklęte były najskrytsze tajemnice, czujnie skanowały moją sylwetkę. Na głowie posiadał istną burzę długich ciemnych gęstych włosów, które były delikatnie pofalowane, a niektóre niesforne kosmyki opadały mu na zroszone potem czoło. Skóra w kolorze miodu, prosty nos, a na nim uroczy drobny pieprzyk, który tylko dodawał mu uroku, średniej wielkości malinowe usta oraz proste bialutkie zęby. Był wysoki, wyższy ode mnie o dobre kilka centymetrów, całkiem dobrze zbudowany. Jego ciało było tak proporcjonalne jakby wyrzeźbił je sam Michał Anioł. Długie srebrne kolczyki, mnóstwo stylowych pierścionków na dłoniach pokrytych żyłami, biały najprostszy t-shirt przyklejony do jego torsu, czarne spodenki koszykarskie oraz buty à la klapki, sandały...Nie wiem, nie znam się na modzie. 

Kiedy pojawił się na horyzoncie poczułem jak moje serce zaczyna szybciej bić, ręce pocą się, na twarz wstępują rumieńce, doskwiera mi ból brzucha, a oczy latają wszędzie byle tylko nie wgapiać się w niego. Po usłyszeniu jego pięknego imienia pomyślałem, że już nie żyję, ale pomyliłem się, bo dopiero wtedy gdy ujrzałem ten unikatowy kwadratowy uśmiech umarłem, po prostu przepadłem. Boże, kompletnie przepadłem. Przy nim wszyscy inni chłopcy byli niczym. Nie musiał nic robić, by ich pokonać. Nie musiał się starać. Wystarczyła sama jego obecność i to głębokie spojrzenie. 

Do tej pory mam dług u Hoseoka.

Marzyłem o tym dniu od dawna. Snułem fantazje, jak mógłby wyglądać. Rozważałem wszystkie scenariusze, zarówno te mniej kolorowe jak i te bardziej. Miałem wszystko zaplanowane od A do Z i nic nie potrafiło mnie już dzisiaj zaskoczyć. Byłem przygotowany na każdą ewentualność, a w razie odmowy i tak nadal po cichu bym się w nim kochał. 

Wracając jednak do głównego wątku, już od samego ranka byłem w plecy z czasem. Stresowałem się, że nie zdążę się wyszykować na czas i z mojego wystrzałowego wyglądu (chciałem odstrzelić się tak tylko dla swojego przyszłego męża) będzie nici. I tak się stało, bo nie wiem, co sobie myślałem, skoro w mojej szkole jak na złość obowiązywały te głupie mundurki, które ani trochę nie podkreślały mojej wąskiej talii oraz krągłych pośladków.

Skool Luv Affair | Jikook ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz